niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 23

" Tęskniłem."

Gabrielle

Siedziałam na ławce przed szpitalem i paliłam papierosa rozmyślając nad tym co ze mną jest nie tak. Może to przez moją wagę, albo sama nie wiem. Czy tylko ja mam takie szczęście, że zawsze, gdy spodoba mi się jakiś chłopak to albo jest już zajęty, albo jest gejem? Ah, nie przepraszam. Nick jest biseksualny. To różnica, chyba.
- Cześć. - usłyszałam głos Nick'a, więc nawet nie zareagowałam. Tylko kolejny raz zaciągnęłam się papierosem i patrzyłam przed siebie, czyli na śliczny, szpitalny, zielony park w których chodzili pacjenci szpitala. - Czyli teraz będziesz mnie ignorować?
Wzruszyłam jedynie ramionami i wypuściłam dym moimi malinowymi ustami. Tel usiadł obok mnie, a ja nadal uparcie wpatrywałam się w parę staruszków, którzy chodzili alejkami za rękę.
- Skoro Ty nie chcesz mówić, to ja będę. - zadecydował po kilku minutach ciszy. - Wiesz to trochę takie trudne, bo jestem biseksualny i nie podoba mi się tylko Zayn, bo Ty również i to bardzo. Chciałbym móc wybrać między wami, ale ja nie mogę. To dla mnie za trudne Zrozum to, Brie.
Uparcie milczałam i nadal paliłam papierosa z którego ulatywał powoli dym. Widziałam kątem oka, jak Nick niespokojnie przeczesuję swoją grzywkę dłonią.
- Cóż, ja za to nie lubię trójkątów, więc już masz prosty wybór. - westchnęłam w
końcu i zgasiłam papierosa tak jakbym chciała zgasić uczucia do Nick'a.
- Czyli przyjaciele? - spytał z nadzieją w głosie. Ja jednak wstałam z ławki i wróciłam do środka szpitala, a szatyna zostawiłam samotnie na ławce. Przyjaciółmi możemy być, ale nie teraz. - Brie!
Usłyszałam jeszcze krzyk chłopaka, ale uznałam, że lepiej wrócę w końcu do tego szpitala. Szpilki na moich nogach stukały o podłogę, a recepcjonistki i pielęgniarki patrzyły na nas mordem w oczach od kilku godzin. Siedzimy w tym szpitalu już dłuższy czas, więc naprawdę mają nas dosyć. Weszłam do windy i wcisnęłam guziczek numer 3. Denerwująca muzyka w windzie jeszcze bardziej mnie zirytowała, więc gdy winda się otworzyła to wypadłam z niej jak najszybciej potykając się o własne nogi i prawie lądując na podłodze, gdyby ktoś mnie nie złapał za ramię.
- Umm dzięki. - powiedziałam stając na nogi i poprawiając włosy, które spadły mi na oczy.
- Nie ma problemu. Uważaj następnym razem, żeby nie połamać nóg. - uśmiechnął się jakiś szatyn o czarującym uśmiechu. Był bez wątpienia gorący. - Jestem Nathan. - dodał i wszedł do windy.
- Brie. - wykrztusiłam, gdy winda już się zamknęła.

Alison

Jakim cudem, gdy chcesz, żeby ktoś zginął to ten ktoś zawsze przeżywa? Na przykład taka Zoey. Przeżyła. Leży sobie w szpitalu i cały czas śpi. Oh, i Louis jest przy niej cały czas. Poprawiłam uniform pielęgniarki i poprawiłam swoje czarne naturalne włosy oraz sztuczny nos, który był irytujący. Nie wspominając już o okularach.
- Dzień dobry. Proszę opuścić salę. - powiedziałam do kilku osób, a mój wzrok zatrzymał się na Tomlinsonie, który klęczał praktycznie przy łóżku. Niechętnie zwlekł się z krzesła i wyszedł z sali, a za nim cała reszta. Wyjęłam strzykawkę z płynną trucizną i podeszłam do kroplówki. Może teraz wreszcie zabiję ją raz na zawsze. Gdy już miałam to wbić to w tym momencie do sali wszedł lekarz i zaczął na mnie dziwnie patrzeć. Jego wzrok uciekł do strzykawki.
- Ochrona! - wydarł się, a ja chciałam wyjść z sali, ale mi nie pozwolił, więc wyskoczyłam przez otwarte okno, na schody strażackie i zaczęłam zbiegać po nich na sam dół. Niestety potknęłam się i wylądowałam na ziemi, a chwilę po tym poczułam jak ktoś szarpię mnie za rękę. Otworzyłam oczy i zauważyłam Louis'a, który oderwał mój sztuczny nos i zdjął okulary.
- Koniec zabawy Alison. - powiedział zimnym, a wręcz lodowatym głosem.
- Mylisz się, Lou. - westchnęłam i dotknęłam dłonią jego szorstkiego policzka.
- Przestań. - warknął i zaczął iść w kierunku szpitala. - Już jedzie policja, więc to koniec.
- Koniec był już dawno temu, ale Ty tego nie widziałeś. Dziwne, że nie pamiętasz. - zaśmiałam się.
- O czym ty pierdolisz? - zdziwił się i spojrzał na mnie przez ramię.
- Sydney to ciekawe miejsce, gdzie dzieje się dużo rzeczy i tyle również spotyka się osób. W tych osobach była kiedyś dziewczyna, która jechała na deskorolce i potrąciła mnie, więc mój koktajl został wylany na moją koszulkę, a co Ty zrobiłeś wtedy?
- Nie pamiętam. - zajęczał. - To było w cholerę dawno temu.
- Patrzyłeś na tyłek tej dziewczyny i byłeś nią oczarowany. Ta dziewczyna teraz leży na trzecim piętrze z podciętymi żyłami. - zaśmiałam się szyderczo.
- To nie była Zoey. - zaprzeczył.
- Też tak myślałam. Do póki nie przejrzałam jej rodzinnego albumu ze zdjęciami.
- Cóż nie wiem o co ci chodzi, ale widzę, że radiowóz już podjechał, więc chętnie Cię odprowadzę. - uśmiechnął się fałszywie, choć dla mnie to nadal był najpiękniejszy uśmiech na świecie.

Zoey

Obudziłam się w szpitalu z ręką owiniętą bandażem, więc nawet nie chciałam wiedzieć co ta suka mi zrobiła. Nie chciałam powiadamiać reszty, że już wstałam, więc leżałam sama w białym pokoju, który był tak nudny, że wytrzymać nie szło. Wstałam i wyszłam na korytarz na którym siedziała jedynie Brie. 
- Cześć. - uśmiechnęłam się lekko. Dziewczyna spadła z krzesła, ale zaraz się pozbierała i podbiegła do mnie mocno mnie przytulając.
- Boże, jak my się o Ciebie martwiliśmy. - westchnęła. - Dobrze, że już wszystko w porządku.
- Gdzie reszta? - spytałam lekko przygryzając wargę.
- Są na dole, gdzie policja zabiera Alison. - Brie powiedziała to z uśmiechem. Nareszcie będzie można żyć normalnie bez strachu, że ktoś zobaczy coś nieodpowiedniego i dowie się o tym każdy.
- Czyli koniec?
- Koniec.
- To były ciężkie tygodnie, ale dobrze, że już po wszystkim. - odetchnęłam.
- Jak wyjdziesz ze szpitala to pójdziemy na jakąś imprezę. Obowiązkowo. - zapiszczała Gabrielle z podekscytowania. - Dzisiaj jest 3 listopada, więc za jakieś dwa tygodnie powinnaś wyjść.
- Zabiję się przez e dwa tygodnie. - jęknęłam, a blondynka zdzieliła mnie ręką po głowie.
- Ani mi się waż. Nawet nie wiesz co my przeszliśmy, żebyś Ty żyła. Na przykład bipolarnego Louis'a, który chodził jakby był naładowany bronią i mógł wybuchnąć w każdym możliwym momencie.
- Louis? - spytałam marszcząc brwi.
- Martwił się. Chyba pierwszy raz w życiu nie o siebie samego. - wytłumaczyła mi Monk.
- Pewnie wiszę mu kasę. - zaśmiałam się, aby rozładować lekkie napięcie, które było dwuznaczne.
- Szczerze wątpię, ale jak uważasz. - wzruszyła jedynie ramionami.

*dwa tygodnie później*

Wrócenie do normalności jest trudne. Zwłaszcza, gdy większość osób myśli, że sama chciałaś się zabić. Co z tego, że policja zabezpieczyła listy. Cóż nasze telefony zostały zhakowane i wszystkie wiadomości zniknęły. Alison siedziała w więzieniu zaledwie dwa dni, ponieważ uznano ją za chorą psychicznie. Więc Cook wylądowała w Vermoond - psychiatryku. Specjaliści uważają, że miała problemy ze schizofrenią. Madelaine została wysłana na drugi koniec świata do prywatnej szkoły dla młodocianych przestępców. Podobno cała ta placówka jest zamknięta na dziesięć spustów, kamerowana 24 na dobę i posiadają dużo psychologów. Jedynie Courtney zniknęła nie wiadomo gdzie. Czasem w nocy mam koszmary, że ona stoi nade mną z żyletką i dokończy to co Alison zaczęła.
- Gotowa jesteś na pierwszy dzień szkoły, znowu? - usłyszałam głos Anthony'ego. Wstał w drzwiach i mi się przyglądał ze współczuciem. Nie lubię jak ktoś tak na mnie patrzy. 
- Głupie pytanie. - westchnęłam i wstałam z łóżka. Wzięłam swoją torbę oraz wyszłam z pokoju mijając mojego brata. 
- Może Cię podwieźć? - spytał się mnie tata. Spojrzałam tylko na niego i na pogodę za oknem. Nie padało. Wzięłam deskorolkę i wyszłam z domu słysząc jeszcze jak moi rodzice kłócą się z babcią, że zaczynam wariować. Wcale nie zaczynam wariować. Po prostu chce być sama. Do szpitala przychodził każdy. Ci których znałam i Ci których pierwszy raz w życiu widziałam. Jedynie nigdy nie widziałam Louis'a. Ani razu nie przyszedł. Po pierwszych trzech nocach w szpitalu z koszmarami w rolach głównych przestałam się odzywać. Tak było lepiej.
Stanęłam przed szkołą i wzięłam do ręki deskorolkę. Widziałam już jak niektórzy patrzą na mnie i zaczynają szeptać. Wygładziłam swoje czarne rurki oraz poszłam w kierunku szkoły. Szepty pod tytułem: " O Boże to ona! Wróciła!", " Ciekawe czy jeszcze umie być taka wyszczekana?", " Złamała ją żyletka." były słyszalne od razu. 
- Cześć! - usłyszałam radosny głos Nick'a, który zignorowałam i uciekłam.
Pierwszą lekcją była chemia na której siadłam od razu w swojej ławce i byłam cicho. Patrzyłam się w blat stołu. Większość osób nadal szeptało, ale wszystko ustało, gdy do klasy weszła elita. Ja do niej nie należę i nigdy nie będę, a nawet nie chce. Widziałam, jak ręka Niall'a obejmuje delikatnie Katie na co się uśmiechnęłam. Harry obejmował Libby. Zayn szedł razem z Nick'iem i o czymś zawzięcie dyskutowali. Brie pisała coś na telefonie i niesamowicie się uśmiechała. Liam gadał z Louis'em, który jakby był nieobecny. Podniósł swój wzrok z podłogi i popatrzył na swoją ławkę w której siedziałam. Payne zaczął machać mu ręką przed twarzą, ale Tomlinson sobie nic z tego nie robił tylko się patrzył. Spuściłam wzrok i spojrzałam za okno. 
- Zoey! - usłyszałam pisk Katie i za chwilę dziewczyna się na mnie rzuciła. - Nawet nie wiesz jak za Tobą tęskniłam suko. Spróbuj jeszcze raz się do mnie nie odzywać to Cię kurwa rozszarpię. - dodała mocno mnie przytulając. Odwzajemniłam jej uścisk i lekko się uśmiechnęłam. Do klasy weszła nauczycielka, więc Kat poszła usiąść z Niall'em.  Louis usiadł obok mnie, a nauczycielka napisała na tablicy co mamy wsypać do próbówki, żeby powstał kryształ soli.
- Jesteś. - usłyszałam głos Louis'a, który do próbówki coś wlał.
- Jakimś cudem. - burknęłam dodając sól.
- Tęskniłem. - powiedział cicho. Zaśmiałam się tylko.
- Nie prawda. Nie było Cię w szpitalu ani razu.
- Byłem wtedy kiedy spałaś. - wyznał, a ja na niego spojrzałam z szczerym zaskoczeniem.
- Też tęskniłam.

Katie

Przebrałam się na lekcję wf'u w krótkie granatowe spodenki i luźny biały podkoszulek. Włosy związałam w kucyka i wyszłam na korytarz na którym czekał na mnie Niall. Nie wiem czy jesteśmy razem, ale przebywamy ze sobą bardzo dużo czasu. Praktycznie cały czas. Poszedł nawet ze mną na USG. Prawie zemdlał, gdy zobaczył coś co jeszcze nie przypomina dziecka, ale liczą się chęci.
- Co tam moja kobieto? - spytał i zarzucił swoją rękę na moje barki. 
- Twoja? - spytałam unosząc wzrok na jego twarz. Lekko uśmiechnęłam się.
- No wiesz... - powiedział i podrapał się jedną ręką po szyi. - Awansowałaś.
- Dzięki, chyba. - zaśmiałam się.
- Jeśli to będzie chłopak, to nazwiemy go Barney, jak z tego serialu. Będzie łamał serca dziewczynom, aż zakocha się w tej jednej jedynej. - powiedział w końcu Horan, gdy szliśmy w stronę sali gimnastycznej. 
- A jeśli to będzie dziewczynka? - spytałam.
- Freya, czyli Free. - odpowiedział bez chwili zawahania. 
- Wszystko masz już zaplanowane?
- Nie. Na razie mam zaplanowaną randkę na dzisiejszy wieczór. Tą randkę wygrała pewna szczęściara, która nazywa się, werbelki proszę .... dududududu Katie Black. Gratuluję pani. Pani randką jest jakże przystojny Niall Horan. 
- Jesteś idiotą. - zaśmiałam się i zanim pobiegłam do dziewczyn to cmoknęłam blondyna w policzek. 
- Narzeczony mnie rzucił, więc zagramy sobie w siatkówkę. - powiedziała nasza trenerka, która w dłoni miała kubek i byłam w 90% pewna, że jest tam wódka z sokiem pomarańczowym. 
Stanęłam na swojej pozycji i zbytnio się nie udzielałam. Wolałam patrzeć jak na drugiej połowie chłopcy grają w koszykówkę. Nim się zorientowałam dostałam piłką w brzuch. Poczułam ogromny brzuch i łzy same zaczęły mi lecieć po twarzy. Upadłam na podłogę i praktycznie zaczęłam się łkać. Każdy do mnie podbiegł. Przez tłum przecisnął się Niall, który uklęknął obok mnie.
- Wdech i wydech Kat. Zadzwoniłam już po karetkę. - usłyszałam głos Zoey, która zdzieliła właśnie jakąś dziewczynę w łeb, żeby się odsunęła.

Niall

Katie wylądowała w szpitalu i poroniła dziecko, ponieważ nie było wystarczająco silne, aby przeżyć. Teraz siedzę z Louis'em w jego pokoju, gdzie zapijamy smutki i palimy zioło, które chłopak miał odłożone na czarną godzinę.
- Mamy chujowe życie. - usłyszałem pomruk Louis'a, który siedział na czarnym fotelu.
- Coś Ty.
- Ty masz dziewczynę, ale straciłeś dziecko, a ja nie mam ani dziewczyny, ani dziecka. Co Ty na to jakbym jakieś zaadoptował? Byłbym dobrym ojcem, chyba. - Louis zaczął jęczeć, a ja starałem nie wybuchnąć śmiechem.
- Stary, zioło przez Ciebie przemawia. - nie wytrzymałem i wybuchnąłem psychicznym śmiechem.
- Wcale nie. Nigdy nie będę mieć dziewczyny, którą kocham to chociaż chce dziecko. Rozumiesz?
- Chciałbym, ale jednak Cię nie rozumiem.
- Bo się nie starasz. - fuknął Tomlinson i wziął kolejny łyk wódki. - Chciałbym tez już pojechać na studia i zostawić to wszystko. - dodał głupio się śmiejąc.
- To wszystko masz na myśli Zoey? - spytałem zaciągając się blantem.
- Być może.
- Jesteś popieprzony. - mruknąłem pod nosem.
- Ty też, Niall. Dlatego jeszcze trzymamy się razem. - uśmiechnął się Tomlinson.
- Wiem. Przyjaciele na zawsze co by się nie działo. - powiedziałam.
- Wymyśliliśmy to, gdy mieliśmy 5 lat i nadal brzmi pedalsko. - zaśmiał się szatyn i spadł z fotela.
- Jesteś beznadziejny Tomlinson i upity też. Niby jesteś taki wspaniały i pewny siebie, ale Ty Louis boisz się najprostszej rzeczy - uczuć. Powinieneś to zmienić. - westchnąłem i podniosłem go tak, aby leżał na kanapie.

***************************
Cześć.
Dziękuję Wam za tyle komentarzy i za to, że to opowiadanie zajęło to 2 miejsce w Blogu Miesiąca.
Cóż jeszcze dwa rozdziały i epilog do końca.
To samo im więcej komentarzy tym szybciej rozdział.
Dużo osób pyta się od drugą część to bezcelowe, bo nie chce przedłużać czegoś na siłę. Jeśli ktoś będzie chciał jeszcze czytać jakieś głupoty to ma kilka pomysłów na ff:
1. Baby, I am asshole. (Janoskians)
2. Holiday with Nanny. (Tomlinson i 5SOS)

22 komentarze:

  1. Świetne, ale jak to Katie poroniła? To nie tak miało być xd, ale to w żaden sposób nie zmienia mojego zdania o tym opowiadaniu. Jest idealne, szkoda, że już koniec, aczkolwiek ja też myślę, że druga część nie ma sensu, bo to byłoby już lekko nudne. Czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. takie dramy ;'(, ale rozdział świetny ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. ah ten Louis ... super rozdział <3 szkoda że to już końcówka ;'( Olls:***

    OdpowiedzUsuń
  4. A Niall już był słodki...
    Hahahaha, koniec ALI!
    No Tommo, weźcie się w garść "faceci"
    Kocham, kocham, kocham<3
    Czekam na zajebisty next<3!


    xxAlex

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG! Powinnaś pisać scenariusz do "trudnych spraw", ale dlaczego dziecko? Chociaż może to i lepiej, bo z twoją wyobraźnią urodziłoby się niedorozwinięte albo w ogóle byłoby obojniakiem. A nawet jakby było zdrowe to rodzice mieli by z nim takie kłopoty że aż trudno sobie wyobrazić. Ludzie błagam dodawajcie te komentarze, bo ja tu Leże i kwicze z braku lekturki. No miejcie litość. Rozdział jak zwykle genialny (czasem zastanawiam się czy nie masz nic wspólnego z UFO, bo twoje pomysły są po prostu z kosmosu, oczywiście w pozytywnym sensie) czekam z niecierpliwością. ;-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny <3 <3 <3
    Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No nieźle, świetnie, tylko szkoda że Katie poroniła :( szkoda,że jeszcze tylko 3 rozdziały,bo blog jest zajebisty, pozdrawiam i czekam na neta! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham cie normalnie no kurwa kocham za tego Barneya nie powiem znasz sie na rzeczy :* Piszesz świetnie rzadko kiedy można w internecie spotkać autorkę o takiej wyobraźni i jeszcze styl pisania ohhh cudoo <3 nic dodać nic ująć :* / J.

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedy next ? :D

    OdpowiedzUsuń
  10. meega rozdział ! :D oby już A sie nie mieszała xD

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja cię! Boski :* Juz chce następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Weszłam tutaj żeby sprawdzić czy jest rozdział, ale byłam pewna że jeszcze nie będzie a tu taka niespodzianka :)
    Kocham to ff <3 jest jednym z moich fav i chyba jedyn na których rozdziały czekam z taką niecierpliwoscią. Rownież myśle że kolejna cześć nie będzie konieczna.
    Co do rozdziału jest zajebisty (jak zawsze :D) trochę szkoda że Katie poroniła ;( ogólnie to shippuje ja z Niall'em <3
    Czekam na next i mam nadzieje że pojawi sie możliwe jak najszybciej bo nie wytrzymie.
    Wiec komentujce dużoo ludzie!!
    Xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Niall O.O :* Taki sweet :* tak samo jak Louis :D
    ok.ok. ja juz chce nextaaaa

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie no!! Dlaczego poroniła?!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Cooo? Jak to? Katie poroniła? Why?! :'(

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak to PORONIŁA?!? O mój Boże. Tak mi jej szkoda. I Zoey też mi szkoda. Jeśli Niall lub Louis spróbują je zostawić, to ich wykastruje. Zoy i Lou i to ich "Tenskniłem" "Ja też tenskniłam" to było takie... Takie... Poprostu brak słów. A Niall i ta randka też był uroczy. A ty to ZNISZCZYŁAŚ!!! Nieważne. Liczę na to, że mimo wszystko Lou będzie Zoey, a Niall z Kat i wszystko będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście życzę natłoku weny i czekam na nowy rozdział.

      Usuń
  17. ciekawe co teraz sie wydarzy :D czekam z niecierpliwością ! :3

    OdpowiedzUsuń
  18. OMG!!! no nie powiem emocje sa :D Szkoda ze Katie poroniła :( Mam nadzieje ze dalej będzie z Niallem i ze Niall jej nie zostawi :)

    OdpowiedzUsuń
  19. O jejciu jejciu ... się dzieje :P
    Rozdzial cudny :)
    Czekam nn :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy next???????????

    OdpowiedzUsuń