wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział 1

 " Czekoladko nie słyszałeś o szacunku do kobiet? "

Zoey

Zbiegłam szybko po schodach i wparowałam do kuchni. Przy stole zauważyłam mojego osiemnastoletniego brata Ton'ego z twarzą w niebieskiej misce oraz moją młodszą siostrę Daisy, która robiła zdjęcie Ton'emu. Kochane i nienormalne rodzeństwo. Usiadłam na krześle i po chwili otrzymałam pachnące śniadanko i całusa w głowę od mojego taty. Wzięłam gryza, a po chwili moje kubki smakowe przeżyły szok.
- To jest pyszne tato. - mruknęłam zapychając sobie buzię kolejnym kęsem.
- Nazywa się Omlet a'la Reven. - od powiedział uśmiechnięty. Mój tata ma restaurację "Sweet Revenge".  Reven to moje drugie imię. Weź zrozum zachcianki rodziców. Wracając restauracja jest dwu piętrowa. Na pierwszym jest zwykła kawiarnia z frytkami, pizzą itp. Natomiast na górze znajduje się elegancka restauracja.
- Cześć dzieciaki oraz mój przystojny kucharzu. - powiedziała moja mama wchodząc do kuchni z kawą w ręce i dając całusa tacie w policzek. Razem z Daisy skomentowałyśmy to "Fuuj". Moja mama jest malarką. Z charakteru jestem cała ona więc jak się pokłócimy to nie jest najlepiej.

- Wstawaj Tony! - pisnęła Didi i pobiegła po plecak. Przerzuciłam swoją torbę przez ramię po czym pożegnałam się z rodzicami i wyszłam z moim rodzeństwem. Mój brat wsiadł do samochodu, a ja usadowiłam się na miejscu pasażera. Daisy wskoczyła na tylne siedzenie i ruszyliśmy w stronę jej podstawówki. Didi jest w czwartej klasie. Spojrzałam za okno i zobaczyłam ciemne chmury, które na pewno oznaczały deszcz. Gdy odwieźliśmy naszą siostrę to pojechaliśmy pod London School Academy ( LSA ).  Dylan zaparkował, a ja wyszłam od razu z samochodu i skierowałam się w stronę szkoły. Książki,  mój plan lekcji i numer mojej szafki przyszły paczką tydzień temu. Pierwsze co zobaczyłam to ogromną aule. Na samej górze siedziała jakaś piątka chłopców,  którzy patrzyli na wszystko z wyższością. Jeden kiwnął głową w moim kierunku więc reszta automatycznie spojrzała w moim kierunku. Zignorowałam to i rozglądałam się dalej. Koło piątki "bogów" siedziały cheelederki. Potem były jakieś ładne dziewczyny i goście w strojach na wf. Niżej byli ludzie z gitarami, skrzypcami i innymi instrumentami. Obok nich znajdowali się ludzie ze szkicownikami i aparatami - artyści. Następnie świry komputerowe i gangsterzy. Potem kujoni oraz hipisi. Ta szkoła to jak piramida władzy. Pokręciłam głową z rozbawienia i poszłam w poszukiwaniu swojej szafki z numerem 333. Zauważyłam,  że szafki były pomalowane na różne kolory. Ja wreszcie znalazłam swoją czerwoną. Przykleiłam na nią czarne kwiatki. Zawsze tak robię. Przypięłam swój plan i po wkładałam nie potrzebne książki.  Spojrzałam na plan i okazało się, że mam chemię w klasie 132. Zaczęłam poszukiwać tej sali, ale odnalazłam ją 10 minut po dzwonku. Zapukałam i weszłam do klasy.
- Dzień Dobry. Przepraszam za spóźnienie, ale się zgubiłam. - powiedziałam. Usłyszałam tylko ciche śmiechy. Tak to jest bardzo śmieszne.
- Nie ma sprawy. Przedstaw się nam. - oznajmiła nauczycielka.
- Jestem Zoey Reven Green i tyle Wam wystarczy. - mruknęłam i powlekłam się w stronę ostaniej, wolnej ławki pod oknem. Usiadłam i wyciągnęłam książki.
- Jak wiecie zawsze dzielę Was w pary więc robimy losowanie. - powiedziała nauczycielka i z koszykiem podchodziła do uczniów. Wyłączyłam się i dopiero gdy usłyszałam dziewczęcy pisk wróciłam na ziemię. Okazało się, że to jakieś przyjaciółki, które są razem w parze. Pani podeszła do następnej osoby.
- Zoey. - usłyszałam swoje imię więc spojrzałam w stronę nauczycielki i jednego chłopca, który siedział na szczycie "piramidy".  Szatyn poruszał zabawnie brwiami, a mi zachciało się rzygać.
- Chcę zmienić parę. Chce się ktoś zamienić? - spytałam rozglądając się po sali. Wszystkie dziewczyny spojrzały na mnie zdziwione.
- Nie ma zamian. - ucięła krótko nauczycielka.  Powodzenia życzę jeśli myśli,  że ruszę się z tego miejsca. Prychnęłam pod nosem i zaplotłam ręce w koszyczek.
- Uwierz słońce też nie chcę z Tobą być w parze. - usłyszałam warknięcie koło ucha.
- Przykro mi. - mruknęłam sarkastycznie. Do końca lekcji nie odezwałam się słowem. Gdy zadzwonił dzwonek wyszłam szybko z klasy i skierowałam się w stronę mojej szafki. Następny był wf. Salę szybko odnalazłam. Przebrałam się w krótkie, czarne spodenki i czerwoną bokserkę. Włosy związałam w kucyka.
- Hej. Jestem Libby. - powiedziała śliczna blondynka.
- Zoey. - burknęłam.
- Nie jesteś zbyt rozmowna. - zauważyła.
- Po prostu jestem śpiąca.  - od powiedziałam lekko uśmiechając się. Libby odwzajemniła uśmiech. Jakże interesującą rozmowę przerwał mam dzwonek na lekcję. Nauczycielka zafundowała nam rozgrzewkę i oznajmiła, że sprawdzi naszą kondycję na 600 metrów.1...2...3... Gwizdek. Zapomniałam o całym świecie i po prostu biegłam. Szybko skończyłam i oparłam się o ścianę,  żeby uspokoić oddech.
- Gratulacje dziewczęta.  Jest gorzej niż rok temu. - oznajmiła nauczycielka ze sztucznym usmiechem. - Najlepsze kondycje mają Katie, Jamie i Zoey. Wow pierwszy raz mam dobry wynik. Pani uznała, że możemy odpocząć przed następną lekcją, bo będziemy grać w siatkówkę. Usiadłam na trybunach i zaczęłam obserwować moją klasę.  Chodzę do klasy z piątką "bogów", Libby, cheelederkami, dwóch kujonów, paczka gangsterów i kilka artystów oraz świrów komputerowych. Została jeszcze pewna szatynka. Postanowiłam do niej podejść.
- Cześć jestem Zoey. - przedstawiłam się i usiadłam obok dziewczyny.
- Katie. Idź lepiej, bo inaczej zniszczą Ci życie. - mruknęła szatynka bawiąc się  palcami.
- Jak uważasz, ale lubię ryzyko. - powiedziałam i poszłam do szatni. Następny wf i matematyka minęły mi bardzo szybko. Szłam do mojej szafki gdy zobaczyłam jak One Direction stoi wokół Katie, a mulat wymachuje jakimś zeszytem tak, że szatynka nie mogła go dosięgnąć. Nie wiele myśląc czyli jak zawsze podeszłam do nich.
- Cukiereczku coś niziutka jesteś. - zarechotał czarnowłosy.
- Czekoladko nie słyszałeś o szacunku do kobiet? - warknęłam.
- Nie wtrącaj się kicia. - powiedział mój partner z chemii.
- Lecz się cioto. - mruknęłam.  Podskoczyłam i wyrwałam zeszyt mulatowi. Oddałam go szatynce, która stała cichutko.
- Jasne Reven. - od burknął szatyn.
- Tak na prawdę to Revenge. - powiedziałam odchodząc  od nich i ciągnąc za rękę Kat.
- Na prawdę masz tak na drugie imię? - spytała mnie Katie.
- Moja mama założyła się, że mój ojciec tak nie zapiszę.  Jak widać przegrała. - od powiedziałam. Szatynka pokiwała głową i poszłyśmy na następną lekcję. Potem udałyśmy się na lunch. Wzięłyśmy jakieś kanapki i usiadłyśmy przy jednym ze stolików.
- Opowiedz mi teraz trochę o tych bogach. - mruknęłam
- Ten pierwszy blondyn to Niall. Umie grać na gitarze i w piłkę, a po za tym jest moim sąsiadem. Następny jest Liam największy podrywacz w szkole. No prawie, bo ten w środku Louis jest kapitanem drużyny piłkarskiej. Spał z połową dziewczyn w szkole. To ich "lider". Następnie jest Zayn. Mój drugi sąsiad i typowy bad boy. Na koniec Harry jest on podobno najsłodszy z piątki. Ma dziewczynę Libby. Zasada jest jedna. Nie należysz do grupy to nie istniejesz. - zakończyła Katie biorąc gryz kanapki. Siedziałyśmy tak i jadłyśmy do puki One Direction nas nie zaszczyciło swoją obecnością.
- Katie gratuluję znalazłaś sobie przyjaciółkę. - zaczął Zayn.
- Kat chyba nas pomylono z kimś innym, bo wątpię, że takie gwiazdy odezwałyby się do zwykłych dziewczyn, które nie należą do jakiś grupek. - oznajmiłam sarkastycznie. Wstałyśmy i ignorując bogów poszłyśmy na ostatnią lekcję. Dostałam sms' a od taty, że mam przyjść do Sweet Revenge.
- Katie idziemy do pewnej restauracji?  - spytałam szatynki.
- Jasne. - od powiedziała  uśmiechnięta Katie. Razem z dziewczyną poszłyśmy w kierunku SR. Po piętnastu minutach byłyśmy już w restauracji.
- Więc ten lokal należy do mojego ojca. Czuj się jak u siebie. - powiedziałam i razem z szatynką poszłam na zaplecze. - Cześć tato, Martin, Kelly, Gustavo, Karen, Lola i Jim. To jest Katie. - przedstawiłam dziewczynę. Wszyscy jej wesoło odpowiedzieli. Wzięłam swój fartuszek i obwiązałam go na biodrach.
- Mogę Ci pomóc? - spytała Kat.
- Jasne. Ja będę zbierać zamówienia, a Ty podawać je kucharzom. - od powiedziałam wesoło i poszłam zbierać zamówienia. Katie stała za ladą, a ja przewijałam się między stolikami.
- Co tam Katie? - spytałam opierając się o ladę, gdy już od godziny "pracowałyśmy".
- Było fajnie, ale teraz spójrz w stronę drzwi. - mruknęła Kat. Automatycznie spojrzałam w kierunku wejścia i zobaczyłam piątkę bogów. Lola już szła do ich stolika, ale ją zatrzymałam.
- Pozwól, że ja się zajmę tymi wyjątkowymi gośćmi. - powiedziałam szatańsko się uśmiechając. Poprawiłam włosy i podeszłam do stolika.
- Witam w Sweet Revenge. Polecamy hamburgera z kota, pizzę z bezdomnego psa oraz rybne frytki. Co podać? - spytałam obojętnie. W duchu śmiałam się jak głupia.
- Moja córka żartuje. Nie podajemy nic takiego. - wtrącił się mój ojciec przechodząc.
- Ja poproszę pizzę z kurczakiem i z samym serem. Obydwie mają być duże. Do tego duże frytki z przyprawami oraz colę. - powiedział farbowany blondyn.
- Ja chcę zapiekankę. - powiedzieli równocześnie mulat i mój partner z chemi.
- Hamburger. - mruknął chłopczyk w lokach.
- Zapiekankę i twój numer kotku. - mruknął brązowooki.
- Słuchaj koleś nie jesteś w moim typie, a nie chcę być twoją kolejną zabaweczką w łóżku. - warknęłam i odeszłam. Po dziesięciu minutach zamówienia były gotowe. Gdy nikt nie patrzył do zapiekanki dodałam Chile.
- Smacznego. - powiedziałam milutko i podeszłam do Black. Po chwili Liam darł się na cały głos, że potrzebuje wody. Szatynka śmiała się na cały głos. Z resztą nie tylko ona. Chłopak w końcu napił się wody i spojrzał w moją stronę urażony. Gdy skończyłyśmy pracę to wróciłyśmy do domu. Okazało się, że Katie mieszka na przeciwko. Wracając położyłam się na łóżku i rozejrzałam się po pokoju. Fioletowe ściany, szafa, biurko, komoda, łóżko dwa fotele, stolik oraz ogromne okno w którym jest kanapa. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam tunel z drzew. Koniec tunelu wychodził na drugie okno w którym siedział mój partner z chemii. Wściekła otworzyłam okno, a osobnik na przeciwko zrobił to samo.
- Co Ty tutaj robisz? - spytaliśmy równocześnie. - Ja!? Mieszkam. Chwila. Co? No pięknie. - brzmiało to jak durna komedia.
- Spadaj. - warknęłam i zamknęłam okno. Na nowo rzuciłam się na łóżku i mruknęłam: - Zapowiada się ciekawie.
##############
Hej to ja, Zoey.
Jest pierwszy rozdział.
Drugi będzie w maju.
Podoba Wam się takie opowiadanie?
Zapraszam też na:
http://i-love-my-life-33.blogspot.com/
#Pozdrawiam Zoey

14 komentarzy:

  1. Świetnie się zapowiada :) czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne!!!
    "Piątka bogów"- jejku nie mogę z tego... świetne!!! :D
    Szkoda, że rozdział taki krótki... bo jest to pierwszy, a już wciągnął O.o
    Ah, takie prima aprilis z tym majem... prawda?! powiedz, że tak.... proszę
    "Polecamy hamburgera z kota, pizzę z bezdomnego psa oraz rybne frytki."- nie ma to jak dobra reklama restauracji ojca :P
    Czekam z niecierpliwością na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahahahahahahahahahahahah
    poprawiłaś mi humor. Wyobraź sobie, połwę dnia musiałam siedzieć z dziewczyną, której nie lubie, ponieważ nasze mamy sie przyjaźnią -,- fuck logic. Co do rozdziału: Świetny, mega zabawny. Podoba mi sie twoje poczucie humoru <3 No i oczywiście ta cała historia.
    + zaraz zajrze na twojego drugiego bloga, ponieważ miałam przecztać wczoraj lecz jak pisałam wcześniej - wpadła do mnie " urocza koleżanka ".
    Ami <3
    this-is-my-life-brooklyn.blogsot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział!!!!! Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  5. super gigaaaaaaaaaa fajnyyyyyyyyyyyyy

    OdpowiedzUsuń
  6. KOCHAM POSTAĆ ZOEEEEEEEEEEEEEEEEEY ♥♥♥
    Dodaję do czytanych u siebie *3*

    http://psychopathic-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie sądziłam, że jakikolwiek blog chociaż w maleńkim stopniu spodoba mi się tak bardzo, jak wasz poprzedni, ale najwyraźniej się pomyliłam.
    Rozdział genialny! Zoey i te jej teksty- po prostu kocham!
    Hahaha szczerze mówiąc to "piątce bogów" xD się to należało. A to chilli po prostu mistrzostwo!
    Podsumowując: kocham tego bloga! ♥
    Zapraszam do mnie:
    http://giveashitabyourlove.blogspot.com/
    Pozdrawiam,
    Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny rozdział wciągający,, Tylko dlaczego dopiero w maju? Nie dałoby się częściej dodawać rozdziałów? ;d..

    OdpowiedzUsuń
  9. W następnym rozdziale chcę więcej Kayn'a (tak będę ich shippować!)
    Zoey to świetny charakter <3
    Zdecydowanie ostatnia scena w tym rozdziale jest moją ulubioną. XD
    Także jutro 1 maja więc oczekuje kolejnego rozdziału robaczki!
    Pozdrawiam
    Vic
    (tak powtarzam słowo rozdział, tak wypiłam za dużo kawy, tak ten napój mi szkodzi)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny początek! :D Dopiero zaczynam czytać, wyczuwam fajny klimat historii :D Zapraszam do mnie :D ---> http://i-wanna-be-with-you-4-ever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń