sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 20

 NOTKA SAM DÓŁ OBOWIĄZKOWO.
JA PISZĘ, WIĘC WY PRZECZYTAJCIE :)

" Moja naiwność wychodzi poza pieprzoną skalę."

Katie

miesiąc później, 1 listopad

Spóźniający się okres to nic poważnego, prawda? Chyba, że spóźnia się prawie pieprzone dwa tygodnie. Do mojego pokoju weszła Zoey, a z kieszeni spodni wyjęła test ciążowy, który miałam za chwilę zrobić. Ręce zaczęły mi się pocić, a serce walić jak oszalałe. Przecież moi rodzice by mnie zabili. Może nie interesują się mną, ale gdybym była w ciąży to na pewno tego by nie przeoczyli.
- Katie nie módl się, tylko idź do tej pieprzonej łazienki i sprawdź. - powiedziała Zoey rzucając we mnie testem ciążowym. Próbowała być wyluzowana tak jak zawsze, ale wiedziałam, że się mną przejmuje i też się denerwuję. Gdy jej o tym powiedziałam to pierwsze co chciała zrobić to iść i zajebać Horan'owi. Cóż i tak to zrobiła, ale nie podała mu przyczyny.  
- Dobra. - mruknęłam i wstałam z łóżka razem z testem. Kurwa, trzeba mieć prawdziwe szczęście, żeby przy początku współżycia mieć taką wpadkę. 
- I co? - spytała Green, gdy wyszłam z testem ciążowym i z powrotem
usiadłam na łóżku. Podałam jej to małe, pierońskie urządzenie.
- Kurwa. - mruknęła i gwałtownie wciągnęła powietrze. - Kurwa, no.
- Tak, kurwa.
- Co teraz robimy? - spytała otwierając okno i siadając na parapecie. Wyciągnęła paczkę papierosów i jednego zapaliła. - Oh, wybacz. - dodała, a ja tylko wzruszyłam ramionami.
- Co my robimy? - spytałam zdziwiona.
- Przecież Cię z tym samej nie zostawię, a w 99% jetem pewna, że nie chcesz o tym mówić Niall'owi. - powiedziała patrząc na mnie z lekko uniesionymi brwiami.
- Ja nie chcę tego dziecka. - powiedziałam, a w moich oczach pojawiły się łzy. - Naprawdę nie chcę. 
- A co z Niall'em?
- Nie powiem mu na razie. - zdecydowałam przeczesując palcami włosy. - Co się dowiedziałaś o Plotkarze znaczy się Bali? - zmieniłam temat. Zoey razem z Zayn'em są strasznie zdeterminowani, a by odkryć kto jest tą suką.
- Oh, jej prawdziwe imię to Alba, tak wiem cholernie dziwne imię i Malik uważa, że widział bardzo podobną dziewczynę na zajęciach teatralnych u nas w szkole. Sprawdziłam wszystkie osoby i nikt o takim imieniu. Jedyne osoby, które tam znamy to Madelaine i Courtney. Zayn podejrzewa, że ta suka farbuje włosy, albo coś takiego.
- Heh, jesteście bliżej niż dalej.
- Nikt nie będzie dodawał mi narkotyków do mojego ulubionego drinka. Jak ją dorwę to będzie wyglądała gorzej od Niall'a. - warknęła brunetka gasząc papierosa.
- Ma bardzo duże limo pod okiem. - zaśmiałam się słabo, a Zoey uniosła tylko kąciki ust ku górze.
- Dzisiaj jest impreza u Madelaine, przyjdź. - powiedziała dziewczyna z błagalną miną.
- Przyjdę.

Plotkara

Zayn i Zoey zaczynają mnie wkurwiać tym swoim amatorskim śledztwem. Jeździłam na swoim rowerze po okolicy w której mieszkali moi ulubieńcy. Zaczynam podejrzewać, że Zoey albo Katie naprawdę jest w ciąży. Chyba nie bez powodu kupuje się test ciążowy. 
- Oh, hej! - usłyszałam krzyk i odwróciłam się w kierunku Cindy, która do mnie podbiegła. - Co tu robisz?
- Umm spalam kalorie. - palnęłam pierwsze co przyszło mi do głowy. Głupia ciekawska wiedźma, rodziny się niestety nie wybiera. Jesteśmy strasznie dalekimi kuzynkami, ale jednak.
- Przyda Ci się. - zachichotała, a mnie właśnie trafił szlak. Obyś spłonęła w piekle.
- Tobie też.
- Nieważne. Biegnę do Louis'a, bo biedaczek na mnie czeka. - zaświergotała, a mnie przeszedł dreszcz obrzydzenia. Z tego co wiem to Louis nie raz przespał się z Zoey po ich zakładzie i karze, więc powodzenia Ci życzę Cindy.
- Baw się dobrze. - parsknęłam powstrzymując wybuch śmiechu.
- Będe ooo i pamiętaj, że farbowanie tych twoich włosków źle Ci wychodzi. - dodała zgryźliwie i pobiegła do Tomlinsona, a ja wywróciłam oczami. Oh, biedna i głupia istoto ludzka.
- Kiedyś ją zabiję, a i tak cały świat mi podziękuję, że pozbyłam się takiej idiotki. - mruknęłam do siebie pod nosem i już miałam wracać, gdy zauważyłam jak Malik stoi w oknie i mi się przygląda spod przymrużonych powiek. Oh, powinien przestać interesować się znalezieniem mnie. Cóż niech próbuje, ale i tak mu się nie uda. Umiałam być niewidoczna przez tyle czasu.

Louis

Siedziałem w domu i słuchałem muzyki, aby się zrelaksować. Niestety nie wychodziło mi to za dobrze i jedyne o czym myślałem to to, że muszę wybrać college do którego pójdę i nie miałem zielonego pojęcia gdzie to będzie. Wiem, że zostało mi jeszcze trochę czasu, ale jednak takie sprawy wolałem choć troszeczkę zaplanować.
- Louis, Cindy przyszła! - krzyk mojej siostry rozniósł się po całym domu. Zrezygnowany jedynie jęknąłem i zszedłem na dół, gdzie była blondynka.
- Cześć Lou, wychodzimy gdzieś dzisiaj?
- Sorry Cindy, ale chce zostać sam w domu. - powiedziałem lekko wzruszając ramionami.
- Oh, okej. - blondynka zmieszała się.
- Kiedy indziej.
- Jasne. - blondynka smutno westchnęła i wyszła z domu. Poprawiłem swoje czarne dresy po czym poszedłem do kuchni, aby zgarnąć coś do jedzenia.
- Czemu przyszła Cindy, a nie Zoey? - spytała Rachel siadając na wysepce kuchennej.
- Zoey jest... zajęta. - wymyśliłem na szybko i otworzyłem lodówkę w poszukiwaniu pizzy.
- Zoey jest u Katie.
- Być może. - westchnąłem i wyjąłem moje jedzenie, które szybko wstawiłem do mikrofalówki.
- Nie rozumiem Cię Louis.
- Ja siebie też.
- Jesteś dzieckiem.
- Jestem.
- Pierdol się. Oh, nie możesz, bo Zoey ma Cię gdzieś. - El zeskoczyła z blatu i wyszła z kuchni, a ja patrzyłem za blondynką, która wprawiła mnie w ogromne osłupienie. Oparłem dłonie o wyspę kuchenną i spuściłem głowę w dół. Ma mnie gdzieś.

Zoey

Szłam w kierunku domu Maddie, która ku mojego zdziwienia zaprosiła mnie. Weszłam niepewnie do dużego i wydaję mi się, że również ładnego domu, ale było tyle osób, że dobrze nawet podłogi nie widziałam.
- Zoey chodź! - krzyk Stylesa i jego wymachująca ręka pozwoliła mi dotrzeć do całej grupki, która siedziała na dwóch kanapach i już pili shoty.
- Cześć. - przywitałam się z każdym i usiadłam obok Katie, która w dłoni trzymała kieliszek. Spojrzałam na nią srogo i od razu go wypiłam. Oczywiście Black fuknęła rozdrażniona, ale w tym momencie miałam to gdzieś. Ciężarne nie piją. Chyba, że mają jakiś naprawdę dobry powód.
- Po co miałam tu przyjść? - syknęła cicho Kat zakładając ręce na klatkę piersiową.
- Dla dobrej zabawy, BEZALKOHOLOWEJ dla Ciebie oraz po to, żebyś pogadała z Niall'em. - wytłumaczyłam jej i porwałam kolejnego kieliszka, którego zawartość przepłynęła w moim przełyku w mgnieniu oka.
- Już jestem. - wydarł się Tomlinson i rzucił na moje kolana. Zdegustowana zepchnęła go na ziemię, a Horan pomógł mu wstać.
- Już jesteś, ale upity. - wywróciłam oczami, a Louis usiadł obok mnie. Dokładniej się wepchnął.
- Nawet gdyby to nie twoja sprawa. Prawda Zoe?
- Być może. - powiedziałam niepewnie, a mój wzrok zaczął być trochę rozbiegany. Nie wiedziałam czy mam się cieszyć, czy płakać, gdy dźwięk nowego sms'a rozszedł się po całym pomieszczeniu. Wyciągnęłam telefon, tak, jak reszta moich znajomych. " To miłe, gdy ktoś ma Cię gdzieś? Już wiesz jak się czuję Louis. P.S. Widzę was moje robaczki. Plotkara :*"
- Czy ta suka bierze kiedyś wolne? - jęknął Zayn i schował swój telefon. Nick, który siedział obok niego nadal patrzył się w telefon i nie mógł się otrząsnąć.
- Nick, pomożesz mi w przyniesieniu wódki? - spytałam chłopaka, który pokiwał lekko głową i wstał. Podeszliśmy do postawionego barku, gdzie było dużo różnych butelek.
- Którą bierzemy?
- Obojętne, jakiego dostałeś sms'a? - zapytałam i wzięłam jedną niebieską butelkę, a drugą przeźroczystą.
- Patrz. - powiedział i pokazał mi telefon. " Ładnie to tak grać na dwa ognie, Nick? Może ja też z Tobą pogram. P.S. Widzę was moje robaczki. Plotkara :*
- Nie rozumiem. - przyznałam w końcu i zmarszczyłam lekko brwi.
- Powiem prosto z mostu. Jestem biseksualny Zoe. Podoba mi się Zayn i Brie.
- Kurwa. Faktycznie prosto z mostu. Cóż historia z Liverpool'u się powtarza. Pamiętasz Caleb'a i Frankie. - mój przyjaciel już nie raz mówił mi, że jest biseksualny, ale to było dawno temu. Jakieś dwa lata temu, ale gdy Caleb złamał mu serce to powiedział, że ma to w dupie i zostaje hetero.
- Cześć Wam! - wykrzyknęła Alison, która przyszła razem z Courtney.
- Cześć. - odpowiedziałam.
- Hej. Wracam do reszty, bo kończy im się już alkohol. - powiedział Nick i zniknął.
- Co tam? - spytałam wysilając się an uśmiech.
- Oh, właśnie mówiłyśmy o fryzjerze. - powiedział cichutko Cou.
- Tak?
- Tak. Muszę iść przefarbować znowu swoje włosy. - przyznała Alison.
- Nie wiedziałam, że farbujesz.
- Czasami, a gdy zobaczyłam dziś te odrosty to... z resztą nieważne. Courtney też idzie, bo znudziły jej się takie rudawe włosy i chciała coś bardziej brązowego. - powiedziała, a ja popatrzyłam na jej włosy i faktycznie były widać ciemne odrosty.
- Muszę już iść. - powiedziałam szybko i wróciłam na swoje miejsce, gdzie nie było mowy o żadnych nowinkach fryzjerskich. Następne dwie godziny spędziłam na piciu i w sumie piciu za Katie.
- Dobra Zoey Tobie i Lou już starczy. Zamówię Wam taksówkę. - powiedziała Libby po czym zaczęła gdzieś dzwonić. Odchyliłam głowę do tyłu i zobaczyłam Maddie oraz Alison i Cortney, które stały na balkonie i o czymś dość zaciekle dyskutowały. McCoy trzymała coś w dłoni i zaciekle to wciskała Madelaine, która szybko schowała to do torebki. Nie wiem czy dobrze, czy źle widziałam, ale nieee.. pewnie się mylę.
- Zoey wychodź już na zewnątrz. My pójdziemy tylko z Louis'em do toalety. - powiedział Niall, a ja wyszłam na zewnątrz i czekałam na taksówkę. Czekałam na chodniku i wszystko analizowałam, aż w końcu wszystko posklejałam w jedną całość. Moja naiwność wychodzi poza pieprzoną skalę. Jak mogłam się tego wcześniej nie domyślić. Wybrałam szybko numer do Katie.
- Co jest Zoe?
- Wiem kto jest Plotkarą! Wiem to! - wykrzyczałam podekscytowana.
- Naprawdę?
- Tak! To jest... - nie mogłam dalej mówić, gdyż moje usta i nos zostały zatkane szmatką. Jedyne co pamiętam to blond włosy i krzyki Katie, abym zaczęła mówić kto jest Plotkarą. Następnie czułam jak zaczynam osuwać się na ziemię. Jednak za chwilę była w taksówce i jechałam gdzieś.

***********************************
Cześć Wam!
Długo pisałam ten rozdział, ale wreszcie go skończyłam i cholera nawet mi się podoba końcówka.
Mam kilka spraw do ogłoszenia. Po ostatnim postem było mało komentarzy i nie dziwię się w sumie, ponieważ rozdziału długo nie było, więc spoko MOJA WINA.
Teraz również nie było długo rozdziału, bo nie miałam żadnej weny, ale gdy się okazało, że mój, a w sumie nasz blog z Katie został nominowany na blog miesiąca, odzyskałam wenę i byłabym wdzięczna, gdyby każdy kto czyta i uważa, że ten blog ZASŁUGUJE na wygraną to niech odda głos. Byłabym bardzo wdzięczna, bo już nawet komentarzy się nie czepiam xd
Po prostu będę wiedzieć czy jest sens bym dalej próbowała swoich sił w pisaniu.
Każdy kto ma dobre serduszko to niech zagłosuje ♥
Następną sprawą jest to, że to ff już pomału się kończy. Jeszcze tylko jakieś 5 rozdziałów i zaczynam nowe opowiadanie o Janoskians. Tematyka będzie zwyczajna. Jeśli chcecie się więcej dowiedzieć to ZAPRASZAM - LINK
Ostatnią sprawą są Święta z okazji których życzę Wam, aby całe jedzenie poszło w cycki oraz żebyście w miłej atmosferze je spędzili :)
Pozdrawiam Lucky.

11 komentarzy:

  1. Jezu! Jezu! Jezu! Ja taka wierząca haha
    Ale do rzeczy.
    Naprawdę myślałam, że już lepsza w pisaniu być nie możesz, ale chyba się pomyliłam. Ten rozdział wyszedł Ci na prawdę zajebiście (tylko szkoda, że taki krótki :( ). Nie mogę uwierzyć, że już za 5 rozdziałów będę musiała się pożegnać z tą cudowną historią. Nie będę jakąś natrętną laską i na Ciebie naciskała (bo sama tego nienawidzę), ale tak bardzo bym chciała żebyś zaczęła coś nowego o 1D po skończeniu tego bloga. Ale to już zależy tylko i wyłącznie od Ciebie.
    Dobra skomentuję już wreszcie ten rozdział xd.
    Katie w ciąży?! No nie dziewczyno, zwaliłaś mnie tym z nóg. Prędzej spodziewałam się tego po Zoey haha, ale podoba mi się takie rozwinięcie akcji. Jestem cholernie ciekawa reakcji Horana.
    Już większego świństwa niż Ty nie zrobił mi nikt, nigdy. Jak mogłaś przyłożyć Zoey tą chustkę tuż przed tym jak miała wyjawić imię Plotkary. Zabiję cię! Mam nadzieję, że z Zoey będzie wszystko ok (może uratuje ją Louis mmm... haha).
    Z niecierpliwością czekam na następny mam nadzieję dłuższy rozdział.
    Pozdrawiam i Wesołych Świąt,
    Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  2. dobra, ta cała plotkara jest meeega psychiczna!! a co do rozdziału to jest zajebisty jak zawsze ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie ce końca!
    Lol, ta plotkara, od razu gdy pojawiła się Alison myślałam, że to ona!
    Katie?
    Kuźwa Katie, co ty odpierdzielasz?!
    Już zagłosowałam:)
    Czekam na zajebisty next<3!


    xxAlex

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże to jest genialne. Po prostu nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Powiem tyle, że już kocham to opowiadanie i z nie cierpliwością czekam na następny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to opowiadanie!! Omg katie w ciąży!?! Zaraz umre. I mam nadzieje że to Louis porwał Zoey (no wiesz mogło by być śmiesznie biorąc pod uwage ojca Zoey) Życze wesołych świąt wielkanocnych i dużo weny!!

    OdpowiedzUsuń
  6. O Boże. Ta idiotka ją porwała ! Lou ją uratuje, na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział :* Wesołych świąt i mokrego dyngusa myszko :D

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo ładny rozdział i widze "łaciny" sobie też nie żałujesz w pewnym momencie cały czas używając "kurwa" :) Dobrze że nie powstrzymujesz się bo oryginalność jest najlepsza ;) Serio super rozdział tylko szkoda że opowiadanie się kończy... ale na pewno będę na bieżąco w innych :D

    http://partdirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny blog, naprawdę masz talent. Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  10. Wczoraj tu trafiłam przypadkiem i nie żałuje przeczytałam wszystkie rozdziały i czekam na kolejne. Opowiadanie CUDOWNE !
    Ps: Zapraszam do mnie
    http://magicznaszarokolorowarzeczywistosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń