sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 21

" Od zawsze marzyłam, żeby grać w jakieś gry z psychopatką."

Katie

Darłam się wręcz do telefonu, ale gdy nikt nie odpowiadał to wybiegłam przed dom Madelaine na ulicę na której nic nie było poza bransoletą Zoe, którą dostała ode mnie. Dokładniej wzięła gdy bardzo jej się spodobała. Próbowałam się do niej dodzwonić, ale włączała się poczta. Panikowałam. Co jej się mogło stać akurat w tym momencie, gdy dowiedziała się prawdy.
- Co się dzieje Katie? - spytała mnie Libby, która najwidoczniej za mną wyszła i położyła rękę na moim ramieniu.
- Zoey do mnie zadzwoniła i powiedziała, że wie kim jest Plotkara, ale gdy już miała powiedzieć kto to jest to nagle usłyszałam jakąś szarpaninę, a po chwili sygnał oznajmiający zakończenie połączenia. - zamaszyście wymachiwałam rękami tak, że prawie trafiłam w nos Libby.
- Myślisz, że to Plotkara ją ... zabrała? - zapytała niepewnie Star, a mnie przeszedł zimny dreszcz. Gęsia skórka pojawiła się na moich rękach, gdy mój telefon oznajmił, że mam nowa wiadomość, którą niepewnie otworzyłam. " Zoey za dużo wiedziała. Cóż jeśli chcecie, żeby Wasza ciekawska przyjaciółeczka przeżyła to czekajcie na koperty. Buziaczki robaczki Alba :*"
- Patrz. - wyjąkałam i podałam telefon blondynce, która złapała się za usta.
- Mamy przerąbane. - stwierdziła w końcu Libby, a ja jej przytaknęłam. Wszyscy postanowiliśmy zebrać się u Louis'a, ponieważ on musiał się przespać i nie było jego rodziców, więc miejsce idealne. Jednak, gdy Louis dowiedział się o wszystkim to wytrzeźwiał od razu.
- Więc na co czekamy? - spytał Tomlinson, który krążył po całym salonie i kuchni w kółku. Widziałam już, jak Harry stara się na niego nie nawrzeszczeć, żeby usiadł na dupie i dał nam choć trochę żyć.
- Na koperty, Louis. Mówię Ci to setny i kurwa ostatni raz! - krzyknęłam wkurzona, a każdy na mnie dziwnie spojrzał. Sorry no, ale jestem w ciąży, moją najlepszą przyjaciółkę porwano, Louis zachowuje się jak dziecko, a mi mogą buzować hormony czy coś.
- Dobra wyluzuj Kat. Chłopak się martwi o swoją... - Niall nie mógł dokończyć, bo jeśli wzrok mógłby zabijać to ojciec mojego dziecka byłby właśnie pięć stóp pod ziemią.
- O kogo się niby martwię Niall? - wysyczał z jadem Tomlinson, a jego ręce zacisnęły się w pięści.
- No o swoją koleżankę. - wybrnął Horan i głupkowato się uśmiechnął. Eh, czyli w sumie tak jak zawsze. - Głodny jestem. - dodał, Louis obrócił się w kierunku blondyna w ekspresowym tempie i zanim mógł coś odpowiedzieć to ja się wtrąciłam:
- Ja też. Mogę coś sobie zrobić, Lou?
- Taak, pewnie. - wzruszył ramionami szatyn i opadł na fotel.
- Świetnie. Ja też chcę coś do jedzenia. - ucieszył się Niall i już chciał wstawać z kanapy oraz schować telefon, którym się bawił, ale wtrącił się trochę wkurzony Tomlinson.
- Ty gadzie jeden zostajesz tutaj.
- Nie ma z kim się pieprzyć i od razu taki wściekły na cały świat. - wymruczał pod nosem blondyn, a ja lekko się uśmiechnęłam i poszłam do kuchni poszperać po szafkach i znaleźć coś odżywczego i smacznego.
- Poddaję się w tej kuchni nic nie ma. Wolę zamówić pizzę. - westchnęłam, gdy wróciłam do pokoju i zajęłam miejsce obok Brie. Zamówiłam cztery duże pizze na adres szatyna i czekałam, aż mój brzuch przestanie burczeć. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi to od razu poszłam otworzyć z myślą, że to koleś od pizzy. Chyba bardzo się pomyliłam, bo jedyne co zobaczyłam to kilka kopert, gdy przypomniałam sobie o sms'ie od razu przeszły mnie dreszcze i rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie było, więc wzięłam tylko koperty i od razu wróciłam do salonu, gdzie rzuciłam je na stół.
- Chyba zamawiałaś pizze, a nie kartki, prawda Katie? - spytał z nadzieją Horan. Wywróciłam tylko oczami i zaczęłam przeglądać koperty. Pierwsza była dla Nick'a, druga dla Libby, trzecia dla Louis'a, czwarta dla Zayn'a, piąta dla mnie, szósta do Brie, a siódma do wszystkich. Postanowiliśmy otworzyć najpierw ostatnią kopertę.
" Brawo dla Zoey, która się pomyliła i nie wiedziała, że ja to ja, ale skoro już panna Green zajmuje pokój obok mnie, przy okazji drąc się tak głośno mimo zakneblowania, że zastanawiam się czy nie podciąć jej gardła, postanowiłam to wykorzystać. Większość z Was dostała koperty, które naprawdę chciałabym, żeby zostały wykonane. Inaczej rozważę opcję podcięcia gardła Zoey. Oh, tak przy okazji była blisko, ale to nie Madelaine jest Plotkarą to tylko zwykła szmata, która załatwiła dla mnie kilka spraw. Buziaczki robaczki :*
Prawdziwa Plotkara - Alba."
- Czy tylko mi się wydaje, że Zoey czasem powinna się zamknąć i  nie pakować nas w kłopoty? - spytał Liam, a każdy na niego spojrzał.
- Serio Payne? Serio kurwa? Ona przynajmniej próbowała się dowiedzieć kto nas w sumie już do cholery dręczy! - Libby wpadła w szał i darła się na Liam'a, ale gdy ten nie reagował to zaczęła okładać go pięściami.
- Może by tak zareagować? - zapytał cicho Niall przestępując z nogi na nogę.
- Po pierwsze przestań odprawiać taniec jakby ci się chciało sikać Nialler, a po drugie należy mu się. Facet powinien sobie poradzić z rozwścieczoną Libby. - powiedział Louis i wzruszył tylko ramionami. Obojętny Louis to także zły Louis. Zawsze wtedy włącza mu się ta pieprzona obojętność w oczach, a jego szczęka jest zaciśnięta mocniej niż zwykle.
- Może otwórzmy te koperty? -  spytałam niepewnie, ale każdy zrobił to co zaproponowałam.
" Katie nie powiem. Nie spodziewałam się, że jesteś w ciąży, ale skoro znasz tatusia to może przekaż mu te wspaniałe informacje przy wszystkich znajomych. Obserwuję Cię, więc wiem czy to zrobisz czy nie, a pamiętaj, że Zoey czeka kochanie. Plotkara - Alba."
Wypuściłam z ust powietrze, które nieświadomie wstrzymałam. Zacisnęłam mocno powieki, ale za chwilę uznałam, że im szybciej tym lepiej.
- Niall musimy iść na zakupy.
- Po co? - spytał Horan.
- Po małe ubranka dla małego człowieka.
- Kto ma dziecko?
- My.
- Co? - chłopak się zająkał.
- Niall, zostaniesz tatusiem. - zaświergotałam, a wszyscy umilkli patrząc to na mnie to na Horan'a.
- Bardzo śmieszne Katie, przecież się zabez ... o kurwa. - reakcja Niall'a była taka jakiej się spodziewałam i szczerze jego mina wyglądała dokładnie tak samo jak myślałam, że będzie wyglądać.
- Gratulacje? - spytał niepewnie Harry za co dostał od Libby po głowie. Horan zacisnął mocno usta i wyszedł z salonu, po czym poszedł na górę do jakiegoś pokoju. Uświadomił to wszystkim, gdy trzasnął mocno drzwiami.
- Jedna koperta mniej. - westchnęłam i rzuciłam ją na stół, po czym usiadłam. - Kto następny?
- Ja mogę. Kto ma narkotyki? - spytał, a każdy dziwnie na niego spojrzał. - No co? To nie ja, to Alba. - dodał i pokazał nam kopertę.
" Widzisz Zayn narkotyki pomagają na rozstania. Wiesz co robić. Plotkara - Alba."
Pff, ja dostałam jakiś poemat, a on tylko kilka słów. Zero sprawiedliwości, ale w sumie gramy na zasadach Plotkary, więc można było się do tego przyzwyczaić.
- Ja mam trochę u mnie w pokoju, w którym zamknął się Niall, więc może później to zrobisz. - rozkazał Louis. Jego głos był szorstki i zimny.
- No to przynieście mi żyletkę. - powiedziała cicho Libby, a Harry zesztywniał.
- Nie ma opcji, Libs. - wysyczał Styles.

Libby

Wiesz jak to jest, gdy Twoje życie wywraca się do górny nogami choć myślałeś, że będzie tak, jak zawsze. Po jakimś czasie przyzwyczajasz się do nowości i uważasz już to za rutynę, ale nagle znowu dzieje się coś co wywraca twoje życie. Może to jest właśnie ta ironia losu, która tak bardzo bawi Zoey, albo to po prostu ta suka, Alba, ale po lekkim namyśle nawet tego nie żałuję. Jeśli wszystko miałoby się jeszcze raz powtórzyć to tak, powiedziałabym, że nie ma problemu. Jednak teraz, gdy Harry patrzy na żyletkę, którą trzymam w mojej ręce nie jestem taka przekonana, czy naprawdę jestem na to gotowa. Nie robiłam już tego od tak dawna, ale muszę dla Zoey.
- Libby... - zaczął delikatnie Styles, ale zanim coś dodał ja zrobiłam pierwszą kreskę. Brie zacisnęła mocno usta w linię i wyszła z pokoju, a za nią Katie. Nie obchodziło mnie to, bo Plotkara napisała, że na to koniecznie musi patrzeć Harry, ale reszta niekoniecznie. 
" Styles jest przeuroczy, gdy Ci pomaga i skaczę wokół Ciebie jak piesek, ale wiesz co Ty zrobisz w zamian? Wyryjesz jego imię na swojej ręce żyletką, tak, aby to widział. Miłego, trochę spóźnionego prezentu rocznicowego.
Plotkara - Alba."
Pierwsza literka była już na mojej skórze, a Harry patrzył na to, jak jego imię zaczyna zdobić mój nadgarstek.
- Co za suka. - wywarczał, gdy żyletka wypadła już z mojej ręki po skończonej robocie. Wzięłam ręcznik, który przyniósł mi Louis i przycisnęłam go sobie do ręki. Skuliłam się na fotelu, ale Harry mnie przytulił.
- Przepraszam. - powiedziałam wychrypiałam głosem od płaczu, który zawsze towarzyszył mi przy tym zajęciu. 
- Kocham Cię. - odpowiedział Harry i mocniej mnie objął oraz pocałował we włosy.
Do domu wszedł Nick razem z Louis'em. Mieli zakupy pełne słodyczy, chipsów oraz innych nie zdrowych, ale jakże dobrych przysmaków.
- Dla kogo to? - spytałam zdezorientowana.
- Dla Gabrielle. - westchnął cicho Tikel.
- Ta suka musi się świetnie bawić.
- Czy ja wiem. Ma na głowię krzyczącą Zoey. Uwierz to irytujące czasem bywa. - wzruszył ramionami, które były już wystarczające spięta.
- Możesz udawać, że masz na to wyjebane i wszystko Ci jedno co z Zoey, ale dobrze wiemy, że to jedno z twoich beznadziejnych kłamstw, Tomlinson. - szepnęłam mu do ucha, tak, że aż się wzdrygnął.

Zoey

- Czy Ty jesteś normalna suko! Te pieprzone sznury uwierają moje nadgarstki, a poza tym to chce mi się jeść! - darłam się tak już od jakiegoś czasu. Wiedziałam, że to ją irytuję, ponieważ groziła mi już, że podetnie mi gardło, ale nie jest do tego zdolna. Wydaje mi się, że to zwykła dziewczyna, która była niedoceniona i ma chorobę psychiczną.
- Dostaniesz jedzenie, jeśli się zamkniesz. - usłyszałam bardzo znajomy głos. Musiałam słyszeć go wiele razy i jestem tego w 90% pewna.
- Niech Ci będzie Maddie. - westchnęłam. Wiedziałam już, ze to nie Madelaine, ale to była kolejna moja rozrywka, która polegała na nazywaniu ją każdym możliwym imieniem byle nie Alba.
- Irytujesz mnie Zoey.
- Tak jak wielu ludzi. - wzruszyłam ramionami.
- Zagrajmy w pewną grę. Jeśli Ty odpowiesz dobrze to dostajesz jedzenie, a jeśli nie to ja dostaję sekret. - wytłumaczyła mi dziewczyna, która miała czerwoną perukę i maskę na twarzy.
- Niech Cię szlag trafi, Ty przebiegła suko. - warknęłam.
- Dziękuję. To oznacza, ze się zgadzasz. Bosko. 
- Od zawsze marzyłam, żeby grać w jakieś gry z psychopatką. - wywróciłam oczami, ale Alba miała to chyba w dalekim poważaniu. Położyła paczkę czipsów przede mną i z premedytacją wzięła garść.
- Pierwsze pytanie. Wiesz kim jestem?
- Albą.
- To moje prawdziwe imię, ale posługuję się przezwiskiem. Dokładniej moim drugim imieniem. Nie zgadłaś, więc nie dostajesz jedzenia. Ty mówisz sekret. - zaśmiała się, a ja tylko wywróciłam oczami, ale jeśli chce grać w gry to ja ustalam zasady.
- Nick jest uczulony na truskawki.
- To tyle?
- Tak. - potwierdziłam skinięciem głowy.
- To nie jest sekret.
- Jest. Ja o tym wiedziałam, ale nikt więcej.
- Jesteś suką. - warknęła i wyjęła swój telefon. Jej case był z dużą literką A.
- Ty też Allison. - westchnęłam, a dziewczyna ucichła. Czy właśnie zgadłam, a gra została zakończona?

Louis

Po tym, gdy Brie zwymiotowała w mojej ubikacji, Zayn się naćpał, a Nick się z nim przelizał uznałem, że czas, aby otworzyć swoją kopertę, którą na złość zostawiłem w swoim pokoju, kiedy brałem narkotyki. Wszedłem z kopa do swojego pokoju, który okupował Nialler z głową w poduszkach.
- Horan leżysz tu już dwie godziny. Nie bądź babą. Idź pogadać z Katie. - warknąłem i wziąłem w palce białą kopertę, która leżała na stoliku koło kanapy.
- Pierdol się Tomlinson. Ty też nie umiesz pogadać z Zoey, a teraz zachowujesz się jak baba z okresem. - odpyskował blondyn.
- Twoja baba nie ma okresu, bo Ty drogie dziecko nie wiedziałeś co to prezerwatywa. 
- Kurwa, ale z Ciebie przyjaciel. Lepiej zadawać się z Tommy'm Fisherbergiem. - krzyknął i wyszedł z mojego pokoju trzaskając drzwiami.
- Czy on właśnie porównał mnie do mistrza zagadek matematycznych, który cały swój czas spędza w bibliotece, a jedynie z kim się całuję to ze swoją babcią w policzek? - tak, właśnie zadałem sobie pytanie retoryczne. Staczam się. Westchnąłem i usiadłem na miejscu, gdzie przed chwilą Niall ryczał w poduszki i otworzyłem kopertę.
" Pamiętasz piętnastoletnią dziewczynę o długich brązowych włosach, która mieszkała u swojej babci w Sydney, a Ty tam przyjechałeś na wakacje? Tą brunetką była pewna dziewczyna o imieniu Allison Alba Cook, którą zraniłeś, dupku. Obiecałeś, że przyjedziesz za rok na wakacje i znowu będziemy chodzić na ogniska, nad morze i na różne festiwale, ale Ty nie przyjechałeś. Poczułam się oszukana i słusznie. Mówiłeś, że nigdy mnie nie zapomnisz, ale zapomniałeś i to na rzecz zwykłej dziewczyny z Liverpool'u, która trochę namieszała Ci w głowię, więc teraz to ja zranię Ciebie. Każda osoba z Waszej feralnej paczki wciągnęła mnie w jakieś kłopoty lub upokorzyła, a ja się teraz tylko odegram.
Ty - złamałeś mi serce i zrobiłeś ze mnie tą sukę.
Niall - ośmieszył mnie przed całą szkołą, gdy wylał na mnie wiadro czerwonego kisielu.
Zayn - pierwszy raz sprzedał mi narkotyki.
Harry - złamał mi rękę na lekcji wf'u.
Liam - zranił Courtney, którą jest moją najlepszą przyjaciółką, więc zranił również mnie.
Libby - wpędziła mnie w kompleksy na temat mojej wagi przy wszystkich dziewczynach w szatni.
Brie - wciągnęła mnie w świat bulimii.
Katie - nieumyślnie odebrała mi miejsce w Waszej grupce, które mi się należało.
Zoey, Nick i Jake to tylko marionetki, które nieświadomie wplątały się w moją zemstę. Oh, Madelaine i Courtney pomagały mi w niektórych Waszych tajemnicach.
Teraz ja złamię Twoje serce, gdy Zoey złamię kark.
Pozdrawiam, całuję i nadal Cię kocham. 
 Allison ♥ "

***************************************
Hej :)
Wydaję mi się, że piszę coraz gorzej skoro jest o wile mniej komentarzy.
Eh, ale co się dziwić. Szału nie ma.
Perspektywa Louis'a i cała jego dzisiejsza postać jest bez wątpienia moim faworytem. 
Jestem dumna z listu Plotkary do Louis'a. Nareszcie wiecie kim jest ta Plotkara i jestem ciekawa, czy spodziewaliście się tego?
Zostało jeszcze 4 rozdziały do końca, więc widzimy się niedługo. 
Postaram się skończyć to do końca czerwca, a teraz lecę uczyć się na egzaminy grr
Głosujcie w ankiecie i do następnego.
Lucky ♥

9 komentarzy:

  1. O ja pierdolę. Totalnie się tego nie spodziewałam!
    Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba jeden z najlepszych rozdziałów. Pisz pisz ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg! Najlepszy rozdzia jaki czytałam (a czytałam ich sporo). <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Whoa! Nie spodziewałam się takiego listu... Alison kocha Louisa? Szok. Wielki szok. Teraz stwierdzam, że Plotkara zachowuje się trochę jak psychofanka.
    Zoey jak zwykle musi irytować wszystkich, nawet kiedy jej grożą. Jest szalona...
    Rozdział świetny, a Ty nie piszesz coraz gorzej tylko ludzie są za głupi, żeby zrozumieć jak bardzo komentarze motywują do dalszego pisania.
    Życzę weny!
    Edzia :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Woah, laska ma serio nasrane w głowie... Nieźle jest pierdolnięta. Biedny Louis - musiał być w szoku...
    Rozdział jest po prostu... Ołłłł yeeeeeaaaaahhhh! Zajebisty w każdym calu ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mam słów, żeby wyrazić jakie to jest świetne! Kocham, kocham, kocham.

    OdpowiedzUsuń
  7. No po prostu brak słów. Na prawdę.
    Szczerze, to spodziewałam się, że Plotkarą jest albo Alison albo Courtney, bo Madison byłaby zbyt oczywista, zresztą nie pasowałaby mi do roli zranionej dziewczyny, a wtedy, gdy się tak kleiła do Lou, to chyba powinien by ją poznać.
    Ta suka porwała Zoey! Nie daruję. Mam nadzieję, że ją szybko uratują. Ogólnie ta suka jest okropna, żeby kazać Libby się ciąć, Zaynowi wziąć narkotyki, Brie pewnie będzie musiała to wszystko zjeść i zwymiotować, Katie żeby tak od razu przy wszystkich powiedzieć Niallowi o dziecku. Jestem ciekawa reakcji Lou na ten list.
    Zapraszam do mnie, bo pojawiła się już 2 część rozdziału z historią Candy.
    Pozdrawiam,
    Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  8. To jeden z najlepszych rozdziałów w twoim wykonaniu ;) Mam pytanie: Czy będzie druga część? Serdecznie pozdrawiam i czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń