" Jedyne co tam poczujesz to będzie moja ręka."
Katie
O nie wiadomo której godzinie usłyszałam swój wyjący dzwonek. Zaspana, z zamkniętymi oczami odszukałam po omacku urządzenie gdzieś spod mojego łóżka. Nie otwierając oczu przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam aparat do ucha.
- Wstawaj Kat!! Już 6!! -wydarła się do słuchawki Zoey. Nie no, ja ją zamorduję kiedyś.
- Wiesz Green, że jak cię spotkam to już nie żyjesz prawda? -zapytałam. Odpowiedział mi tylko głęboki śmiech dziewczyny.
- Wiem, że mnie uwielbiasz. A teraz wstawaj, bo się spóźnisz. -powiedziała brunetka ledwo powstrzymując swój śmiech.
- Ale przecież budzik mam dopiero na... -zaczęłam jednak moja rozmówczyni się rozłączyła. Świetnie. Zrezygnowana spojrzałam na zegarek. Było parę minut po 6. Skoro i tak Zoey mnie obudziła, postanowiłam zwlec się z łóżka i zająć łazienkę jeszcze przed Wayne'm. Szybko wyciągnęłam biały sweterek z łatami na łokciach i czarne, skórzane spodnie. Zapukałam do łazienki. Nikt mi nie odpowiedział więc chwyciłam za klamkę i weszłam do środka. Wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic, ubrałam się po czym jak zawsze zajęłam się makijażem i fryzurą. Dzisiaj nie chciało mi się układać włosów więc spięłam je w wysokiego kucyka. Zanim się obejrzałam była już 6.37. Wyszłam z łazienki zabierając ze sobą piżamę. Rzuciłam całą kupkę ciuchów na łóżko po czym zeszłam na dół. Przy stole siedziała moja zaspana rodzicielka z papierosem i kubkiem kawy w ręku.
- Dzień dobry kochanie. -powiedziała lekko się uśmiechając.
- Komu dobry, temu dobry. -odparłam po czym stanęłam przed lodówką szukając czegoś do jedzenia. Tak, moje relacje z matką były dość dziwne... Od kiedy pamiętam nie mogłam się z nią dogadać. Zawsze mogłam jednak liczyć na wsparcie ojca. Można powiedzieć, że jestem typową córeczką tatusia, co nie zmienia faktu, że i tak cała uwaga skupia się na Wayne'ie. Wyciągnęłam z lodówki mleko i sięgnęłam do szafki obok po płatki. Wsypałam zawartość kartonowego pudełka po czym dolałam do miseczki mleka. Usiadłam na swoim stałym miejscu i beznamiętnie zaczęłam wyjadać zawartość z półmiska przede mną. Nagle ekran mojego telefonu rozbłysł jasnym światłem. Spojrzałam na wyświetlacz i zauważyłam jedną nieodebraną wiadomość. Była od nieznanego numeru. Odblokowałam telefon po czym otworzyłam SMS'a. Uśmiechnęłam się, kiedy moim oczom ukazał się tekst wiadomości "Cześć piękna. Masz jakieś plany na sobotę? Jeśli nie miałaś, to już teraz masz. Do zobaczenia w SR. -Tony". Po setnym razie przeczytania SMS'a doszło do mnie, że nie podawałam Tony'emu mojego numeru. Jedyną osobą z jego otoczenia, która miała mój numer była Zoey... Dobra, tym razem dziewczynie się dostanie za danie mojego numeru jej bratu. Nie odpisując Anthony'emu dokończyłam jeść płatki po czym poszłam po torbę. Szybko ubrałam buty i kurtkę i wyszłam z domu. Było za pięć 7. Ruszyłam do domu po drugiej stronie ulicy, który należał do państwa Green. W końcu zapukałam do drzwi. Nie musiałam długo czekać na jakąś reakcję. Po sekundzie drzwi się otworzyły za sprawą wysokiego chłopaka trzymającego w jednej ręce biały t-shirt.
- Cześć piękna. Nie sądziłem, że aż tak szybko będziesz chciała się spotkać. -przywitał mnie z bezczelnym uśmieszkiem na twarzy. Wywróciłam oczami po czym podparłam się pod boki.
- No niestety Tony, tym razem nie przyszłam do ciebie. -odparłam po czym mój wzrok automatycznie przeniósł się na wyrzeźbiony brzuch chłopaka. Na co dzień pod ciuchami i fartuchem nie było widać jego mięśni. Tym razem miałam okazję zobaczyć je w całej okazałości. Muszę przyznać, że bez koszulki robił jeszcze lepsze wrażenie niż w niej. Jednak na moje policzki napłynęła fala różu kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że za długo wpatruję się w mięśnie Tony'ego. Swój wzrok powoli kierowałam w kierunku jego twarzy. Na jego ustach malował się ten bezczelny uśmiech co chwilę temu.
- Popatrzysz sobie w sobotę, a teraz wchodź. -powiedział kładąc mi rękę na plecach i lekko pchając do przodu. W odpowiedzi prychnęłam pogardliwie i weszłam do środka. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu Green.
- Jest w kuchni, je śniadanie. -usłyszałam głos zza moich pleców. Momentalnie się odwróciłam.
- Dzięki. -burknęłam cicho po czym skierowałam się do pomieszczenia znajdującego się naprzeciwko mnie. W kuchni były tylko Rev, jej siostra i mama gotująca coś na patelni. Zatrzymałam się w progu i zapukałam lekko w drewniane drzwi kuchenne. Mała dziewczynka jak i Revenge szybko się odwróciły w moim kierunku. Ich mama jednak mnie nie usłyszała.
- Cześć Kat! Jak tam pobudka? -zapytała mnie Zoey wskazując mi ręką miejsce naprzeciwko siebie.
- Świetnie, to jest pierwsza rzecz za którą cię zamorduję. -odparłam zajmując wskazane przez szatynkę miejsce. Ta spojrzała na mnie z uśmiechem.
- A jest jeszcze coś za co chcesz mnie ukatrupić? -zapytała wkładając sobie kawałek naleśnika do buzi.
- Za to, że dałaś mój numer Tony'emu. -powiedziałam złączając swoje ręce w koszyczek na klatce piersiowej. Revenge zakrztusiła się na co jej mama w sekundzie odwróciła się w naszym kierunku.
- Dziecko kochane, uważaj. -powiedziała kiedy atak Zoey już minął. -O, widzę że mamy gościa. -powiedziała przyglądając mi się z uwagą.
- Witam pani Green, jestem Katie. -odparłam z uśmiechem podając jej dłoń. Kobieta odwzajemniła gest.
- Miło cię poznać. Zjedz z nami śniadanie. -powiedziała przyjaźnie kobieta podając mi talerz z masą naleśników.
- Dziękuję bardzo, ale jadłam już w domu. -odparłam odstawiając jedzenie na stół.
- Katie, lepiej z nią nie dyskutuj bo wepchnie ci te naleśniki do gardła. -wyszeptała Rev pochylając się w moim kierunku. Skinęłam głową po czym usiadłam do stołu i nałożyłam sobie jednego naleśnika.
- Więc to ty jesteś ta Katie? -zapytała mnie szatynka siedząca obok Zoey.
- Na to wychodzi. -odparłam śmiejąc się. Mała uważnie mi się przyjrzała.
- Zoey, Tony miał rację że z niej niezła... -zaczęła jednak momentalnie usta dziewczynki zostały zakryte przez jej starszego brata. Zoey i ja spojrzałyśmy na Anthony'ego niemal z tym samym zainteresowaniem i zaciekawieniem. Ten patrzył to na mnie, to na Revenge. W końcu na jego policzkach zauważyłam różowe plamki. Na ten widok uśmiechnęłam się tryumfalnie po czym wróciłam do jedzenia naleśnika. Nie dopytywałyśmy z Zoey o końcówkę zdania, bo i po co. Po zjedzeniu tego nieszczęsnego naleśnika postanowiłam poczekać na Rev aż skończy śniadanie. Nie zajęło to dużo czasu dziewczynie. Po 15 minutach szłyśmy już w stronę szkoły.
- Nie dałam mu twojego numeru. -powiedziała nagle Green.
- Jak to nie? -zapytałam.
- No po prostu. Na pewno nie ode mnie ma ten numer. Bynajmniej nie dawałam mu go osobiście.
- Co mam przez to rozumieć? Że wynajęłaś jakiegoś detektywa żeby dać mu mój numer? -zapytałam śmiejąc się z samej siebie.
- Nieee. Po prostu mógł wziąć sobie twój numer z mojego telefonu. Nie wiem, jeśli tak było to go ukatrupie. -odparła śmiejąc się. -Chyba wpadłaś mu w oko wiesz? -zapytała po czym szturchnęła mnie w bok. Postanowiłam nie odpowiadać na to pytanie. Po mniej więcej 15 minutach drogi znajdowałyśmy się pod budynkiem szkoły. Ruszyłyśmy w kierunku sali od angielskiego.
- Witam moją partnereczkę. Jak podobała się wczorajsza impreza? -usłyszałyśmy głos zza naszych pleców. Postanowiłyśmy nie zwracać na niego większej uwagi i szłyśmy dalej. Jednak głosy za nami wcale się nie uspokajały, wręcz przeciwnie. Dochodziło co chwila kolejnych głosów, dobrze nam znanych.
- Moglibyście przestać za nami leźć?! To wygląda jakbyście byli jakimiś naszymi przydupasami! -wydarłam się kiedy moja głowa pękała powoli od nadmiaru hałasu wywoływanym przez naszych "prześladowców". Patrzyłam z nienawiścią w twarze każdego z tej całej żałosnej elity. Ich reakcja była zaskakująca. Patrzyli na mnie przez ułamek sekundy ze strachem w oczach. Jednak szybko strach i zaniepokojenie zniknęło z ich twarzy. Powoli na ich ustach zaczęły malować się coraz pewniejsze, szydercze uśmieszki.
-Nie denerwuj się kochana. Złość piękności szkodzi. -odparł blondyn ironicznie się uśmiechając. Zarzucił swoje ramie na moją szyję. Momentalnie poczułam ciężar jego ręki. Czego się jednak dziwić? Wyglądała jak ręka pakera. No może troszkę przesadziłam.
- Odwal się Barbie. Poszukaj sobie innej ofiary. -powiedziała szybko Rev odciągając mnie od blondyna. Cała grupa się zaśmiała, jednak najbardziej rzucającym się śmiechem był akurat śmiech Horan'a. Zoey widząc, że jestem zdenerwowana pociągnęła mnie w kierunku klasy.
Na nasze szczęście pierwsze 3 lekcje minęły nam bez żadnych większych problemów z tymi niedorobami. Została nam niestety ostatnia lekcja, czyli chemia. Całe 45 minut męczarni z tą farbowaną Barbie. Niech mnie ktoś zastrzeli. Wolałabym chyba skoczyć z mostu... pod autobus... z mięśniakami, niż spędzić kolejną nieszczęsną lekcje z Horan'em. Zadzwonił dzwonek, który oznaczał początek ostatniej lekcji tego dnia. Razem z Green niechętnie weszłyśmy do sali. Zajęłam swoje stałe miejsce pod oknem. Poczułam obok siebie czyjąś obecność. Niestety moje przypuszczenia sprawdziły się. Obok mnie usiadł mój ukochany partner, Niall Horan, który momentalnie spojrzał na mnie, kiedy poczuł na sobie mój wzrok.
- Co ci się tak spodobało kochana? -zapytał z bezczelnym uśmieszkiem na twarzy.
- W tobie raczej nic. -odparłam z identycznym wyrazem twarzy co on. Chłopak przyjrzał mi się przez chwilę po czym spojrzał w kierunku nauczycielki, która gadała jak zawsze sama do siebie. Wyjrzałam przez okno. Poranne słońce schowało się już dawno za ciemnymi chmurami, jednak nadal było bardzo ciepło.
- Kim był chłopak z imprezy? -zapytał nagle blondyn. Muszę przyznać, że jego pytanie bardzo mnie zaskoczyło. Spojrzałam zdziwiona na Horan'a jednak ten nadal patrzył w kierunku nauczycielki.
- Było dużo chłopaków na tej imprezie jakbyś nie zauważył. -dodałam lekko się uśmiechając. Niall zaczął się śmiać tak głośno, że wszyscy spojrzeli w jego kierunku. Na uspokojenie dałam mu z łokcia w bok, co poskutkowało.
- No tak. Chodzi mi o tego z którym tańczyłaś. -odparł powstrzymując się od śmiechu.
- A co cię to interesuje jeśli można wiedzieć? -zapytałam wpatrując się w jego oczy. Chłopak odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie poważnie.
- To twój chłopak? -zapytał nie opuszczając ze mnie wzroku nawet na chwilę. Czułam się dziwnie. Jakby ktoś ścisnął mi żołądek jedną ręką.
- Zazdrosny? -zapytałam opierając się plecami o parapet przy okazji szeroko się uśmiechając. Widziałam na jego twarzy minimalne zakłopotanie. Poczułam jego rękę na swoim kolanie. Chwilę później blondyn przybliżył swoją twarz do mojego ucha.
- Jak cholera. -odparł cichym, niskim głosem. Przez moje ciało przeszły ciarki. Byłam jednak w stanie poczuć jak chłopak się uśmiecha. Kiedy się odsunął, puścił mi tylko oko i spojrzał znowu w kierunku nauczycielki. Siedziałam jak sparaliżowana ciągle w tej samej pozycji. Kiedy troche się uspokoiłam zadzwonił dzwonek. Jezu jak to szybko minęło. W sumie to nawet lepiej. Kiedy zebrałam swoje rzeczy i chciałam przejść Horan nadal siedział i głupkowato się do mnie uśmiechał.
- Przesuń się. -powiedziałam cicho, jednak na tyle głośno, żeby Niall mnie usłyszał.
- Jak dostanę buziaka to okej. -powiedział pokazując palcem policzek.
- Jedyne co tam poczujesz to będzie moja ręka. -powiedziałam ze złością. Chłopak zaczął się śmiać jednak w końcu ustąpił i dał mi przejść.
- Dziękuje. -rzuciłam cicho po czym podeszłam do Zoey stojącej przy wejściu do klasy.
- To co, idziemy do SR? -zapytała brunetka przeczesując ręką swoje długie włosy.
- Jasne. -odparłam po czym ruszyłyśmy w kierunku restauracji. Po niedługim czasie dotarłyśmy na miejsce. Ruch jak na razie był dość mały, więc bez pośpiechu się przebrałyśmy i wypiłyśmy coś chłodnego. Kiedy wyszłyśmy z zaplecza napotkałyśmy Tony'ego. Uśmiechnął się do nas po czym zniknął za ladą.
- Co się szczerzysz braciszku? -zapytała Zoey.
- Na pewno nie do ciebie urocza jak zawsze siostrzyczko. -odparł po czym puścił do mnie oczko. Poczułam jak moje policzki zaczynają się rumienić. Rev wywróciła oczami i burcząc coś pod nosem ruszyła w kierunku sali. Zostałam sama z Tony'm. To nie miało prawa skończyć się dobrze.
- To jak z tą sobotą? -głos Anthony'ego oderwał mnie od moich rozmyślań. Spojrzałam na chłopaka, na którego twarzy malował się promienny uśmiech.
- Z chęcią się z tobą gdzieś wybiorę. -odparłam uśmiechając się do Tony'ego. Jego dotychczasowy uśmiech powiększył się jeszcze z parę razy. Ucieszył się jak dziecko, to było urocze. Podoba mi się to.
- Tony!!! -usłyszeliśmy krzyk z sali. Kiedy dźwięk znowu zabrzmiał, ustaliłam że była to Zoey. Chłopak tak samo szybko jak ja pobiegł do swojej rozzłoszczonej siostry.
- Co się stało? -zapytał zaniepokojony chłopak.
- Co oni tu do cholery robią? Przecież mają zakaz wchodzenia. -powiedziała wkurzona Revenge podchodząc do drzwi. One Direction przyglądało się całej tej sytuacji z rozbawieniem. Tony spojrzał niepewnie na mnie, po czym z powrotem na swoją siostrę.
- Anthony gdzie jest ta walona kartka? -zapytała Green pokazując palcem miejsce, gdzie wcześniej wisiał wspomniany przedmiot.
- Zabrałem ją. Ojciec kazał. -odparł szybko Tony pocierając nerwowo dłonią po swoim karku. Wpatrywał się w swoją rozzłoszczoną siostrę, która żywo gestykulowała przy każdym wypowiedzianym przez nią zdaniu.
- Dlaczego do cholery?! Przecież zakaz to zakaz!
- Tylko że jedyny zakaz jaki ustalił ojciec to zakaz zwierząt. -odprał chłopak.
- A oni to co niby?! Niczym szczególnym od zwierząt się nie różnią. Może tylko tyle, że potrafią gadać!- krzyczała Zoey. Razem z Tony'm nie mogliśmy powstrzymać się od śmiechu. W tym czasie One Direction rozsiadło się przy jednym ze stolików. Zoey zacisnęła usta w wąską linię i poszła w ich kierunku.
Zoey
Cała piątka patrzyła w moją stronę z tymi swoimi okropnymi uśmieszkami. Poprawiłam włosy i "uprzejmie" zapytałam się co podać. Wszyscy złożyli zamówienia, więc czym prędzej poszłam do kuchni, aby odebrać te ich zasrane żarcie. Po kilku minutach wszystko było już gotowe, więc powróciłam do nich kładąc im zamówienia na stole. Odwróciłam się i już chciałam iść w kierunku lady, gdy w moje pośladki uderzyła ręka jednego z nich. Odwróciłam głowę w ich stronę i zobaczyłam jak Tomlinson szczerzy te swoje proste i śnieżnobiałe ząbki. Uśmiechnęłam się lekko i spoliczkowałam go w twarz. Chłopak był tak zdziwiony, ze zleciał z krzesła.
- Smacznego kochanie. - mruknęłam odchodząc od nich. Anthony patrzył na mnie z rozbawieniem i poklepał mnie po plecach na co rzuciłam mu ostrzegawcze spojrzenie pod którym od razu cofnął się o dwa kroki. Nagle usłyszałam dźwięk motoru i to nie byle jakiego. Po chwili do knajpki wszedł szatyn ubrany w jeansową kurtkę, czarny podkoszulek na ramiączkach i czarne spodnie podwinięte do kostek, a do tego czarne trampki.
- Dzień dobry chciałbym zamówić zapiekankę i Zoey na wynos da się? - spytał lekko się uśmiechając.Od razu przeskoczyłam przez ladę i przytuliłam Nick'a. Mój najlepszy przyjaciel, wręcz drugi brat.
- Tęskniłam Summer. - mruknęłam wiedząc, że chłopak nie nawidzi swojego drugiego imienia.
- Ostrzegam Cię Green. - od parł chłopak patrząc na mnie "złym" spojrzeniem.
- Wychodzę Tony. Jakby tata pytał to powiedz, że przyjechał Summer. - powiedziałam prowokując Tikel'a, który przewrócił tylko czami. Zdjęłam swój fartuszek i rzuciłam go na ladę po czym wyszłam z szatynem na zewnątrz gdzie zobaczyłam jego motor, który był piękny.
- Zakochałam się. - szepnęłam patrząc na pojazd (Honda CBR 600RR 2009). Nick zaśmiał się ze mnie i podał mi kask.
- Wiesz Revenge, ze będę z Wami chodził do tej budy, bo starzy dostali jakiś projekt nie daleko? - spytał Tel siadając na motor.
- Super. Pozytyw dzisiejszego dnia. - mruknęłam i usiadłam za chłopakiem, który od palił pojazd. Już po chwili rozpędzaliśmy się i jechaliśmy w siną dal. W końcu dojechaliśmy na "nasze" wzgórze skąd był widok na nasze małe londyńskie miasteczko. Tam opowiedziała chłopakowi całą historię, która mi się tutaj wydarzyła. Chłopak oczywiście śmiał się jak głupi, że nie minął jeszcze miesiąc, a ja już narobiłam sobie problemów. Tak śmiej się dalej Summer, ale to ja prowadzę z powrotem.
*************************
Hej tu Wasz znienawidzona Zoey, ponieważ Katie nie daje znaku życia i ma szczęście, bo jak tylko da to czeka ją wykład na temat jak mogła to zrobić więc życzcie jej powodzenia.
Nie chcę mówić kiedy następny, ponieważ nie chce WAS ZNOWU ZAWIEŚĆ, więc tutaj nie wiadomo.
Mam nadzieję, że spodoba Wam się 4 i już.
Rozdział 5 mam połowę napisany, więc na pewno nie będziecie czekać miesiąc może 29 dni :) Żarcik.
A po za tym to jak tam koniec roku. Męczący? Bo u mnie bardzo.
# Pozdrawiam najgorsza jędza na świecie - Zoey <3
- Dzień dobry chciałbym zamówić zapiekankę i Zoey na wynos da się? - spytał lekko się uśmiechając.Od razu przeskoczyłam przez ladę i przytuliłam Nick'a. Mój najlepszy przyjaciel, wręcz drugi brat.
- Tęskniłam Summer. - mruknęłam wiedząc, że chłopak nie nawidzi swojego drugiego imienia.
- Ostrzegam Cię Green. - od parł chłopak patrząc na mnie "złym" spojrzeniem.
- Wychodzę Tony. Jakby tata pytał to powiedz, że przyjechał Summer. - powiedziałam prowokując Tikel'a, który przewrócił tylko czami. Zdjęłam swój fartuszek i rzuciłam go na ladę po czym wyszłam z szatynem na zewnątrz gdzie zobaczyłam jego motor, który był piękny.
- Zakochałam się. - szepnęłam patrząc na pojazd (Honda CBR 600RR 2009). Nick zaśmiał się ze mnie i podał mi kask.
- Wiesz Revenge, ze będę z Wami chodził do tej budy, bo starzy dostali jakiś projekt nie daleko? - spytał Tel siadając na motor.
- Super. Pozytyw dzisiejszego dnia. - mruknęłam i usiadłam za chłopakiem, który od palił pojazd. Już po chwili rozpędzaliśmy się i jechaliśmy w siną dal. W końcu dojechaliśmy na "nasze" wzgórze skąd był widok na nasze małe londyńskie miasteczko. Tam opowiedziała chłopakowi całą historię, która mi się tutaj wydarzyła. Chłopak oczywiście śmiał się jak głupi, że nie minął jeszcze miesiąc, a ja już narobiłam sobie problemów. Tak śmiej się dalej Summer, ale to ja prowadzę z powrotem.
*************************
Hej tu Wasz znienawidzona Zoey, ponieważ Katie nie daje znaku życia i ma szczęście, bo jak tylko da to czeka ją wykład na temat jak mogła to zrobić więc życzcie jej powodzenia.
Nie chcę mówić kiedy następny, ponieważ nie chce WAS ZNOWU ZAWIEŚĆ, więc tutaj nie wiadomo.
Mam nadzieję, że spodoba Wam się 4 i już.
Rozdział 5 mam połowę napisany, więc na pewno nie będziecie czekać miesiąc może 29 dni :) Żarcik.
A po za tym to jak tam koniec roku. Męczący? Bo u mnie bardzo.
# Pozdrawiam najgorsza jędza na świecie - Zoey <3
No Hey! Wreszcie rozdział! Suuper! Już widzę minę Lou jak Zoey przytula Nick'a :D Bezcenne! :) Czekam na nn.. Proszę dodaj jak najszybciej ;3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) Czekam na nexta i życze weny
OdpowiedzUsuńrodzial meeega jak kazdy :D czekam na next (tu i na drugim blooguuu ) :3
OdpowiedzUsuńHaha o jej, świetny rozdział! Rozwaliła mnie Zoey jak przywaliła Lou, a później przytuliła Summer. Biedny Louis... xd.
OdpowiedzUsuńKocham relację Katie i Nialla. Hihi a Tony to po prostu mój mistrz! Mam nadzieję, że Katie szybko do nas wróci i rozdział pojawi się szybko.
Zapraszam do mnie!
Pozdrawiam,
Kasia.
cudowny rozdział :D czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńBoziuuu :)
OdpowiedzUsuńboski, zajebisty, genialny, wspaniały, cudowny etc.
Uhu :D pojawił się Nick, a Louis pomyśli, że to chłopak Zoey ^^ Może to trochę powstrzyma jego popędy xd
czekam na nn :)
pozdrawiam xx
Omy zajefajny rozdział kocham!!!!!!!!!;*
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział. czekam na nexta. :D
OdpowiedzUsuńBOSKIE. Zoey i te jej zachowanie wobec Louisa, i Nick bezcenne. Katie i Tony omg po prostu miłość jak się patrzy a z Niallerkiem to nigdy nic nie wiadomo co będzie. Czekam nn i zapraszam do mnie http://znajdz-nasza-droge-w-tej-tajemnicy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3
OdpowiedzUsuńrozdział super! czekam na next ^^
OdpowiedzUsuńżyczę weny twórczej ^^
coś Katie sie nie odzywa nic ani nie wrzuca rozdziałów xd
Superowy, cudowny, zaje*isty, nie wiem co jeszcze!!!! No kocham to opowiadanie! Najlepsza była ta scena z Tomlinsonem na końcu, śmiałam się jak nienormalna! :D czekam na nexta :* Doma :*
OdpowiedzUsuńŚcigacz *.* Rozdzaił Świetny *.* Ale ten ścigacz
OdpowiedzUsuń