piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 17

" Jesteś jak narkotyk."

Katie

Patrzyłam na zdjęcie ze łzami w oczach. Jak ona mogła to pokazać? Plotkara poprzyklejała po całej szkole zdjęcie moje i Niall'a, gdy wczoraj został u mnie do późna w nocy. Blondyn całował mnie, a jego dłoń była na moim pośladku. Natomiast moje palce były wplątane we włosy chłopaka. Przetarłam oczy dłońmi, a zdjęcie zgniotłam i wrzuciłam do kosza. Wstałam z drewnianej ławki przed szkołą. Pora na zajęcia. Przed klasą od matematyki zauważyłam jak Zoey gada z Niall'em i Louis'em. Zaciekawiona do nich podeszłam i leciutko się uśmiechnęłam.
- Idziesz Kat z nami na wagary. Nie mamy dwóch godzin angielskiego czyli zostają dwie wf, chemia oraz plastyki nie licząc matmy. - oznajmiła mi brunetka na przywitanie. Niepewnie spuściłam wzrok na swoje buty, a po chwili rozejrzałam się do około. Jakieś dwie dziewczyny trzymały zdjęcie w dłoni i pokazywały palcem w moją stronę.
- Oh, no niech będzie. - wydukałam trochę speszona. Razem wyszliśmy przed szkołę, gdzie ku mojego zdziwieniu była Libby i Brie oraz Harry i Nick.
- Zayn zostaje na wf, a Liam musi poprawić chemię. - oznajmił Styles i ruszyliśmy w stronę skate parku. Nagle usłyszałam szpilki, które odbijały się po betonie i cieniutki głos, który wołał Louis'a. Chłopak odwrócił się tak jak i reszta i zobaczyliśmy Madelaine, która miała dziś obcasy i białą spódniczkę, która pasowała do granatowej bluzki.
- Louis, gdzie idziecie!? - wykrzyknęła marszcząc czoło.
- Na wagary. - westchnął szatyn wywracając oczami. Zoey cicho zaśmiała się pod nosem, a Niall, który miał w dłoni deskę stanął na niej, a Green przed nim. Chwycił ją dłońmi w pasie i odepchnął się jedną nogą. Wyglądali zabawnie, gdy udawali Romeo i Julia.
- Oh, Louis jak to idziesz na wagary do skate parku? Przecież obcas mi się może złamać! - zapiszczała Zoey, a Horan podłapał jej zabawę.
- Nie martw się Maddie! Kupię Ci nawet tysiąc butów, jeśli tylko przestaniesz piszczeć. - zaśmiał się blondyn, a po chwili obydwoje spadli z deski.
- Ej Romeo rusz dupę, bo nie mamy całego dnia. - warknął Tomlinson zarzucając rękę na szyję blondynki, która ze zmrużonymi oczami patrzyła na Green, która właśnie odpalała papierosa.
- Niall mogę deskę? - zapytała dziewczyna z papierosem. Blondyn kiwnął głową i podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.
- Co u mojej ulubienicy? - zaśmiał się, gdy fuknęłam pod nosem, żeby się pieprzył. - Jesteśmy fotogeniczni, skarbie. - dodał, a ja mogę dać stówę, że zrobiłam się czerwona i lekko poprawiłam włosy.
Gdy weszliśmy przez bramę parku od razu uderzył we mnie zapach hot dogów, waty cukrowej i lodów waniliowych. Smaki dzieciństwa. Uliczkami doszliśmy do kilku ramp, które były w samym środku parku. Razem z Libby i Brie rozsiadłyśmy się na kocu, który wzięła Star. Zoey razem z chłopakami jeździła na desce, a Madelaine stała na swoich szpilkach i pisała coś w telefonie. Nagle dostałam wiadomość i, aż drgnęłam. " Katie twoje zdjęcia robią furorę w szkole. Niestety nie zobaczysz tego, bo jesteś w skate parku. xx Plotka." Spojrzałam w stronę Maddie, która schowała właśnie telefon. Czy to możliwe, że to ona jest naszą prześladowczynią?

Louis

Czułem się niekomfortowo, gdy ta dziewczyna wlepiała we mnie swoje oczy, jakby śledziła każdy mój ruch. Trzeba jej się jak najszybciej pozbyć. Zmęczony zjechałem z rampy, a deskę oddałem Tel'owi, który nie wiem co tu w ogóle robi. Usiadłem na jednej z ławek, a do mnie podbiegła Madelaine.
- Co tam Loui? - spytała siadając obok mnie i poprawiając swoje włosy, aby wyglądały tak jakby dopiero co wyszła od fryzjera. Słyszałem o tym godzinny wykład. 
- Nic. - warknąłem i patrzyłem na rampę jak chłopcy i zołza wykonują różne triki. Przejechałem językiem pod dolnej wardze. Wstałem z ławki i poszedłem do pobliskiego kiosku, gdzie kupiłem kilka piw. Gdy wróciłem wszyscy siedzieli na gigantycznym kocyku Libby. Porozdawałem piwa i usiadłem obok Harr'ego i Brie, a między moimi nogami pojawiła się Maddie. 
- Usiądź obok, brzuch mnie boli. - skłamałem nie chcąc, aby na mnie leżała. Blondynka fuknęła coś pod nosem i usiadłam między mną, a Gabrielle.
- Jeszcze nie ma 10 rano, a Wy już pijecie? - zaśmiała się Zoey, która zeszła z rampy. - Dzięki Niall za deskę. - dodała puszczając oczko chłopakowi i usiadła obok Katie.
- Co robimy przez resztę dnia? - spytała Libby, która była wtulona w Styles'a.
- Może pojedziemy gdzieś?  - zaproponował Niall pijąc łyk piwa.
- Tylko gdzie?
- Może wesołe miasteczko? Jest niedaleko. Tylko jakieś 40 minut drogi. - mruknąłem wzruszając ramionami.Wszyscy się zgodzili, więc poszliśmy na autobus.

Zoey

Wesołe miasteczko wyglądało normalnie. Dużo karuzeli i różnych stoisk, gdzie można upolować pluszaki albo jedzenie. Na samą myśl zaburczało mi w brzuchu. Zobaczyłam jak większość osób idzie kupować bilety, ale ja nie wzięłam za dużo kasy, a portfel to nie mój styl, więc podeszłam do Katie z którą zaczęłyśmy gadać o tym, że szatynka zaczyna bać się Niall'a, który dziś jest dla niej wyjątkowo miły. 
- Może się zakochał? - spytałam na żarty, ale Black odgarnęła swoje włosy i spojrzała na mnie jak na idiotkę, ale za chwilę chytrze się uśmiechnęła.
- Może zakochał się tak jak Lou w Maddie? - spytała patrząc na mnie przenikliwie. Wywróciłam oczami, ale tego nie skomentowałam. 
- Masz kasę na wszystko? - zmieniłam temat.
- Tomlinson za wszystko płaci. Podobno jego rodzice mają tyle kasy, że chłopak ma wszystko co tylko chce. - wyjaśniła mi Black.
- Aha, ja idę coś zjeść, bo umieram z głodu. - zakomunikowałam dziewczynie i poszłam do stoiska z jedzeniem. Zamówiłam sobie hot doga, albowiem był najtańszy, a nie zamierzam przepłacać. Nie jestem Louis'em i nie śpię na kasie. Usiadłam na jednej z ławek i próbowałam jeść w spokoju. Zauważyłam jak reszta moich znajomych stoi w kolejce oprócz.
- Smacznego. - usłyszałam głos szatyn, a po chwili chłopak usiadł obok mnie na ławce.
- Dzięki. - mruknęłam pod nosem i wzięłam kęs hot doga.
- Wiesz ta parówka w twoich ustach wygląda seksownie. - skomentował Louis oblizując usta. Spojrzałam na niego z ukosa i podniosłam jedną brew do góry. - Ciekawe jakby inna parówka wyglądała w twoich ustach. - dodał chytrze się uśmiechając. Przełknęłam jedzenie i słowa Tomlinsona.
- Zwymiotowałabym, gdyby nie to, że za bardzo nie mam czym. - od parłam biorąc kolejny gryz.
- Ja Ci tylko sugeruję, żebyś...
- To przestań sugerować. - warknęłam. - Masz Madelaine. Louis tylko się zaśmiał po czym wyciągnął telefon i zaczął coś na nim robić. Natomiast ja zajęłam się jedzeniem.
Gdy wreszcie zjadłam postanowiłam również iść na jakąś karuzelę czy coś, ale uznałam, ze na to będzie jeszcze czas.
- Idziemy po pluszaki? - zaskomlała Star po raz kolejny do ucha Harr'ego na tyle głośno, żebyśmy wszyscy wreszcie się zgodzili.
- Właśnie Lou, chodźmy. - pisnęła Lablive uwieszając się na ramieniu szatyna.
- Niech będzie. - westchnął Tomlinson, więc wszyscy poszliśmy w kierunku budki. Niall, Louis i Harry kupili rzuty i dostali trzy piłeczki. Mieli trafić przez kółko, które było nie wiele większe od małej piłki, którą rzucali. Nick stanął obok mnie i objął mnie ramieniem.
- A Ty Green nie chcesz pluszaka? - spytał z uśmiechem.
- Chcę, ale niestety musiałby być tutaj jakiś facet. - od parłam wrednie się uśmiechając.
- Ranisz Zoey. - zaskomlał łapiąc teatralnie za pierś.
- Cokolwiek. - mruknęłam wywracając oczami i zrzuciłam jego rękę.
- Patrz co mam! - wykrzyknęła Black z dużym fioletowo różowym pluszakiem w rękach.
- Ładny. Niall wygrał? - spytałam patrząc na kolorowego miśka. Szatynka kiwnęła głową na potwierdzenie. - Chciałabym tego ładnego czarnego, ale niestety trzeba trafić trzy razy w tą obręcz. - dodałam patrząc na dużego czarnego króliczka z błękitną kokardką.
- Poproś Louis'a. On ma cela. - stwierdziła Katie.
- Obejdzie się. - mruknęłam pod nosem. Libby przyszła z miśkiem pandą, a Madelaine z dużym białym króliczkiem i różową kokardką. Dokładnie taki jaki ja chciałam tylko, że inne kolory. Zołzy zawsze mają to co najlepsze.
- Louis chodźmy do łazienki. Muszę Ci podziękować. - westchnęła Lablive, a ja zagryzłam dolną wargę.
- Słuchaj Madelaine. Mam Cię serdecznie dość. Nie rób sobie nadziei, bo ja Cię nie lubię. - powiedział znudzony Louis patrząc na blondynkę z obojętnością.
- Pożałujesz tego, Lou. - warknęła i odwróciła się na obcasie po czym z pluszakiem poszła przed siebie.
- Uwaga, uwaga! - krzyknął Horan. - Louis wrócił! - dodał ze śmiechem i przybił piątkę z szatynem.
- Nigdzie nie poszedłem. - oznajmił Tomlinson patrząc na mnie.

Plotkara

W szkole zajęcia biegły jak zawsze. Większość osób fascynowały się tymi ciekawymi zdjęciami Niall'a i Katie, których obecnie nie było. Nie było mi to za bardzo na rękę, ale cóż chcieli wagarów. Ich największy błąd. Poprawiłam swoją jasną perukę. To cholerstwo nie daje mi dzisiaj jakoś spokoju. Na korytarzu zauważyłam jak smutny Zayn siedzi na ławce. No tak nie ma Jake. Przydałoby się coś co mogłoby go zniszczyć. Już, wiem! Poszłam szybko do ubikacji, gdzie ściągnęłam perukę. W naturalnych włosach mnie nie powinien rozpoznać. Wróciłam na korytarz i podeszłam do smutnego chłopaka. Usiadłam obok niego.
- Cześć jestem Bali. - skróciłam swoje pełne imię i wyciągnęłam w jego kierunku dłoń, którą lekko potrząsnął, a sam powiedział swoje imię. - Coś smutny jesteś. - zauważyłam.
- Tak, jestem. - mruknął przecierając twarz dłońmi.
- Może chcesz cudowny biały proszek? Mi pomaga. - wzruszyłam ramionami patrząc na Malik'a, który spojrzał na mnie z zainteresowaniem.
- Amfa? - spytał, a ja przytaknęłam. - Masz przy sobie? - kolejne nużące pytanie. 
- Tak. Daj rękę. - westchnęłam i z torebki wyciągnęłam biały woreczek, który wsunęłam w jego rękę. 
- Dziękuję Bali. - uśmiechnął się i sam poszedł do ubikacji i ja również, żeby ubrać perukę.  Naiwny chłopczyk. Czy jego w dzieciństwie nie uczono, żeby nie brać cukierków od obcych? Kiedyś mówiono, że pozory mylą. Oh, Zayn się tego nauczy.

Niall

Wracaliśmy do centrum Londynu autobusem. Była już trzynasta godzina, więc teraz postanowiliśmy spędzić resztę dnia w skate parku tak jak planowaliśmy. Dziewczyny wzięły własne deski z domów i ponownie spotkaliśmy się w parku. Dzisiaj bardzo miło spędziłem czas z Katie i mogę powiedzieć, że jest taka jak dawnej, gdy była popularna. Różnica jest tylko taka, że teraz już nie jest taka wredna.
- Chcesz pojeździć na desce? - spytałem wyciągając rękę w stronę szatynki, która spojrzała na mnie nie pewnie. Przygryzła swoje różowe usta, a po chwili lekko potrząsnęła głową. Weszliśmy na rampę, a Katie patrzyła na dół unosząc lekko brwi do góry.
- Możemy zacząć z dołu? - spytała po chwili ciszy.
- Niech będzie. - burknąłem. Zeszliśmy na dół, a dziewczyna stanęła na desce i prawie się wywaliła, więc przytrzymałem ją, a po chwili stanąłem za nią na desce. Położyłem dłonie na jej biodrach i lekko odepchnąłem się nogą. Jeździliśmy alejkami parku, a dziewczyny pokazywały nas palcami i chichotały jacy jesteśmy słodcy.
- Niall czemu jesteś dla mnie miły?
- Uznajmy, że czasem się zdarza. - wzruszyłem ramionami mocniej ją przytulając. Szatynka oparła głowę na mojej piersi i patrzyła w niebo, które zrobiło się szare. - Jedziemy do sklepu po coś do żarcia. - dodałem i wyjechałem z parku na ulicę, a następnie zeszliśmy z deski i poszliśmy do sklepu po drugiej stronie ulicy. Niech żyją małe spożywczaki w których pracują wredne stare baby, które wszystkich obserwują. Wziąłem paczkę tanich chrupek za które szybko zapłaciłem i razem z dziewczyną wyszliśmy przed sklep.
- Pada. - mruknęła Black patrząc na deszcz, który nagle lunął z nieba.
- Jakim cudem to zauważyłaś? - prychnąłem pod nosem wywracając oczami.
- Nic się nie zmieniłeś! - krzyknęła i z zaciśniętymi ustami ruszyła przed siebie po pasach. Rzuciłem deskę i zakupy pod sklep i pobiegłem za dziewczyną, którą chwyciłem w pasie i obróciłem w moim kierunku po czym wpiłem się w jej usta, a szatynka ku mojemu zdziwieniu oddała jednak pocałunek. Wplątałem rękę w jej włosy, a drugą nadal trzymałem na jej plecach. Czułem jak deszcz moczy moje ciało, a włosy opadają na moje czoło. Czułem także jak czas staje w miejscu, a wszystkie moje wnętrzności fikają koziołki ze szczęścia.

Gabrielle

Wstałam z ławki i otrzepałam swoją krótką spódniczkę. Libby spojrzała na mnie z uniesioną brwią.
- Wybierasz się gdzieś?
- Oh, tak Libs. Zapomniałam Ci powiedzieć, że mama do mnie dzwoniła i muszę już wracać do domu. - skłamałam lekko się uśmiechając. Blondynka połknęła haczyk, a ja poszłam w stronę klubu tanecznego. Tak, to brzmi lepiej niż burdel. Szybko wbiegłam do klubu, żeby się nie spóźnić i włożyłam jakąś seksowną bieliznę w tym czarny gorset. Poszłam do łazienki w której się zamknęłam, a na blacie rozsypałam trochę narkotyków, które szybko wciągnęłam lewą dziurką od nosa. Spojrzałam w lustro i zrezygnowana poszłam do szefa.
- Nareszcie jesteś. - mruknął pod nosem Ian. Z sejfu wyjął pieniądze za mój wczorajszy występ. - Wczorajsza działka. - dodał i podał mi pieniądze.
- Dzięki. - słabo się uśmiechnęłam.
- Nadal problemy finansowe? - spytała, a ja głęboko westchnęłam i pokiwałam głową na potwierdzenie jego słów.
- Niestety. Dobra lecę machać moim seksownym tyłkiem na scenie. - stwierdziłam i puściłam mu oczko po czym za chwilę weszłam na jedną mniejszą scenę z rurą, która była aż do sufitu. Zaczęłam się kręcić wokół drążka kiwając swoimi biodrami. Napaleni faceci patrzyli na mnie, a mnie trochę zemdliło, gdy zobaczyłam owłosionego faceta. Ugh zawsze są jakieś minusy. Jest kasa, ale są też tacy jak on. Tańczyłam tak przez jakąś godzinę co chwilę jakiś facet podchodził do mojego wybiegu i wyciągał rękę z kasą, więc nachylałam się do niego, a on wkładał mi pieniądze do stanika. 
- Brie? - usłyszałam swoje imię, więc się rozejrzałam, a przy barze koło Ian'a zauważyłam Nick'a. Kurwa mać. Zeszłam ze sceny i podeszłam do niego. Starałam się wyglądać normalnie. Przecież każdy może od czasu do czasu machać tyłkiem w burdelu.
- Cześć. - mruknęłam patrząc na mojego szefa.
- Na dziś skończyłaś Brie. Jest już 20. - oznajmił mi Ian i odszedł do swojego biura.
- Co Ty tutaj robisz? - spytał Tel patrząc na moje piersi, więc uniosłam lekko jego twarz, a on się zarumienił. Oh, teraz to Cię pociągam.
- To głupie pytanie Nick. Raczej co Ty tutaj robisz?
- Oddawałem kasę za Crisa, bo nie mógł dzisiaj przyjechać. - oznajmił Tikel. - Chodź. Zrywamy się stąd, a na pewno Ty. - rozkazał, a ja poszłam się przebrać. 
Chwilę później siedziałam już w normalnym barze z jedzeniem, gdzie zamówiliśmy hamburgery z frytkami. Dobra. Nick zamówił, a ja grzecznie przytknęłam.
Nie uśmiechało mi się to jeść, ale nie jadłam nic cały dzień, a nie chcę zemdleć.Choć liczba kalorii mnie przerażała w każdym możliwym stopniu.
- Czemu tam tańczysz? - spytał w końcu, gdy nasze zamówienie przyszło.
- Brak pieniędzy, Nick. Nie każdy ma tyle kasy, żeby w niej pływać. - od powiedziałam bawiąc się frytką, którą następnie zamoczyłam w ketchupie i zjadłam.
- Rozumiem, ale nie możesz znaleźć innej pracy? No wiesz...
- Wiem, ale to jest szybki sposób na zdobycie kasy. - stwierdziłam w końcu

Zoey

Siedziałam sobie na pewnej skórzanej i czarnej kanapie w pewnym pokoju, który ku mojemu zdziwieniu był na prawdę czysty. Louis zamawiał jedzenie i na swojej półce szukał filmów, które moglibyśmy obejrzeć. Po tym, gdy wszyscy rozeszliśmy się z parku, zaraz po Brie, to tak jakoś wyszło, że Tomlinson zaproponował mi, abym została u niego. W końcu uznałam, że niech będzie, bo przecież nie mam nic ciekawszego do roboty, a test z matematyki sam się jutro napisze. 
- Może być "Trzy metry nad niebem"? Rachel kupiła ten film i powiedziała, że muszę go koniecznie obejrzeć. - ciszę przerwał Louis z opakowaniem filmu w dłoni.
- Niech będzie. - wzruszyłam ramionami w końcu w geście zobojętnienia. Chłopak włączył film i usiadł obok mnie. Objął mnie ramieniem, a mi było wygodnie. Miło, bezpiecznie i cholernie wygodnie. W połowie filmu przyjechała pizza po którą poszedł Louis, a ja chwyciłam czarną ozdobną poduszkę, którą mocno przytuliłam. Film mi się podobał jak na razie. Nie był banalny. Może troszkę, ale jednak fajny.
- Spodziewałaś się? - spytał mnie szatyn, gdy film się skończył.
- Tak. To było oczywiste, że nie będzie happy end'u. Takie filmy są najlepsze. - westchnęłam biorąc kawałek pizzy.
- Czemu? 
- Ponieważ w życiu nigdy nie ma szczęśliwszego zakończenia. Zawsze choć jeden wątek zawodzi. - od powiedziałam, a Louis patrzył na mnie i lekko przygryzał swoją dolną wargę. Odłożyłam niedokończony kawałek do pudełka i również spojrzałam na chłopaka.
- Lubię Cię. - westchnął Louis.
- Umm... dzięki.
- Pamiętasz swoją obietnicę? - spytał nagle, a mnie ciarki przeszły wzdłuż kręgosłupa. Delikatnie pokiwałam głową potwierdzająco. Louis wstał i podszedł do mnie, a następnie się nachylił, aby mnie pocałować. Delikatnie musnął moje wargi, zaraz się odsunął i spojrzał na moją reakcję, która była natychmiastowa. Już długo nie czułam jego ust na swoich, więc podniosłam się i wskoczyłam na niego owijając nogi wokół jego bioder. Tomlinson uśmiechnął się i objął swoimi dużymi dłońmi mój tyłek, który ścisnął. Zmierzwiłam jego włosy i z pragnieniem przycisnęłam swoje usta do jego. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny.
Czułam jak od jego dotyku moje ciało płonie. Pragnęłam jego jebanego zainteresowania, które nie było skierowane w stronę Madelaine. Przyparł mnie do ściany i opuścił tak, że mogłam stanąć na nogach. Szybko ściągnęłam jego podkoszulek, a on mój i dodatkowo odpiął stanik jedną ręką.
- Masz wprawę. - syknęłam dobierając się do jego paska przy spodniach.
- Zgadnij dlaczego? - spytał z cwanym uśmieszkiem rozpinając mi spodnie i je zdejmując wraz z majtkami.
- Kurwa. Sam zdejmij spodnie. - warknęłam w końcu, a Louis się zaśmiał i zignorował mój rozkaz. Tomlinson popchnął mnie na czarną skórzaną kanapę i klęknął przede mną rozchylając moje nogi, a następnie uśmiechnął się z sarkastycznym uśmiechem i przejechał językiem po mojej łechtaczce. Przeszedł mnie dreszcz po całym ciele, a moje plecy same zaczęły się wyginać. Louis zaczął się wczuwać, a ja zaczęłam jęczeć i się lekko wić, ponieważ chciałam, żeby jego dłonie mnie dotknęły.
- Przestań jęczeć i się wić. - warknął władczym tonem, a ja zagryzłam wargę i starałam się opanować, ale przez sprawny język chłopaka nie mogłam spokojnie leżeć. Louis sapnął zdenerwowany i swoimi dłońmi chwycił moje biodra, a chwilę potem doszłam z jękiem, którego nie umiałam utrzymać w buzi. Tomlinson przyglądał mi się ze swoim cholernym uśmieszkiem i ssał swój jeden z palców, który we mnie był.
- Gdzie są twoi rodzice i El? - spytałam, gdy mój oddech trochę się uspokoił i mogłam odwrócić wzrok od jego palca.
- Gdzieś wyszli. - wzruszył ramionami. Chłopak wstał, a ja uklęknęłam przed nim i gdy wreszcie zdjęłam mu spodnie wraz z bokserkami. Spojrzałam na jego nie ukrywajmy dużego kutasa z uniesionymi brwiami.
- Spokojnie kochanie nie musisz tego robić, jeśli to dla Ciebie za duże wyzwanie. - zaśmiał się Louis.
- Widziałam większe. - uśmiechnęłam się sztucznie i przejechałam językiem po główce penisa, a chłopak wciągnął mocno powietrze. Wzięłam go do ust i zaczęłam poruszać oraz ssać mocniej główkę, gdyż zauważyłam jak Tomlinson na to reaguje. Czułam jak Louis wplątuje dłonie w moje włosy i mruczy pod nosem moje imię. Zaczęłam pomagać sobie dłonią, a szatyn doszedł w moich ustach. Przetarłam usta zewnętrzną stroną dłoni i spojrzałam na chłopaka, który patrzył na mnie cały czas.
- Nie masz odruchu wymiotnego. - zauważył Tomlinson.
- Nie pierdol oczywistości tylko mnie. - warknęłam ostro, a szatyn ze spodni wyjął prezerwatywę, którą rozerwał i nałożył na swojego dużego penisa. Zaczął mnie natarczywie i brutalnie całować co szczerze bardzo mi się podobało. Przyparł mnie do zimnej ściany po czym owinął moją jedną nogę wokół swojego biodra, a następnie we mnie wszedł i zaczął się poruszać. Louis zaczął robić mi malinkę na mojej szyi, a ja mocniej się do niego przytuliłam. Dłońmi jeździłam po jego torsie i brzuchu, który był tak cudownie umięśniony. Moje plecy coraz mocniej uderzały w ścianę, a jego dłonie trzymały moje biodra. Rękę zarzuciłam na jego plecy i mocno nią przejechałam, gdy chłopak doszedł do tego punktu. Jeszcze chwila i doszłam tak samo jak Louis kilka chwil po mnie. Chłopak się odsunął i zdjął prezerwatywę, którą wyrzucił do kosza. Poszłam pod prysznic zmyć z siebie to wszystko, a następnie założyłam swoje majtki i podkoszulek Louis'a, który sięgał mi pod tyłek. Wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku, a po kilku minutach poczułam jak obok mnie kładzie się także chłopak, który obejmuje mnie swoją umięśnioną ręką wokół mojej tali i wtula twarz w moje włosy.

***

Obudził mnie irytujący dźwięk budzika, który nagle ucichł, ale usłyszałam kilka przekleństw skierowanych do budzika. Podniosłam się do pozycji siedzącej, a po chwili uprzytomniłam sobie co się stało. Spojrzałam na szatyna, który patrzył na mnie i nie mogłam nic wyczytać z jego twarzy.
- Idziesz do łazienki?
Przytaknęłam i zebrałam swoje rzeczy po czym poszłam wziąć prysznic. Stałam pod wodą tępo wpatrując się w szklaną szybę. Gdy byłam już umyta i ubrana to poszłam szybko do swojego domu, gdzie się spakowałam i ubrałam nowe ubrania. Na moim łóżku leżała koszulka Louis'a. Westchnęłam i zeszłam na dół na śniadanie, którym okazały się być naleśniki. Siedziałam przy stole i widelcem szturchałam jedzenie, a mój ojciec patrzył się na mnie podejrzliwie.
- Gdzie byłaś na noc? - spytał mój ojciec, a moja mama szturchnęła go w ramię.
- U Katie. - westchnęłam nadal dłubiąc widelcem w jedzeniu.
- Mam nadzieję. - warknął i wyszedł z kuchni, a za nim moja matka z kubkiem kawy, która zawsze go uspakaja. Siedziałam sama w kuchni z babcią Luiza, która miała dziwny uśmiech na twarzy..
- Ładnie kłamiesz, ale ja widziałam, że byłaś u tego Louis'a. Mam nadzieję, że chociaż się zabezpieczaliście? - zaśmiała się, a ja jej przytaknęłam. - Ah, młodzież. - dodała i napiła się swojej ulubionej kawy.
- Jak myślisz tata się dowie? - spytałam patrząc na nią.
- Na pewno. Wcześniej czy później, ale jednak.

***

W szkole stałam koło swojej szafki. Cały czas byłam otumaniona. Przegrałam. Zamknęłam tą przeklętą szafkę i oparłam się o nią plecami. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę lekko do tyłu.
- Chodź ze mną. - usłyszałam głos Tomlinsona.
- Gdzie? - spytałam automatycznie.
- Ogłosić twoją przegraną i twoje zadanie, które wymyśliłem.
Zadufany w sobie palant. Razem z chłopakiem poszłam na pieprzony szczyt pieprzonej piramidy i obserwowałam pieprzone One Direction.
- Zoey przegrała zakład! - oznajmił Tomlinson ze zwycięskim uśmiechem, a ja wywróciłam oczami. Kurwa a zostało tak niedługo. Chyba kilka dni. Po wrzaskach i oklaskach dla pieprzonego króla Tomlinsona. - Długo myślałem nad karą. W końcu zdecydowałem, że nasza urocza Zoey będzie moją dziewczyną od seksu, która będzie musiała spełnić każdą moją zachciankę przez najbliższe trzy dni. - dodał, a mnie zatkało.
-  Nie ma mowy! - krzyknęłam, a nawet nie musiałam i tak była ogromna cisza na auli. - Nie ma takiej popierdolonej opcji. - dodałam i założyłam swoje ręce na piersiach.
- Przegrałaś, więc takie jest twoje zadanie. - od powiedział spokojnie. Odwróciłam się i już chciałam schodzić na dół, gdy odwrócił mnie do siebie i brutalnie pocałował. Nie oddałam pocałunku, ponieważ byłam zła, a no i patrzyła cała szkoła. Oderwał się ode mnie i posłał mi ostrzegawcze spojrzenie.
- Pierdol się Tomlinson. - warknęłam i spoliczkowałam go jak najmocniej potrafiłam w ten cholerny niedogolony policzek.
- Chętnie, a zaraz jest chemia. - mrugnął do mnie okiem chwytając się i pocierając swój policzek, a ja ponownie się odwróciłam. Louis klepnął mnie w tyłek, a ja wkurzona zeszłam na sam dół piramidy. Tam, gdzie moje miejsce.
Usiadłam w ławce tak jak zawsze przylazł Tomlinson, który chwycił mój podbródek i uniósł go do góry, a następnie wpił się w moje usta, które jak najszybciej zacisnęłam w wąską linię.
- Panie Tomlinson i panno Green proszę takie rzeczy robić po lekcji. - oznajmiła nauczycielka wchodząc do klasy.
- Nie omieszkam. - powiedział Louis, a cała klasa wybuchła śmiechem na co przewróciłam oczami. W połowie lekcji dostałam wiadomość od Katie " Co się kurwa dzieje, bo nie rozumiem?" Odpisałam szybko, że przegrałam zakład. Tomlinson trzymał rękę na moim udzie, a gdy raz chciałam ją strzepnąć to, znowu, przypomniał mi, że przegrałam.
Na lunchu ku mojemu zdziwieniu przy moim stoliku usiadł Louis, a ja jadłam małe ciasteczka, które były cholernie dobre.
- Czego tu zakało ludzka? - spytałam wkładając do buzi jedzenie.
- Wczoraj nie byłaś taka wygadana na przykłąd wtedy, gdy Cię pieprzyłem. - zauważył, a ja wywróciłam oczami.
- Wow. Nie sądziłam, że pamiętasz. - zakpiłam, a on wzruszył ramionami i ukradł moje ciastko.
- Niech zgadnę Tomlinson siedzi tu, ponieważ zgubił drogę do swojego stolika, chce przelecieć Zoey lub posłuchać audycji Plotkary. - westchnęła Brie i usiadła z czerwonym jabłkiem przy naszym stoliku, a obok niej zjawił się Nick.
- Tak właściwie już ją przeleciałem. - powiedział dumny z siebie, a na jego ustach zagościł cwany uśmieszek. Nick zagwizdał na co posłałam mu wściekłe spojrzenie.
- Witam Was moje robaczki. Chyba nie muszę Was uświadamiać, że Zoey przegrała, prawda? Cóż najbardziej zdziwiła mnie kara jaką wymyślił Louis. Chyba nie pamiętał, że to miała być kara. Oh Gabrielle nie martw się skarbie, nie zapomniałam o Tobie. Kto znowu jest spłukany i tańczy w obskurnym klubie? Brie, ale spokojnie kochanie skoro Nick już wie to może powiesz mu też inne rzeczy hmm? Czemu nikt nie zauważył, że Katie i Niall patrzą na siebie cały czas i się ślinią? Ah, tak przy okazji świetne przedstawienie na drodze. Jestem pełna podziwu. Libby, czy twój kochany Harry widział kiedyś twoje uda lub ręce? Powinien zobaczyć. Zgadnijcie kto jest największym kutasem w szkole i człowiekiem uzależnionym od hazardu? Proszę państwa Liam Payne. Zastanawiam się czy ktokolwiek z Was zauważył, że Waszego kolegi nie ma? Spokojnie robaczki, miał spotkanie z moją osobą i może mu coś dałam a może nie? Kto wie? Ah, tak, ja Plllotkaaaraaa.
Wszyscy zamilkli, a po chwili Tomlinson zerwał się ze stołówki i pobiegł przed siebie. Westchnęłam po czym wzięłam swoją torbę oraz plecak Louis'a i poszłam za chłopakiem, żeby go znaleźć. Był przy szafkach i przebierał buty. Podeszłam do niego i podałam mu plecak, który wrzucił do szafki.
- Gdzie idziesz?
- Do domu Zayna. - oznajmił. - Jedziesz ze mną? - dodał, a ja nie pewnie skinęłam głową i poszłam się przebrać. Lepsze to niż wf.

***
W połowie drogi Louis zmienił kierunek jazdy, ponieważ dostał sms'a od Plotkary, żeby Malika szukać, ale w szpitalu. Obecnie stoję przed salą 67 i obserwuję drzwi za którymi zniknął Louis. Czy teraz jestem jego jakby niewolnicą od sexu? To pytanie kręciło się po mojej głowie cały czas. Było jak pieprzony narkotyk, który pozwala mi myśleć tylko o jednym. Gdy Tomlinson wyszedł z jednej sali to za rękę pociągnął mnie do jakiegoś innego pomieszczenia.
- Co Ty robisz? Co z Zayn'em? - sapnęłam, a Louis nacisnął na mnie swoim ciałem i swoimi ustami. Brutalnie żuł moją wargę. Tak jakby musiał odreagować. Wplątałam dłonie w jego włosy mocno za je ciągnąc, co sprawiło mu chorą satysfakcję, a chciałam, żeby się ode mnie oderwał.
- Chcę Cię pieprzyć, bo wyglądasz dobrze w tych spodniach, a Malik przedawkował. - odpowiedział pomiędzy pocałunkami, a swoją dłoń umieścił przy zamku do moich spodni, który zaczął rozsuwać, a następnie zaczął pocierać mnie.
- Chcesz się pieprzyć w szpitalu. - stwierdziłam, a następnie zostałam bez spodni. Louis nałożył prezerwatywę i we mnie wszedł. Byłam zszokowana tym, że chłopak w ogóle miał gdzieś moje protesty. Był jakby wyłączony, głuchy na wszystko. Zostałam mocno przyciśnięta do ściany, a szatyn zaczął na prawdę szybko i mocno się we mnie poruszać co sprawiło mi lekki ból, więc przygryzłam wargę, aż poczułam metaliczny posmak krwi.
- Louis, przestań. - syknęłam zaciskając mocno oczy i próbując go odepchnąć. - Louisa, proszę. - jęknęłam, gdy poczułam jak wszystkie dolne partie mojego ciała mnie bolą. Chłopaka to tylko bardziej nakręcało. Może lubił brutalny seks, ale mnie to nie kręciło. - Lou... - zajęczałam i zadrapałam paznokciami jego policzek, a z moich oczu poleciały niekontrolowane łzy. Tomlinson natychmiast przestał i spojrzał na mnie zdziwiony, a po chwili otrząsnął się i ze mnie wyszedł. Ubrałam spodnie i zsunęłam się pod ścianę przecierając oczy, które były całkiem mokre tak jak i policzki. To był prawie gwałt.
- Pierwszy raz powiedziałaś do mnie Lou. - powiedział cicho pod nosem bawiąc się swoimi dłońmi. Spojrzałam na niego spod moich rzęs.
- Jesteś jak narkotyk. Jak pieprzony narkotyk.
- Aż tak Cię uzależniam od siebie?
- Nie, niszczysz  mnie. Cholernie mnie niszczysz.

****************************
 Powiem szczerze. 
Długo zastanawiałam się, czy już teraz pisać taki rozdział, ale w końcu pieprzyć to!
Napisałam i jest w cholerę długi dla mnie, a z napisaniem nie było łatwo, żeby sceny seksu nie były mdłe, ani nudne starałam się je napisać jak najdokładniej. 
Z rozdziału jestem zadowolona z kilku rzeczy.
* Jest przegrana Zoey, która miała przegrać od samego początku to było już zaplanowane.
* Jest Plotkara, ale od razu mówię, że nie zmylcie się przezwiskiem, którego użyła.
* Jest coś pomiędzy Brie i Nick'iem, a planowałam to już w ch*j długo.
* Jest Kat i Niall, którzy mi się tutaj podobają tak bardzo.
* Jest Louis, Zoey i sex.
Wyszło, aż pięć powodów, więc jest dobrze.
Zrobiłam też ankietę i shoutbox, więc pisać klikać i inne takie ;)
I o kurwa 46 obserwatorów? Kochać Was to za mało.
A i jak wam się podoba szablon, który wreszcie jest?
P.S Wesołych pieprzonych i nudnych Walentynek♥

24 komentarze:

  1. UMARŁAM
    Zoey przegrała?! WHY?
    Teraz ciekawe czy Louis będzie i tak ją pieprzył,czy okaże czułą i kruchą stronę.
    Sytuacja Brie mnie zupełnie zaskoczyła!
    I ten Zayn.....
    No i dalej czekam na coś mocniejszego ze strony Harrego i Libby.
    Katie i Niall- muszą być razem <3

    Przecudny rozdział,życzę duuuuuuużo pomysłów. Wasz ff jest najlepszy! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No i ten tego.... PIERWSZA XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Rób następną!! Ludzie komentujcie! Dla was to minuta, dla mnie nowy rozdział! A ja żyję tym opowiadaniem!! Nie mam co robić! Komentujcie!! ;p jestem stuknięta XDx~Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. oszaleje przez Ciebie !!! rozdział robi wrażenie ! czekam na następny! Pozazdrościć takich pomysłów.Życze weny na następne rozdziały :D Wymiatasz dziewczyno!@Shoniaczek

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział. Wprost cudowny. Już nie mogę się doczekać następnego. Kurcze, aż mnie ciekawość zżeraxd Kisses xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. WOWOWOWWO... To jest przecudne, po prostu brak mi słów, nie potrafię się nawet wysłowić, bo to co właśnie przeczytałam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Podziwiam cię kobieto! I po prostu już nie moge doczekać się następnego. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super. Boski, boski i jeszcze raz boski! *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. ŚWIETNY! IDEALNY! CUDOWNY! WASZ BLOG PO PROSTU WYMIATA! JEST GENIALNY !!!
    Co do rozdziału to świetny, jak każdy. Jesteście cudowne. Tak szybko dodajecie tak długie i tak świetne rozdziały. Jesteście boskie !!!
    W każdym rozdziale coś się dzieje, nigdy nie jest nudno! To cudowne !!
    Kc rybki xxx

    OdpowiedzUsuń
  9. No cóż czekam na nexta piszesz GENIALNIE kochanie!!
    Życze weny :* ♥3@Maliczeg ♡

    OdpowiedzUsuń
  10. AAAAAAAAAAA I jest rozdziałek, kobieto piszesz i to jak piszesz. Ten rozdział zrobił na mnie wrażenie, oby jak najwięcej takich rozdziałów .Valerie

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak piszesz, to aż człowiekowi chce się czytać, Oby następny rozdział był jak najszybciej

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudoo ♥♥♥♥Mam nadzieje ze teraz rozdziały będą częściej bo na prawdę uwielbian to opowiadanie*:* <3Mela:**

    OdpowiedzUsuń
  13. Whoa... długi ten rozdział! To fajnie!
    Dużo się też w nim działo, ale chyba najmniej się spodziewałam tego, że Brie będzie tańczyć w takim klubie. Jak dobrze, że Nick się tam pojawił, może sobie odpuści. Wgl nie mogę się doczekać więcej relacji Brie-Nick.
    Niall i Kate są słodcy, ale Katie ma racje, że on się nie zmienił. Ludzie się nie zmieniają.
    Co do Lou i Zoey nie wiem co mam napisać. Kara, którą wymyśliłaś mnie rozwaliła. Nie spodziewałam się czegoś takiego.
    Jednak fajnie, że twój blog nie jest taki jak wszystkie i wychodzisz po za podstwowe szablony, których każdy używa.
    Świetny rozdział. Tak swoją drogą też lubie "Trzy metry nad niebem". Oglądałaś wersje hiszpańską, czy włoską? Ja tą pierwszą i była super :D
    Życzę weny!
    Edzia :*
    PS. Zapraszam do mnie na rozdział 4! :D

    OdpowiedzUsuń
  14. PIĘKNE! *p*
    Kocham to i już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :D / Emily

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział..przerażająco boski,warto było na niego czekać,jesteś genialna ;x

    OdpowiedzUsuń
  16. No to czekamy!
    Naprawdę, to jest dla mnie wyjątkowy blog.
    Lepszy od innych.---ANGELA

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudo,chcemy więcej!

    OdpowiedzUsuń
  18. O kurwa ty jebany Louisie Tomlinsonie ty skurwielu prawie ją zgwałciłeś. Zoey jak przykro że przegrałaś a ten kutafon wymyślił w chuj zjebaną karę. Obyście rozpierdoliły te One Direction. Plotkara och Plotkara czekam na więcej. Szkoda mi Zayna :( Och Brie szkoda mi jej i ta jej miłość do Nicka. A Niall i Kat awww miłość aww <3 piękny ten pocałunek w deszczu :3 Kocham cię >.< Udanych Walentynek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i zajebiście piękny szablon w chuj <3333333333

      Usuń
  19. Supcio ale plotkara niech wypierdala bo mnie wkurwia, ciekawe czy się zorientują kto to i czy coś tym zrobią

    OdpowiedzUsuń
  20. GENIALNY BLOG

    OdpowiedzUsuń
  21. japierdole. po prostu brak słów. rozdział jest genialny. kocham to ff. czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  22. Po pierwsze: przepraszam, że tak późno komentuję. Nawet nie wiem czemu, tak jakoś wyszło, że po prostu przeczytałam rozdział i nie skomentowałam. Ale do rzeczy.
    Rozdział wow! Szczerze, to nie spodziewałam się takiego obrotu akcji, przynajmniej nie teraz. Podejrzewałam, że Zoey przegra, ale nie myślałam, że tak szybko. Ale z Louisa jest kutas. Miałam nadzieję, że po wygranej trochę się zmieni i chociaż częściowo odpuści biednej Zoey, ale ten najwyraźniej chce tylko seksu.
    Zaynie, Zaynie, Zaynie... Coś ty najlepszego zrobił? I Plotkara- niezła oszustka, pełen szacun. Skoro Zayn nie zareagował w żaden dziwny sposób na widok Plotkary, to oznacza, że to chyba nie on był tym chłopakiem, który ją skrzywdził (detektyw Kasia wkracza do akcji).
    Brie i Nick... Brak słów. Myślałam, że padnę, jak on ją zobaczył w tym klubie. Czekam na rozwinięcie ich znajomości.
    I na sam koniec... Katie i Niall! Szczerze, to mam ogromną słabość do tej pary i w chuj mnie ucieszyło to, że tak duża część rozdziału została przeznaczona im. I ten pocałunek... Jeju! Ale kurcze no, nie chcę, żeby Niall tak szybko stał się taki grzeczny, niech przez jakiś czas będzie jeszcze tym bad boyem.
    Pozdrawiam,
    Kasia.

    OdpowiedzUsuń