piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 5

" Game over honey. "

Zoey

Dzisiaj jest piątek, a co jest o wiele lepsze w piątku? To, że jest popołudnie piątku i zaraz przychodzi do mnie Katie, aby nocować. Moi i Kat rodzice uznali, że jadą na "relaksacyjny" wyjazd na kilka dni do Moonwood. Przecież na obrzeżach Londynu nigdy nie można nic zrobić. Wszyscy Cię tu znają czy tego chcesz, czy nie. Tak czy inaczej w domu będę tylko ja, Katie i Anthony. Szatynka właśnie weszła do mojego domu otwierając drzwi z kopa i rzuciła się koło mnie na kanapę.
- Witam. - burknęłam zwracając uwagę dziewczyny na mnie.
- Cześć. Wiesz, że u Twojego sąsiada jest zebranie One Direction? - spytała mnie Black.
- Że co!?? - pisnęłam. Szatynka przewróciła tylko oczami na mą wypowiedź. - Jakoś przeżyjemy. Tony idziemy po żarcie! - krzyknęłam i razem z Kat wyszłyśmy z domu, a potem skierowałyśmy w okolice najbliższego sklepu. Gdy tylko doszłyśmy do sklepu od razu wskoczyłam do wózka i kazałam się pchać w nim. Przejeżdżając koło półek wciągałam do koszyka potrzebne produkty.
- Kierunek picie. - zawiadomiła mnie Black i rozpędziła się z wózkiem w stronę danego regału, gdy nagle zza zakrętu wypadł wózek z Louis'em w środku i Horan'em, który pchał "machinę". Oczywiście nie zdążył nikt z nas zatrzymać wózków i w ten sposób zostałam przygnieciona dwoma koszykami i Tomlinson'em. Zawyłam gdy jego łokieć znalazł się w moich żebrach.
- Patrz co narobiłeś! - krzyczała Katie na Niall'a, który robił się cały czerwony na twarzy.
- To nie moja wina. To pewnie Ty romansowałaś z kimś i nie zauważyłaś MNIE ...ekhm.. znaczy nas. - wykłócał się Horan.
- Osz Ty małpo wredna. - syknęła szatynka i z furią wzięła pomidora , który poleciał w stronę blondyna i rozbabrał się na jego twarzy. Horan nie będąc dłużny wziął bagietkę i zaczął okładać nią szatynkę. Po chwili para wyglądała jak rycerze ze średniowiecza. Różnica byłą taka, że żadne nie było z nich rycerzem, a na pewno nie Kat i okładali się bagietkami, a nie mieczami. Jak kto woli. Natomiast ja wygrzebałam się z jednego wózka i jako tako wstałam na równe nogi. Zaraz koło mnie pojawił się Louis.  
- To wasza wina! - warknęłam zła.
- Raczej nie. Jak coś to wszystko wasza wina. Trzeba było uważać.- od pyskował mi szatyn.
- No chyba nie! Od razu trzeba było powiedzieć, ze to wina wózka. - zbulwersowałam się. Tomlinson chwycił z regału butelkę coli i potrzepał ją po czym otworzył i cała zawartość wylała się na mnie.
- Ups. Teraz to też nie moja wina tylko butelki. - zaironizował Tommo.
- Przegiąłeś! - krzyknęłam ostro i chwyciłam sos czosnkowy, który jakże pięknie przyozdobił twarz Louis'a. - Ups. - dodałam po skończonej robocie. Szatyn zrobił się cały czerwony i już po chwili wylądowaliśmy w wielkiej beczce kiszonych ogórków. Beczka się przewróciła, a my okładaliśmy się zamrożonymi rybami w opakowaniach.
- Ja wygram! - wrzasnął Louis.
- Chyba śnisz. - warknęłam. W tym momencie moja ryba została odrzucona gdzieś daleko, a Tomlinson przyparł moje nadgarstki do podłogi.
- Widzisz wygrałem. - mruknął seksownie przy okazji patrząc mi się w oczy.
http://25.media.tumblr.com/tumblr_m5bttzjLOB1qfmm2no1_500.gif- Oh masz rację. - westchnęłam.
- Game over honey. - powiedział Tomlinson z zadziornym uśmieszkiem na twarzy. Moje kolano podwinęło się i trafiło w czułe miejsce chłopaka. Ten zawył i zszedł ze mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie widząc minę chłopaka.
- Gra dopiero się zaczęła. -  powiedziałam wstając z podłogi. Katie właśnie z Niall'em jadła chrupki i patrzyli na nas.
- CO WYŚCIE NAROBILI!!!?? - usłyszeliśmy krzyk sprzedawczyni. - DZWONIĘ PO WASZYCH OPIEKUNÓW!!!
- Moich i jej rodziców nie ma w domu, ale jest Anthony, mój starszy brat. - powiedziałam spokojnie.
- Moich i jego rodziców nie ma w domu, ale jest Zayn, mój kumpel. - zasyczał Louis z podłogi.
- Przyłóż sobie tam lód. - mruknęłam sprzedawczyni patrząc na Tomlinson'a.

***

Po godzinie do sklepu wszedł Anthony i Zayn patrząc na nas badawczym wzrokiem. Mój brat uśmiechnął się na widok Tomlinson'a, który przykładał sobie lód w swoje obolałe miejsce.
- Zoey kochanie nie było Was tylko półtorej godziny, a Ty już kogoś próbowałaś wykastrować? - spytał mnie się szatyn z bezczelnym uśmieszkiem na swej facjacie.
- Na moją obronę powiem, że to on zaczął. - powiedziałam całkiem poważnie. Tony się zaśmiał, a już po kilku minutach wyszliśmy z tego przeklętego sklepu. Ja, Katie, Louis i Niall staliśmy w rządku i patrzyliśmy na Zayn'a i mojego brata, którzy coś uzgadniali.
- Gotowe. - powiedział uśmiechnięty Zayn.
- Uzgodniliśmy z rodzicami moimi.. - zaczął Tony lecz przerwałam mu "subtelnym" chrząknięciem. - i Zoey, że w czwórkę przez miesiąc będziecie pracować w naszej restauracji.
- No chyba nie! - krzyknęliśmy w tym samym czasie.
- Koniec gadania. Trzeba było o tym myśleć, gdy demolowaliście sklep. - powiedział Zayn i tym samym zakończyliśmy nasz spór kierując się w stronę naszego domu.
- Ja w poniedziałek się nie pokaże tam. - gderał Horan.
- Przestań albo Cię zawstydzę. - zagroził Zayn.
- Dawaj. I tak nie pójdę do tej restauracji pracować. - dalej marudził blondyn.
- Gdy Niall był pijany poszedł na ulicę... - zaczął Malik. Niall momentalnie zbladł i się przymknął.
- I prawie zgwałcił staruszkę, a potem jej psa z którym wyszła na spacer. - dokończył szybko Louis, a blondyn rzucił się na Tomlinson'a.
- Louuuis to była najgorsza noc w moim życiu. - zawył Horan.
- Moja też, gdy widziałem jak gwałcisz tego psa. - powiedział Tomlinson kręcąc głową.
- Serio? Zgwałciłeś psa? - spytała z nie do wierzeniem Black.
- Tak. - jęknął Horan i zrobił się cały czerwony. Uśmiechnęłam się lekko gdyż wpadłam na pewien pomysł. Po kilku minutach weszliśmy do swoich domów. Po czym ja z Katie zamknęłyśmy się w moim pokoju uprzednio porywając pizzę i colę, którą zamówił sobie Anthony.
- Patrz. - powiedziała Katie pokazując mi swój telefon. Była na nim główna strona naszej szkoły na której było napisane:
" Niall Horan gwałci bezbronne psy. Zoofil jest wśród nas i nienawidzi szczeniaczków. ~Plotkara." Uśmiechnęłam się na ten widok. Ktoś postanowił za mnie wykorzystać mój szatański pomysł. Nagle przypomniałam sobie, że śmierdzę ogórkami przez tego kretyna.
- Wredne pacany. - marudziłam pod nosem zdejmując swoją bluzkę, która śmierdziała ogórkami.
- Zoey. - mruknęła cicho Katie.
- No co? Mówię prawdę. - powiedziałam zła szukając jakieś bluzki w szafie. Jak zwykle nic nie było fajnego.
- Zoey. - powtórzyła szatynka. Od wróciłam się w jej kierunku.
- Co?- spytałam opierając dłonie na biodrach.
- Okno. - powiedziała Black, a ja automatycznie spojrzałam w tamtym kierunku. Co mogłam zobaczyć? Cóż na pewno nie jakiegoś gorącego modela z Europy. Zobaczyłam Louis'a, który ślinił się na mój biust. Za nim stała reszta One Direction zwijając się ze śmiechu.
- Przeszkadzam panu? - spytałam wściekła lecz z ustami zwiniętymi w dzióbek.
- Nie. Skąd taka myśl, ale możesz się rozbierać dalej. - powiedział bezczelnie Tomlinson.
- Dziękuję za pozwolenie. Aaanthooonyyyy! - krzyknęłam na cały dom. Po chwili do pokoju wpadł mój brat z wałkiem w jednej ręce, a w drugiej z patelnią.
- Co jest? Stało się coś? Boże ubierz się. - komentował mój brat. Szybko wzięłam pierwszy, lepszy podkoszulek i na rzuciłam go na siebie.
- Ten pan mnie podglądał. - oznajmiłam poprawiając włosy.
- Nie dziwię się. - mruknął po cichu do siebie chłopak, ale widząc moją minę od razu zwrócił się do sąsiada. - Louis weź że jej nie denerwuj bardziej. Już teraz jest gorsza niż kobieta w te dni.
- Niech będzie. - powiedział Louis. - Tak przy okazji fajny biust, ale proponuję kupić czarny,a nie brązowy stanik na noc ze mną. - dodał chłopak i od wrócił się do swoich kolegów.
- Ugh. - warknęłam i zamknęłam okno. - Dwie sprawy braciszku. Czy Ty chciałeś mnie obronić wałkiem lub patelnią? A po drugie czy TY zaprzyjaźniłeś się z tym czymś!? - krzyknęłam głośno.
- Nie czymś. Tylko twoim przyszłym bogiem seksu. - usłyszałam od powiedź z domu obok.
- Ty się nie udzielaj lepiej. - warknęłam. - A Ty odpowiadaj. - dodałam wskazując palcem na Anthon'ego.
- Obroniłbym Cię patelnią jak w amerykańskich filmach i tak nawet go polubiłem. - od powiedział mój brat.
- Paszo won z tego pokoju zdrajco podły! -krzyknęłam ostro, a Tony się wyniósł. Wzięłam kawałek pizzy i włączyłam jakąś piosenkę. Kat siedziała na moim łóżku jedząc pizzę.
- Więc jak tam z Barbie? - spytałam śmiejąc się z szatynki, która wypluła pizzę na podłogę.
- Zawołać Ci Tomlinson'a? - od pyskowała Black.
- Gadają o Was. - usłyszałam głos Liam'a od sąsiadów.
- Wcale nie. - krzyknęłam desperacko.
- I tak wiem, że Cię pociągam. - usłyszałam głos Louis'a i zobaczyłam jego zadziorny uśmieszek na  ustach.
- Masz rację. Nawet bardzo. Wiesz w sumie możesz mnie przelecieć teraz i tutaj. Widzowie nie są ważni. Chodź mówiłeś, że brązowy stanik Ci nie pasuje. To może przebiorę go na czerwony jak zdzira. Czekaj przecież Ty przeleciałeś już połowę szkoły to może jakiś inny kolor. To co u mnie czy u Ciebie mam stracić dziewictwo. Znowu pomyłka nie jestem dziewicą, ale wracając do pytania to u kogo?  - paplałam jak najęta, a Tomlinson czerwienił się coraz bardziej. Czekałam na odpowiedzieć, lecz Louis nie mógł wydusić z siebie słowa. - To jak się zdecydujesz to zapukaj w okno. - powiedziałam i zasunęłam żaluzje. Katie leżała na podłodze obok wyplutej pizzy śmiejąc się jak hiena.
- Nie wiedziałam, że Tomlinson Cię, aż tak pociąga. - śmiała się Katie.
- Ja też o tym nie wiedziałam. - od parłam wywracając oczami.
- Loui chyba przegrasz zakład. - powiedział Zayn śmiejąc się.
- Zamknij się Malik. - skomentował Tomlinson. Reszta wieczoru minęła nam na ploteczkach i planowaniu zemsty.

* następny dzień*

Poczułam jak ktoś na mnie wskakuje i zaczyna wydawać z siebie nieokreślone dźwięki. Otwarłam jedno oko i zobaczyłam Tikel'a, który siedział na mnie uśmiechnięty.
- Mój drogi przyjacielu czy Ciebie pojebało? - spytałam zrzucając go na podłogę. - Gdzie Kat? - dodałam po chwili, gdy nie zobaczyłam szatynki obok mnie.
- Jest w kuchni z Twoim bratem i nie pojebało mnie, ale Ciebie tak, gdy zrzuciłaś mnie z łóżka. - lamentował szatyn wstając z podłogi i patrząc na swój tyłek. - Ciesz się, że on jest cały. Bez niego nie wyrwałbym żadnej laski. - rzekł Nick.
- Teraz też nie możesz wyrwać żadnej laski. - odpyskowałam wychodząc spod kołdry. Miałam na sobie czarne krótkie spodenki i czerwony podkoszulek. 
- Za to Ty wyrywasz sąsiada. - parsknął śmiechem Summer.
- Zapytam się o to tylko i wyłącznie z troski o Ciebie. Jadłeś dziś truskawki? - spytałam patrząc na szatyna, który przewrócił oczami. Nick ma uczulenie na truskawki i gdy je zje to zaczyna majaczyć i wymyślać bzdury. Dla niego truskawki to kokaina. 
- Ha. ha. Bardzo śmieszne Green. Twój sąsiad Tonkilson mi powiedział. - oznajmił Summer. 
- Zabawne, ale nie mam sąsiada o nazwisku Tonkilson. Jest jeden dupek o nazwisku Tomlinson. - rzekłam wychodząc z pokoju.
- Czepiasz się szczegółów. - warknął chłopak idąc za mną. - To czemu wyrywasz swojego sąsiada? - spytał.
- Nie wyrywam. tylko prowokuję. o po pierwsze, a po drugie mamy zakład, że on mnie w sobie rozkocha w miesiąc. Zostało mu jeszcze 27 dni. - wyjaśniłam Tel'owi. 
- Ty to na prawdę jesteś popieprzona. - mruknął Nick kręcąc głową z rozbawieniem.
- Być może, ale wygram ten zakład. - odparłam pewna siebie siadając na stołku przy blacie koło Kat, której skinęłam głową. - Daj mi naleśnika Tony. - dodałam.
- Witaj kochana siostro. Jak u mnie? Dobrze. Miło, że pytasz ... - zaczął rozpędzać się mój brat. Zawsze go to wkurzało, gdy się z nim nie przywitałam.
- Dobra chwyciłam aluzję. Już wystarczy. Daj tego naleśnika. - warknęłam ostro,a mój brat nie poruszył się nawet o milimetr. - Proszę. - dodałam ze sztucznym uśmiechem. Anthony uśmiechnął się i podał mi dwa naleśniki z dżemem na białym talerzu.
- Skąd jesteś taka pewna, ze wygrasz? A jeśli przegrasz? - kontynuował Nick.
- Przecież ja nie przegram.Spróbuj rozkochać w sobie "jędzę bez uczuć." - powiedziałam z naleśnikiem w buzi przy okazji robiąc cudzysłów palcami.
- Jeśli mu się uda to jest mym guru. - rzekł Summer upijając łyk kawy.
- Ta powodzenia życzę. - warknęłam połykając kęs naleśnika. W dwa dni bardzo dużo się nauczyłam więc ekhem...
Lekcja na dziś:
Nie gwałć psa przy przyjaciołach, ponieważ mogą Cię wkopać, a później będzie gadać o tym cała szkoła.
Gdy pewnemu skurwysynowi proponujesz seks on może nagle zamilknąć, a Ty dostaniesz słowotoku.
Każdy zakład zawsze można przegrać.
Lecz najważniejsza jest ta, że nie każda staruszka prowadząca sklep, który zdemolujesz puści Cię do domu bez konsekwencji.

****
Hej tu Zoey z podłym humorem. Na prawdę straciłam wenę, dostałam nerwicy i spodobał mi się idiota. Prawda, że cudowny tydzień?
Rozdział jest "taki se" szału nie ma.
Cóż udanych wakacji i do następnego rozdziału
# Z.

15 komentarzy:

  1. Jej pierwsza. Rozdział chyba najlepszy na tym blogu. Prawie się udusiłam jak go czytałam bo wtedy jadłam delicje hehe ale tak poza to cudo ^^
    zapraszam do mła http://znajdz-nasza-droge-w-tej-tajemnicy.blogspot.com/
    Edyta

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity!!!! Czekam na nexta Dominika :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zartujesz prawda!? Rozdzial jest S-W-I-E-T-N-Y!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty rozdział. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
    KOCHAM WAS <3

    Wasza największa fanka
    Natka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział. Dzia i wzajemnie

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest super, życzę weny
    czekam na next
    /CarolineB

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham ten blog! Świetny rozdział ♡

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział jest świetny. życzę weny i czekam na nexta. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny rozdział!
    Nie ma to jak bitwa w sklepie i żadnych konseksencji od sprzedawczyni :P
    Nie spodziewałam się czegoś takiego po Horanie...
    Życzę weny i udanych wakacji :*
    Edzia

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział genialny! Z Horanem to miałaś pomysł, nie a co :D Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. rozdział super jak każdy :)
    powodzenia i szczęścia !
    udanych wakacji wszystkim :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem co powiedzieć... Po prostu zajebiste. Począwszy od "niefortunnego" spotkania w supermarkecie, zakończywszy na końcu rozdziału dosłownie lałam ze śmiechu. Jak tylko przeczytałam, że u Lou będzie zebranie 1D, to od razu wiedziałam, że będzie jakiś odpał. Tylko nie spodziewałam się, że Katie rzuci w Nialla pomidorem, będą się tłukli bagietkami, a Zoey i Lou zaczną się bić rybami w beczce korniszonów xd. Tym mnie dosłownie zagięłaś. Haha a dosłownie zleciałam z krzesła, jak przeczytałam o Niallu, staruszce i zgwałconym psie xd. Tego się po nim nie spodziewałam. Hihi a jak Zo zagięła Lou...
    Czekam na next z niecierpliwością, mam nadzieję, że Katie szybko go napisze i że będzie tak samo genialny jak ten.
    Zapraszam do mnie http://giveashitabyourlove.blogspot.com/ i http://everyonehaveasecret1d.blogspot.com/
    Pozdrawiam,
    Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  13. Haha nie mogę siedzę i ryczę ze śmiechu. ;) Ta akcja w oknie z Lou normalnie nie mogę. Leżę i nie wstaję.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Nominowałam cię do Liebster Blogger Award :)
    Szczegóły tutaj ---> http://onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com/2014/07/liebster-award-po-raz-trzeci.html

    OdpowiedzUsuń