sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 7

" Twoja dziwka wychodzi z twoim kolegą."

 Zoey

Szybko przeszłam korytarz szkolny i zabrałam potrzebne książki z szafki, gdy nagle ktoś szarpnął mnie za nadgarstek w taki sposób, że opierałam się plecami o rząd szafek.
- Cześć kotku. Tęskniłaś? - spytał Tomlinson patrząc na mnie z wrednym uśmieszkiem.
- Louis daj mi spokój. - rzekłam zrezygnowana.
- Zadziorna. Lubię takie. Może ujarzmię twój temperament w schowku woźnego? - zamruczał Tomlinson oblizując usta. Przewróciłam oczami i wyrwałam rękę z uścisku szatyna po czym poszłam w kierunku sali od chemii.
- Cześć. - przywitały się ze mną równo Libby i Brie. Skinęłam im tylko głową.
- Widziałam Cię razem z Lou, czyżby się coś święciło hmm...? - spytała Libby śmiejąc się i poruszając śmiesznie brwiami.
- Znowu się czepiał. - warknęłam ostro.
- Harry idzie. - oznajmiła Gabrielle. Lib spochmurniała i przygryzła lekko swoją wargę.
- Cześć. - rzekł Styles i spojrzał na Libby, która go totalnie zignorowała. Loczek spuścił głowę w dół i powlókł się w stronę reszty popularsów.
- Jak ten człowiek mnie irytuje. - warknęła Star.
- Cześć . - przywitała się z nami Kat. Ile jeszcze razy usłyszę " cześć " tego dnia?
- Siemanko laski. - zawył Nick na cały korytarz.
- Summer kretynie przywołuję Cię do porządku. - syknęłam ostro w stronę szatyna i uderzyłam go w tył  głowy. Gabrielle przyjrzała się uważnie Tel'owi. Zauważyłam, że Libby i Katie gdzieś się zmyły. Nie wnikam. Gdy zadzwonił dzwonek każdy wszedł do sali. Usiadłam na swoim miejscu, a po chwili dołączył do mnie mój  jakże uroczy partner z zajęć. Zero sarkazmu. Tomlinson był jakiś roztrzepany i w ogóle nie mógł się skoncentrować. W pewnym momencie pani wyszła, a w naszą stronę odwróciła się jakaś laska.
- Hej Loui. Co Ty na to, że wyjdziemy na chwilę do toalety? - spytała uwodzicielskim głosem, który przypominał dźwięk żaby. Szatyn automatycznie się ogarnął i z szerokim uśmiechem kiwnął głową po czym wyszli z klasy. Przysiadła się do mnie Katie.
- Pogodziłam się z Libby. - wypaliła uśmiechnięta Black.
- To Wy byłyście pokłócone? - spytałam nie mogąc się ogarnąć. Szatynka kiwnęła głową i opowiedziała mi całą historię. Gdy skończyła do klasy wrócił Tomlinson i jego blond koleżanka. Chłopak wskoczył na ławkę, a blondyna już wychodziła z Liam'em.
- Twoja dziwka wychodzi z twoim kolegą. - wypaliłam, a potem ugryzłam się w język. Louis szeroko się uśmiechnął.
- Czyżbyś była zazdrosna, słońce? - spytał przyglądając mi się badawczo. Prychnęłam pod nosem.
- Śnisz. - warknęłam.
- Na pewno? - zadał pytanie przybliżając swoje usta do mojego ucha. - Powiedziałaś to tak jakbyś była o mnie zazdrosna. - dodał muskając lekko moje ucho.
- Wydawało Ci się. - zająkałam się lekko, ale po chwili się ogarnęłam i odepchnęłam Tomlinson'a od siebie, który uśmiechnął się do mnie i zszedł z ławki wychodząc przez drzwi, gdyż zadzwonił dzwonek. Odetchnęłam głęboko. Pora na lunch. Usiadłam z pizzą przy jednym ze stolików. Po chwili przysiadła się do mnie Katie i obserwowała co robię. Za kilka minut przy stoliku usiadły Star i Monk.
- Dobra. Co Ty robisz? - zapytała mnie Gabrielle.
- Patrzę, umieram wewnętrznie, egzystuję. Tak coś w ten deseń. - mruknęłam kładąc głowę na blacie stołu. Obserwowałam kawałek pizzy, który  nagle zniknął.
- Ej Barbie co Ty sobie wyobrażasz? - spytałam wrogo patrząc na kawałek pizzy, który został bezczelnie pochłonięty w ustach blondyna. Teraz została mi tylko cola, której postanowiłam się napić.
- Nie chcesz wiedzieć. Katie skarbie oddaj mi moją książkę od chemii. - od powiedział Niall patrząc na lekko zarumienioną szatynkę. Dziewczyna wyjęła książkę i szybko mu ją oddała. - Przy okazji Louis się pyta czy możesz z nim pogadać Zoey. - dodał Horan, a ja spojrzałam na niego zdziwiona i wyplułam colę na Irlandczyka.
- Powiedz temu kretynowi, że jak chce pogadać to niech sam przyjdzie. - oznajmiłam zakręcając butelkę. Blondyn skinął głową i razem z książką poszedł do reszty One Direction.
- Witam Was tutaj Plotkara. To takie urocze, gdy stare przyjaźnie się odnawiają. Prawda Katie?  Tak w ogóle czyżby nasza kochana Zoey zaczęła przegrywać? Co się dziwić w końcu Louis jest tak seksowny. Hahaha żartowałam. Niall jak tam staruszka i piesek? Mam nadzieję, że dobrze się bawiliście. Panie Styles jak tam upojna noc z blond pizdą? Oby tylko Libby nie była zazdrosna. Oh nie! Zapomniałam, przecież Star z Tobą zerwała. Jakie to smutne. Cóż do następnej audycji. Żegnam Plotkara.
Audycja się skończyła, a w stołówce zaczęły się szepty.
- Czuję się jak celebrytka. - zakpiła Libby i przewróciła oczami. Zauważyłam, że Gabi nic nie zjadła tylko wypiła butelkę wody. Tak w ogóle Gabrielle była śliczną, szczupłą i zawsze uśmiechniętą blondynką. Takie słoneczko. Nagle Libby przewróciła kubek i cała jego zawartość wylalała się.
- Ta Cindy cały czas kręci się w okół Styles'a. - zapiszczała Star przymrużając oczy. Obróciłam się i zobaczyłam jak "Cindy" - dziewczyna z lekcji chemii, siedzi na kolanach Hazzy i robi mu malinkę. - Dość! Wy chcecie zniszczyć One Direction, prawda? - warknęła ostro blondynka, a ja nie pewnie kiwnęłam głową. - Więc ja Wam pomogę. - dodała złowrogo Libby.
- Ja również. Libby Ty wiesz, że Styles jest adoptowany, prawda? - spytała Gabi. Oczy Star zrobiły się pięć razy większe.
- Nie..ee... Nie wiedziałam. - wyjąkała cicho. W tym momencie zadzwonił dzwonek na następną lekcję. Katie mnie przeprosiła, że dziś chce usiąść z Libby, więc na spokojnie usiadłam z Gabrielle. Dowiedziałam się, że dziewczyna ma nieziemski głos i chciałaby rozwijać się w tym kierunku. Mój kochany idiota - Nick usiadł przed nami i posłał nam swój uśmiech numer 3 " Jestem seksowny i Ty też, więc możesz być moja."
- Reven dziś są wyścigi. - powiedział Summer ze świecącymi oczami.
- Dobrze wiesz, że nie mam swojego samochodu po OSTATNIEJ akcji. - od parłam zrezygnowana.
- Faktycznie. Jeśli załatwię Ci samochód od Cris'a. Tylko wiesz, że szału nie będzie, bo weźmiesz tutaj udział po raz pierwszy, więc nie masz pozycji.
- Myślisz, że ja pierwszy raz będę jechać? - spytałam wywracając oczami. Tel kiwnął tylko głową i odwrócił się.
- Ty jeździsz w wyścigach tak jak Tomlinson? - spytała się mnie Gabi z niedowierzeniem.
- Tak. Postrach Liverpoolu. Nazywali mnie Dark Tantrum. - od rzekłam przypominając sobie jak jedna laska zaczęła się tak wydzierać, gdy przegrała wyścig.
- Mroczna furia? Nieźle. - skomentowała Monk.
- Załatwi Ci ferrari. - wtrącił się Tikel.
- Może być. - rzekłam. Już teraz poczułam odrobinę adrenaliny na myśl o wyścigach. Krew zaczęła szybciej krążyć w moich żyłach, oczy nabrały blasku, a mój uśmiech nie schodził mi z twarzy. Napisałam więc wiadomość do szatynki.
#Katie: Jedziesz ze mną na wyścigi? Zoey
Odpowiedź przyszła ze zwrotną prędkością.
#Zoey: Jasne. Chce zobaczyć jak się prawie zabijesz :) Katie xx
Przewróciłam oczami i czekałam na koniec lekcji przy okazji razem z Brie przylepiając na plecach Nick'a karteczkę " Chcę zostać księdzem ze względu na ministrantów."  Gdy wreszcie zadzwonił dzwonek i szybko wyszłam razem z Monk z klasy. Zaraz dołączyły do nas Kat i Libby.
- Słyszałam o wyścigach mogę iść z Wami? - spytała Libby.
- Ja też mogę? - zawyła Brie z dużymi oczkami.
- Jasne. - rzuciłam. Wszystkie poszłyśmy w kierunku naszej ulicy. Okazało się, że dziewczyny mieszkają ulicę wcześniej. Gdy byłyśmy już na naszej ulicy.
- Bądź gotowa na 17:45. Nie zakładaj żadnych szpilek i sukienek, bo uznają Cię za dziwkę. Najlepiej ubierz długie spodnie i weź kurtkę ze względu na dzisiejszą pogodę. - powiedziałam po czym weszłam do domu. Miałam dwie godziny na przygotowania. Zjadłam obiad i odrobiłam lekcję przy okazji ucząc się na historię. Po wszystkim zostało mi zaledwie 15 minut. Wygrzebałam z szafy czerwone pudełko i je otworzyłam w którym był mój strój. Ubrałam na siebie czerwoną bieliznę, a na to czarne skórzane spodnie. Z bluzek wybrałam białą obcisłą bluzkę w paski nad pępek, a na to dżinsową kurtkę. Swoje usta podkreśliłam czerwoną szminką, a rzęsy tuszem. Nie nawidziłam się malować, ale na wyścigi trzeba jakoś wyglądać. Włosy zostawiłam rozpuszczone i szybko wyszłam z domu. Za dwie minuty przed moim domem był Nick z Cris'em, który rzucił mi kluczyki od ferrari. Chwilę później były już dziewczyny. Katie wsiadła ze mną, a Brie i Lib wsiadły do samochodu Tel'a.
- Wyścigi? - spytał Summer poruszając brwiami.
- Jasne. Zawsze mogę skopać Ci tyłek. - od parłam śmiejąc się. Równocześnie odpaliliśmy samochody i wystartowaliśmy. Na początku wyprzedziłam Nick'a i docisnęłam gaz, żeby samochód przy spieszył. Katie włączyła radio, gdy piosenka się jej spodobała to pogłośniła. Gdy zauważyłam zmieniające się światła to przy spieszyłam jeszcze trochę i jakoś zmieściłam się na pomarańczowym świetle. Nagle zauważyłam, że Tel mnie wyprzedził i chamsko się uśmiechnął.
- Kat trzymaj się, bo został kilometr, a ten kretyn uważa, że wygra. - prychnęłam zmieniając bieg i wciskając stopą gaz.
- Hamulcom mówimy nie. - zaśmiała się Kat i otworzyła okna. Gdy zauważyłam Nick'a tym bardziej zawzięłam się i wyrównałam samochód razem z drugim autem. Tikel otworzył okno.
- Witaj skarbie. Już wróciłaś? - spytał się szatyn. Posłałam mu całusa, a po chwili przy spieszyłam i zahamowałam na miejscu tworząc wokół siebie wir kurzu. Szybko wyskoczyłam z samochodu i oparłam się o czarne cudeńko, a Kat dołączyła do mnie za chwilę. Nick zaparkował obok mnie i wyszedł z miną zbitego psa.
- Na kolana plebsie. - zaśmiałam się, a Nick wywrócił oczami.
- Jak tam samochód? - spytał Chris stając obok naszej piątki.
- Jest naprawdę niezły. - od powiedziałam.
- Zoey Revenge Green jak mogłaś iść na wyścigi bez zgody ojca!? Wiesz, że dostałby szału jakby się dowiedział! Ja za to zostanę wysłany na Alaskę za to, że Cię nie powstrzymałem. - darł się Anthony zbliżając się do nas. Nie wierzę. On tutaj? Otworzyłam lekko usta ze zdziwienia i pokręciłam głową, ale za chwilę się opanowałam.
- Jeśli mu nie powiesz to Ty nie wyjedziesz na Alaskę , a ojciec nie dostanie szału. - od rzekłam spokojnie. Mój brat po chwili westchnął zrezygnowany i kiwnął głową, że się zgadza. Zwycięstwo. Poszłam zapisać się na wyścigi. Podałam swoje imię, nazwisko, auto, którym będę jechać oraz podpisałam deklerację, że w razie wypadku nie biorą żadnych konsekwencji.
- Awwwww nasza kochana Revenge tutaj? - usłyszałam śmiech zza moich pleców. Po woli się odwróciłam. Cholera. Znowu. On.
- Czego? - warknęłam w stronę Louis'a.
- Nic kochanie, nic. Nie wiedziałem, że się ścigasz. Hmmm ... To pociągające. - wymruczał oblizując usta.
- Jesteś obrzydliwy. I nie mów do mnie kochanie, bo nigdy nim nie zostanę. Przy najmniej nie twoim. - powiedziałam przy okazji lustrując chłopaka wzrokiem. Czarne rurki podwinięte do kostek, koszulka w paski i dżinsowa kurtka. Serio? Kpicie sobie ze mnie czy jak?
- Ładnie wyglądasz. Czyżbyś mnie podglądała, gdy się ubierałem? - spytał poruszając brwiami.
- Idź lepiej do Cindy. - od parłam wywracając oczami i przechodząc koło Tomlinson'a, który chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie zamykając w uścisku.
- Zazdrosna? - mruknął opierając swoje czoło na moim. Gdy to zrobił od razu zaczęłam się szarpać. Niestety ta ciota była nawet silna, więc nic to nie dało oprócz tego, że szatyn przycisnął mnie jeszcze bliżej.
- Puść. Mnie. - syknęłam patrząc w jego lodowate niebieskie oczy.
- Najpierw powiedz, czy jesteś zazdrosna? - rzekł twardo Tomlinson.
- Wiesz ... - zaczęłam zbliżając się do ucha szatyna. Lekko przygryzłam jego płatek ucha, a on zadrżał. - Nie byłam, nie jestem i nie będę zazdrosna o taką szmatę. - dodałam i  korzystając z rozkojarzenia niebieskookiego wyrwałam mu się i odeszłam do moich idiotów, którzy nawet nie zareagowali.W jednym z garaży zauważyłam Malik'a i jakiegoś kolesia, który podawał mu jakieś zawiniątko. Narkotyki. Pięknie Zayn, naprawdę pięknie. Tatuś na pewno będzie dumny. Pokręciłam głową i nim zdążyłam coś jeszcze zrobić już kazali nam wjechać na linię startu. Szybko wskoczyłam do samochodu.
- Mogę z Tobą jechać? - spytała się Brie. Skinęłam głową na co się uśmiechnęła i wskoczyła na miejsce pasażera. Szybko podjechałam na start.
- Najpierw ścigają się nasze drogie panie. Potem panowie, a na sam koniec 4 najlepszych zawodników. Trzy okrążenia. Trasa jest wyznaczona na tym jakże dużym placu. Trasa razem wynosi 3,5 kilometra. Powodzenia. - prowadzący wszystko wyjaśnił a blondyna w miniówie i staniku wyszła przed nami z flagą. Flaga w górze - odpalamy, flaga w dole- jedziemy. Brie wygodnie oparła się o fotel, a ja włączyłam radio i kierując kolanem odpaliłam papierosa. Po chwili prowadziłam samochód jedną ręką przy okazji paląc. Byłam druga i za żadne nie skarby nie mogłam wyprzedzić tej rudej przede mną, gdyż cały czas zajeżdżała mi drogę. Pierwsze okrążenie minęło bez problemów. Cały czas próbowałam zmylić laskę przede mną i wreszcie jechać tą prędkością, którą chce, a nie zwalniać przez jakąś cizię. W końcu gdy kończyłyśmy drugie okrążenie wryłam się obok niej i przy spieszyłam, a Gabrielle pomachała dziewczynie ze sztucznym uśmiechem. Zostawiłam cizię daleko za sobą i jeszcze przy spieszyłam. Niestety jakaś blond dziewczyna zaczęła mnie doganiać, a zostało jeszcze połowę 3 kółka. Wkurwiona docisnęłam gaz i samochód jechał już 250 km/h. Jeśli ten samochód się rozpierdoli to Nick i Cris mnie zabiją. Gdy przejechałam wreszcie metę ostro zahamowałam tworząc kłęby dymu.
- Mamy dwie najlepsze zawodniczki : Zoey Green i Lolę Crack.- wykrzyczał prowadzący.
- Wygrałaś! - krzyknęła pod ekscytowana Brie.  Uśmiechnęłam się i z papierosem wysiadłam z auta. Podleciał do mnie Nick i podniósł mnie kręcąc się razem ze mną w powietrzu. Zaśmiałam się i w końcu dotknęłam stopami ziemi. Summer mnie przytulił i cicho szepnął: "Twój kochaś jest zazdrosny. bardzo zazdrosny." Przewróciłam oczami i walnęłam szatyna w ramię. Następnie Kat i Libby mnie przytuliły. Jedyna osoba, która była obojętna to Anthony.
- Nie jesteś dumny? - spytałam z mina zbitego szczeniaczka.
- Jestem, ale się martwię, ze Ci się coś stanie. - od parł wreszcie zrezygnowany.  Rzuciłam mu się w ramiona.
- Słodkie tak samo jak Katie nie sądzisz? - spytałam odsuwając się do niego. Tony wywrócił tylko oczami. Wyjęłam kolejnego papierosa i go zapaliłam, gdy ktoś dotknął mnie w ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam Tomlinson'a.
- Gratulacje kicia. - mruknął . Wypuściłam dym w jego twarz i spojrzałam na niego zdziwiona.
- Zachowaj te swoje gierki, bo i tak nie wygrasz zakładu. - powiedziałam odwracając się i ruszyłam w stronę Katie.
- Louis zachowuje się dziwnie. Jeszcze nigdy nie napastował, aż tak jednej dziewczyny, żeby ją tylko przelecieć. - skomentowała Star patrząc na szatyna, który wsiadał do swojego samochodu i podjechał na start. Oparłam się łokciami  o barierkę i obserwowałam zawodników.
- W końcu mamy zakład. - powiedziałam przekonana swojej racji.Nagle podeszła do mnie blondyna z drugiego miejsca.
- Gratuluję. - podała mi rękę.
- Nawzajem. - od parłam oddając uścisk.
- Komu kibicujesz? - spytała patrząc na chłopców, którzy właśnie startowali.
- Nikomu. Nie wiem jak kto tutaj jeździ. - powiedziałam patrząc jak lamborghini Louis'a wyprzedza zawodników. Pieprzony, przystojny skurwysyn, który zajebiście się ściga.
- Ja uważam, że wygra Tomlinson. Jest tutaj królem. Wielu próbowało skopać mu dupę. Jeszcze nikomu się nie udało. - skomentowała Lola patrząc na tor.
- Do czasu. - mruknęłam pod nosem. Louis był drugi i próbował wyprzedzić Nick'a!? Co do kurwy nędzy. Co to ma być do jasnej cholery skąd się wziął ten cham pieprzony na torze?
- Anthony! Czemu ten kretyn się ściga? Przecież nawet mnie nie udało mu się wyprzedzić. Jeśli Tomlinson go wyprzedzi to Summer jest JUŻ martwy. - mówiłam cały czas bez sensu.
- Nick przeżyje. Jest drugi, ale mało brakło, żeby pokonał Louis'a. - wtrąciła się Lola.
- Ma szczęście! - krzyknęłam i przeskoczyłam ogrodzenie kierując się w stronę szatyna, któremu gratulował Cris. - Czy Ciebie pojebało Summer!? - darłam się w kierunku tej dwójki.
- Spokojnie słońce. Zająłem drugie miejsce przecież c'nie? - spytał z chamskim uśmieszkiem.
- Głupi zawsze ma szczęście. - prychnęłam.
- Być może, ale teraz ścigamy się my, twoja blond koleżanka i twój kochaś. - od parł Tel.
- Tomlinson nie jest moim kochasiem. - warknęłam ostro i poszłam do swojego ferrari. Tym razem jechała ze mną Katie. Flaga opadła, a cała nasza czwórka wystartowała. Byłam trzecia. Przede mną była Lola i Louis.
- Wiesz, że za tydzień jest wycieczka pod namioty? Co roku jeździmy w to samo miejsce, a nauczyciele piją i palą w schowku na artykuły sportowe. - powiedziała Kat.
- Fajnie. Jedziemy obowiązkowo. - od parłam zapalając papierosa i wyprzedzając Lolę. Otworzyłam okno, a Black włączyła radio i zaczęła śpiewać. Zaśmiałam się i przy spieszyłam wyrównując z Tomlinson'em.
Szatyn otworzył okno i spojrzał na mnie zdziwiony. Przewróciłam oczami, a Louis się odchylił i co, a raczej kogo zobaczyłam? C-i-n-d-y. Czy ona musi być wszędzie.
- Właśnie widzę, że nie jesteś zazdrosna. - zaśmiał się niebieskooki po czym przy spieszył, a ja zacisnęłam  ręce na kierownicy, aż knykcie mi zbielały. Przy spieszyłam przy okazji wyprzedzając auto Louis'a. Docisnęłam gaz i przejechałam metę kończąc drugie kółko. Cały czas starałam się utrzymać swoją pozycję. Jakoś mi szło, ale przed samym końcem Tomlinson mnie wyprzedził i zajął pierwsze miejsce, a ja drugie.
- Gratulacje. Mamy króla i królową toru! - krzyknął pod ekscytowany prowadzący.
- Witaj moją królowo. - skomentował Louis podjeżdżając do mnie autem.
- Twoja królowa jest obok Ciebie.Na miejscu pasażera. - rzekłam i wyjechałam samochodem razem z Kat z toru. Podjechałam na naszą ulicę i zostawiłam samochód trzy domy dalej od mojego, aby rodzice nic się nie domyślili.
- Dobranoc Zoey. Słodkich snów o Tomlinson'ie. - powiedziała Katie i nim zdążyłam coś odpyskować szatynka zniknęła w drzwiach. Pokręciłam rozbawiona głową i poszłam do siebie do pokoju. Otworzyłam okno, aby wpadło trochę świeżego powietrza. Przebrałam się w krótkie dżinsowe spodenki oraz bluzkę na ramiączkach i położyłam się spać przy akompaniacie dźwięków Louis'a i jego koleżanki z domu obok. I niby ja miałabym się zakochać w KIMŚ takim?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć wszystkim tutaj Wasza jakże urocza Zoey, 
która dodaje dla Was to totalne szajstwo.
Coś ostatnio nie mam weny i w ogóle nie mogę się skoncentrować.
Po prostu taki jakiś dziwny tydzień był.
Wpadłam w jakiś dołek, który mnie przyciąga.
Nawet przyjaciółki mają kłopot, żeby wyciągnąć mnie z domu.
Mam nadzieję, ze Wam wakacje mijają  cudownie :)
Prosimy o cierpliwość z rozdziałami, ponieważ ja mam brak weny, a
Katie wyjeżdża na obóz i nie pisze nic więc :

Rozdział 8 będzie dopiero w pierwszej połowie sierpnia. 
Przepraszamy, ale wakacje i wyjazdy w końcu są

 Pozdrawiam, życzę miłych wakacji i skomentujcie chyba mój najdłuższy rozdział na tym blogu :)
#Zoey

sobota, 5 lipca 2014

Rozdział 6

" Najchętniej zerwał bym z ciebie tą sukienkę ale świetnie w niej wyglądasz."

Katie

Po śniadaniu u Zoey w miarę się ogarnęłam i wróciłam do siebie. Oczywiście po drodze nie obeszło się bez drących się do mnie z okna One Direction. O ile dobrze słyszałam krzyczeli coś o staniku? Kurwa, chyba mnie aż tak bardzo nie interesuje to, co gadali. Na dole napotkałam się na rodziców oglądających telewizję. Rzuciłam im szybkie "Wróciłam" po czym pobiegłam na górę do pokoju. Zdjęłam z siebie wczorajsze rzeczy po czym walnęłam je na podłogę. Latałam po pokoju w staniku i shortach nie mogąc znaleźć żadnej normalnej bluzki. Wychyliłam głowę zza drzwi pokoju.
- Mamo robiłaś pranie?! -krzyknęłam na cały dom. Usłyszałam tylko ciche potwierdzenie. Wywróciłam oczami po czym znowu schowałam się w pokoju. Jeszcze raz rozejrzałam się dookoła. Nigdzie nie ma żadnej czystej bluzki. Ruszyłam w kierunku łazienki. Chwyciłam za klamkę jednak drzwi były zamknięte.
- Wayne? Ty tam jesteś? -krzyknęłam przez drzwi. Nie uzyskałam odpowiedzi jednak po chwili drzwi łazienki się otworzyły i wyszedł z nich mój kochany braciszek.
- Weź się ubierz! -krzyknął zasłaniając sobie oczy ręką i śmiejąc się głośno.
- Wal się. -odparłam po czym weszłam do łazienki i zdjęłam z suszarki czysty podkoszulek. Szybko go nałożyłam i wróciłam do swojego pokoju. Była godzina 14:23. Nie miałam planów na najbliższe kilka godzin więc włączyłam swojego laptopa. Kiedy czekałam aż odpali się pulpit spojrzałam przez okno. Miałam z niego widok na dom stojący obok, który należał do państwa Horan. Niesie to za sobą, że ta farbowana blondi mieszka okno w okno ze mną. Kiedy mogłam już korzystać z laptopa weszłam na swojego Tumblr'a i zaczęłam reblogować zdjęcia idealnie szczupłych, bladych i modnie ubranych dziewczyn. Przewinęło się jeszcze kilka zdjęć jakichś pięknych krajobrazów i różnych rzeczy które po prostu wpadły mi w oko. W tle leciał album Adele 21, który po prostu ubóstwiam, z resztą jak samą piosenkarkę. Nagle mój telefon zaświecił jasnym światłem. Spojrzałam na wyświetlacz i otworzyłam wiadomość od nieznanego numeru (oh ironio!). Szczęka mi opadła kiedy zobaczyłam od kogo jest ten SMS.
*Do twarzy ci w tym staniku. Mogłabyś częściej tak chodzić, niemiałbym nic przeciwko ;)*
Dosłownie w sekundę znalazłam się przy oknie. Wcale nie zdziwił mnie fakt, że parę metrów dalej w oknie siedzi blondyn z zarzuconymi na parapet nogami. Pomachał ręką, w której trzymał telefon. Podeszłam do łóżka na którym leżał mój Iphone. Kolejna wiadomość od Niall'a.
*Niall: Nie wiem jak ja zasnę z takim widokiem.* 
Trochę niżej był załącznik. Otworzyłam go i aż zakrztusiłam się powietrzem kiedy zobaczyłam swoje zdjęcie w staniku. Przyjrzałam mu się jeszcze raz. Czerwona ze złości zaczęłam pisać.
*Jesteś chory!! Niewyżyty jakiś!! Masz usunąć to zdjęcie!*
Chwilę później usłyszałam donośnym śmiech mojego sąsiada.
*Niall: Aj mamy charakterek widzę. I tak doskonale wiesz, że go nie usunę ale spokojnie, to będzie nasza mała tajemnica ;)*
Podeszłam do okna i spojrzałam w kierunku okna tego pacana. Siedział w takiej samej pozycji co wcześniej z uśmiechem namalowanym na ustach. Pokazałam mu środkowy palec jednak ten w odpowiedzi posłał mi buziaka. Wywróciłam oczami po czym zasłoniłam rolety i rzuciłam się na łóżko. Pogrążyłam się dalej w moje internetowe życie. Z całego transu wyrwał mnie dźwięk mojego dzwonka. Szybko przejechałam po ekranie telefonu dostrzegając znany numer.
- Jak tam przygotowania kochanie? -zapytał dobrze mi znany głos.
- Gdzie tak w ogóle idziemy Tony? -zapytałam podchodząc do szafy i przyglądając się moim ubraniom.
- Ubierz się wygodnie, ale seksownie. Będzie świetnie, nie martw się. Będę za dwie godziny. -powiedział i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć mój rozmówca rozłączył się. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 16:53. Jeśli mam się wyrobić muszę zacząć się już szykować. Nie miałam bladego pojęcia co ubrać więc napisałam do Zoey.
*Jesteś potrzebna. PILNIE!* 
Po paru sekundach otrzymałam odpowiedź.
*Zoey: Będę za minutę. Bez odbioru.*
Położyłam się na łóżku rozwalając się na całej jego powierzchni. Dosłownie dwie minuty później do mojego pokoju wparowała Zoey. Rozejrzała się po pokoju po czym podeszła do łóżka i rzuciła się na mnie. Wydałam z siebie zduszony jęk.
- Umierasz?! -zapytała z teatralnym bólem i zaczęła szarpać mnie za ramiona. Zaczęłam się śmiać z resztą ona również. Położyła się obok mnie i gapiłyśmy tak w sufit bez większego zainteresowania.
- Więc po co miałam tu przyjść? -zapytała dźgając mnie palcem z lewy bok. Wstałam z łóżka i podeszłam do wypchanej po brzegi szafy.
- Idę na randkę z Tony'm. -odparłam lekko się czerwieniąc. Zoey spojrzała na mnie ogromnymi oczami.

- Idziesz z nim na randkę i dowiaduje się ostatnia? Aha no dzięki Black. -powiedziała brunetka zakładając ręce na wysokości piersi. Posłałam jej buziaka a ta niby od niechcenia uśmiechnęła się i podeszła do mnie.
- Kazał nałożyć coś wygodnego i seksownego. Nie mam bladego pojęcia co miał przez to na myśli. -odparłam odsuwając się do tyłu by Zoey miała lepszy dostęp do szafy.
- Znając mojego brata chodziło mu o coś, co podkreśla tyłek. -zaśmiała się Green.
- Świetnie, kolejny zbok. -zaśmiałam się a Zoey dołączyła do mnie. Po chwili jednak przestała się śmiać i spojrzała na mnie pytająco.
- Jak to "Kolejny zbok"? -zapytała biorąc w cudzysłów moje słowa. Spojrzałam na nią niepewnie i opisałam dokładnie każdy moment od mojego powrotu do domu. Dziewczyna nie mogła przestać się śmiać podczas mojej opowieści.
- Kolejny adorator widzę. -powiedziała dziewczyna wyrzucając pokolei z szafy każdą moją bluzkę.
- Mam dzwonić do Tomlinson'a? -zapytałam śmiejąc się i rzucając w tyłek Green poduszką w kształcie serca. Ta się odwróciła i posłała mi zabójcze spojrzenie. W odpowiedzi wzruszyłam tylko ramionami.
- Oho! To będzie idealne! -krzyknęła wyjmując na wieszaku czarną, obcisłą sukienkę z bawełny ze skórzanymi pasami po bokach. Spojrzałam na nią niepewnie. Ta w formie zachęty pokiwała energicznie głową i kazała mi iść do łazienki po rzeczy do makijażu i włosów. Po sekundzie wróciłam do pokoju obładowana rzeczami, które po chwili wylądowały na łóżku. Zoey odsłoniła rolety ponieważ jak to ona powiedziała: "Musi mieć naturalne światło abym nie wyszła na zewnątrz pomalowana jak zdzira". Green zaczęła nakładać kolejne warstwy makijażu na moją twarz. Powoli zaczynałam się bać. Potem dość szybko zajęła się moimi włosami, które miały opadać kaskadami na moje ramiona.
- No i gotowe! Jeśli cię nie przeleci to znaczy że jest pedałem. -krzyknęła zadowolona z siebie Rev i kazała mi wstać. Podeszłam do lustra i trochę się zdziwiłam kiedy zobaczyłam, że wyglądam całkiem nieźle. Zoey podała mi szpilki na dość wysokim obcasie, które od razu nałożyłam. Nie miałam za wiele czasu na dyskutowanie ponieważ za 10 minut miałam być gotowa. Latałam jak kaleka po pokoju chcąc spakować swoją torebkę. Moim poczynaniom towarzyszyła Green zwijająca się ze śmiechu na dywanie. Przez przypadek wpadłam na nią kiedy przechodziłam po kolejną "niezbędną mi rzecz", co spowodowało jeszcze większy śmiech szatynki. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wychyliłam się za drzwi swojego pokoju.
- Waaaaaaayne otwórz drzwi! -krzyknęłam po czym wzięłam swoją torebkę i razem z Zoey wyszłyśmy z pokoju. Idąc w tej sukience i w dodatku na wysokich obcasach szłam strasznie kręcąc tyłkiem co było bardzo nienaturalne i niekomfortowe jak dla mnie. Korzystając więc z okazji szybko wrzuciłam do torby parę tenisówek stojących przed schodami prowadzącymi na dół.
- Wayn... Co ty robisz? -zapytałam kiedy znalazłam się przy moim bracie pilnie obserwującym Tony'ego. Obojgu kiedy mnie zobaczyli oczy wyszły na wierzch. Jednak u Anthony'ego było to przejawem szczęścia a u Way'a zdziwienia. Uśmiechnęłam się do nich lekko się rumieniąc. Podeszłam do Tony'ego i przytuliłam go na przywitanie.
- Gotowa? -zapytał z uśmiechem kładąc rękę na moich plecach.
- Chyba tak. -odparłam mijając Wayn'a w drzwiach prowadzona przez brata Zoey. Dziewczyna szła parę kroków za nami. Kiedy mieliśmy wsiadać do samochodu Green podeszła do Tony'ego i poklepała go po ramieniu.
- To moja zasługa, jakoś mi się odwdzięczysz. -powiedziała po czym pożegnała się ze mną i weszła do domu. Anthony podszedł od mojej strony i otworzył mi drzwi abym wsiadła.
- Oho jaki dżentelmen. -rzuciłam po czym usiadłam na skórzanym siedzeniu. Tony szybko okrążył samochód i usiadł za kierownicą. Spojrzał na mnie po czym odpalił silnik i ruszył.
- To dokąd jedziemy? -zapytałam jak trochę nazbyt podekscytowanym głosem. Chłopak to chyba zauważył bo zaczął się śmiać.
- Na paintball. -powiedział wpatrując się z uwagą w drogę przed sobą. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Żartujesz prawda? -zapytałam pokazując na swoje buty. -W tym raczej będzie ciężko biegać po ciemku. -dodałam śmiejąc się. Tony dołączył do mnie po czym spojrzał na moje szpilki.
- No dobra niech będzie, chociaż szczerze powiedziawszy chciałbym cię zobaczyć umazaną całą w błocie i w dodatku w tej sukience... -zaczął z zadziornym uśmieszkiem jednak przerwałam mu wbiciem swojego palca w jego bok.
- Zbok! -krzyknęłam próbując powstrzymać się od śmiechu.
- Jaki tam zaraz zbok, pomarzyć na głos nie można? -zawył.
- Coś bardzo przyziemne te twoje marzenie. -parsknęłam patrząc z rozbawieniem na mojego towarzysza.
- Po prostu najbardziej prawdopodobne do spełnienia. -powiedział spoglądając na mnie zadziornie się uśmiechając.
- Matko jakim cudem się tutaj z nim znalazłam?! -teatralnie zawyłam z żalu.
- Zadziałał na ciebie mój urok osobisty. -powiedział przeczesując jedną ręką swoje postawione na żel włosy. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć ponieważ zatrzymaliśmy się na jakimś pustkowiu. Tony wysiadł z auta więc poszłam w jego ślady.
- Chcesz mnie tu zgwałcić? -zapytałam śmiejąc się z głupoty moich słów.
- Kusząca propozycja ale wolałbym żeby to było bez przymusu skarbie. -powiedział po czym wyjął z bagażnika mały koszyk i koc. Szliśmy jakąś leśną dróżką kiedy poczułam że Tony łapie mnie za rękę. Nie cofnęłam się, ponieważ nie ukrywajmy -tego chciałam. Po krótkim spacerku doszliśmy na skarpę z której był widok na dosłownie cały Londyn. Było już ciemno i miasto świeciło się milionami światełek. Podeszłam sama trochę bliżej brzegu nadal wpatrując się w ten cudowny krajobraz. Zastanawiało mnie to, jak Tony znalazł takie miejsce? Bo napewno nie sam. Od moich rozmyślań wyrwał mnie głos Anthony'ego.
- Jest pani może głodna? -zapytał na co momentalnie się odwróciłam. Tony siedział na kocu na którym było pełno jedzenia i kilka pojedynczych świeczek. Uśmiechnęłam się po czym powoli podeszłam do koca i usiadłam obok niego. Spojrzałam na Anthony'ego, który widać że był lekko zdenerwowany. Postanowiłam jednak nie zwracać na to większej uwagi i zaczęłam jeść makaron z serem przygotowany prawdopodobnie przez kogoś ze SR.
- Na pewno ty sam ugotowałeś to wszystko. -zaczęłam kiedy wszystko było już zjedzone w większej mierze przez mojego towarzysza.
- A ktoś powiedział że mam to sam przygotować? Oj przepraszam, następnym razem tak zrobię. -powiedział z udawaną skruchą w głosie po czym rzucił we mnie czymś drobnym i okrągłym. Podniosłam swój "pocisk" w postaci winogrona po czym cisnęłam nim w chłopaka.
- Ała! -krzyknął zasłaniając swoje lewe oko dłonią. Przestraszona przesunęłam się bliżej niego. Położyłam ręce na jego ramionach i próbowałam odsłonić zranione oko jednak Tony nie ułatwiłał mi sprawy.
- Przepraszam Tony! Ja nie wiedziałam... Nie przypuszczałam że... -przerwałam ponieważ usłyszałam jakiś dziwny dźwięk. To był Anthony. Zbliżyłam się jeszcze bardziej i byłam już pewna. To Tony! On się śmieje!
- Tony ty cholerny dupku! -krzyknęłam po czym zaczęłam go okładać pięściami gdzie się dało. Ten się śmiał i próbował osłonić się przed moimi uderzeniami. Skończyło się na tym, że zostałam przytwierdzona przez niego do ziemi za nadgarstki. Siedział na mnie i nadal nie mógł opanować śmiechu. Ja z resztą również. Po chwili jednak się uspokoiliśmy i zaczęliśmy wyrównywać swoje nierówne oddechy.
- Więc martwiłaś się o mnie że coś mi zrobiłaś? -zapytał szepcząc prosto do mojego ucha. Prychnęłam śmiechem.
- Jesteś niemożliwy! -powiedziałam kręcąc z dezaprobatą głową i patrząc mu w oczy. Na twarzy chłopaka znów zawitał zadziorny uśmieszek. Powoli przybliżył swoją twarz do mojej w takim stopniu, że stykaliśmy się nosami.
- Najchętniej zerwał bym z ciebie tą sukienkę ale świetnie w niej wyglądasz. -wyszeptał składając pocałunki na linii mojej szczęki i szyi. Za każdym razem kiedy jego usta dotykały mojej skóry przez moje ciało przechodziły dreszcze. Wplątałam palce w jego włosy. W końcu jego usta znalazły moje. Pogłębiłam nasz pocałunek przekręcając głowę lekko w prawą stronę. Poczułam jak przygryza moją dolną wargę co spowodowało mój cichy jęk. Poczułam jak jego ręka przesuwa się wzdłuż mojego lewego boku aż do uda. Powtórzył ten ruch kilka razy. Cały nastrój jednak prysł kiedy zadzwonił mój telefon. Chłopak nie był zły ponieważ i tak wiedział że na dużo mu pozwoliłam. Zanim podniosłam się do torebki Tony szybko mnie pocałował i uroczo się uśmiechnął. Posłałam mu lekki uśmiech po czym odebrałam telefon.
- Co jest Rev? -zapytałam bawiąc się włosami Anthony'ego, którego głowa leżała akurat na moich kolanach.
- Kurwa nie zgadniesz w życiu czego się dowiedziałam! -krzyczała podekscytowana do słuchawki Green.
- One Direction coś zabiło? Jakiś wielki meteoryt czy chociażby brak dziewczyn do przelecenia? -zapytałam śmiejąc się do słuchawki. - Nie, niestety nie jest to aż tak dobre. Posłuchaj mnie, znalazłam haka na naszą gwiazdkę i czekoladke... -zaczęła tajemniczo szatynka. Byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia więc kazałam jej wkońcu to z siebie wydusić.
- Dzisiaj Zoey.... -marudziłam kiedy ta jak na złość przedłużała moje oczekiwanie na wyjaśnienia.
- No dobraa. Więc tak, Tomlinson wpakował się kiedyś w nielegalne wyścigi samochodowe... -zaczęła jednak jej przerwałam.
- Oo jak uroczo, to chyba przeznaczenie Rev. -zaskomlałam ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Ha Ha, śmieszne. Chcesz wiedzieć co z Malik'iem czy nie? -zapytała ostro szatynka.
- Tak, zamieniam się w słuch. -odparłam szatynce po czym włożyłam w sterczącą na żel grzywkę Tony'ego małą, różowo-białą stokroteczkę. Spojrzał na mnie surowym wzrokiem jednak pomimo tego i tak wyglądał uroczo z małym kwiatkiem we włosach.
- No więc czekoladka została niedawno złapana na paleniu marihuany z kolegami. Niestety to nie był żaden z One Direction. A no tak! I jeszcze zabrali mu trochę działki. Jakim cudem on nie siedzi za to w pace? -zapytała podekscytowana i zarazem ciekawa Zoe.
- Jego ojciec jest adwokatem więc... -powiedziałam co spotkało się z zakrztuszeniem się Revenge.
- Serio?! W takim razie to wszystko wyjaśnia. -powiedziała już nieco spokojniej. -Dobra, zadzwoniłam tylko tyle ci powiedzieć. Miłego wieczoru i nie zmajstrujcie dzieciaka. Nie chce być ciocią. -rzuciła szybko brunetka po czym się rozłączyła. Spojrzałam rozbawiona na Tony'ego który ma teraz we włosach pełno stokrotek.
- Mogę zrobić ci zdjęcie? -zapytałam. Chłopak skinął głową w odpowiedzi nie otwierając nawet oczu. -Nie za wygodnie ci? -zapytałam powstrzymując się od śmiechu.
- Jest idealnie. -chłopak cicho mruknął po czym przekręcił się na prawy bok. Siedzieliśmy w takiej pozycji rozmawiając o wszystkim dopóki mój telefon nie zabrzmiał po raz drugi. To Wayne. Powiedział, że mam być w domu za pół godziny ponieważ rodzice się niepokoją. Oh, czyli oni wiedzą o moim wyjściu z Tony'm. Powiedziałam Anthony'emu że musimy się zbierać na co niechętnie podniósł się z moich kolan. W miarę szybko spakowaliśmy wszystko do koszyka i ruszyliśmy w drogę powrotną do samochodu. Tony ZNOWU złapał mnie za rękę i ja ZNOWU nie protestowałam.
- Nie nacieszyłam się tym widokiem. -zawyłam z żalem.
- Ale nacieszyłaś się mną. -powiedział kładąc swoją rękę w mojej talii. Wywróciłam oczami po czym parsknęłam śmiechem.
- Blee, za romantycznie. -powiedziałam wystawiając język na zewnątrz.
- Ah czyli to tak?! Ja tutaj z siebie wychodzę żeby było jak w filmie a ty marudzisz?! -zapytał z oburzeniem po czym jednym sprawnym ruchem przerzucił mnie sobie przez ramie i zaczął iść dalej.
- Puść mnie debilu! Tony puść! -krzyczałam śmiejąc się i okładając chłopaka pięściami po plecach. Anthony puścił mnie wtedy, kiedy byliśmy już przy samochodzie.
- Jesteś niemożliwy. -powiedziałam po czym wsiadłam do samochodu kiedy Tony pakował rzeczy do bagażnika. Po chwili chłopak znalazł się na miejscu kierowcy.
- Ale taki ci się podobam. -odparł z uśmieszkiem na twarzy po czym odpalił silnik i ruszył. Nic mu nie odpowiedziałam tylko prychnęłam śmiechem. Po 15 minutach byliśmy już pod moim domem. Kiedy otwierałam drzwi zatrzymał mnie Tony.
- Nie masz nic mi do powiedzenia? -zapytał robiąc przy tym smutną minkę.
- Dziękuje. -odparłam szybko z uśmiechem na ustach po czym wyszłam z samochodu zostawiając w nim zdezorientowanego Tony'ego. Kiedy stałam przy drzwiach domu odwróciłam się w jego kierunku. Patrzył na mnie z uśmiechem. Lekko się do niego uśmiechnęłam po czym weszłam do domu. Zdjęłam buty i niezauważona poszłam do kuchni po butelkę wody. Z tego co mi się zdaje nikogo nie było na dole. Szybkimi susami pokonałam schody i podeszłam pod drzwi pokoju mojego brata. Nie zdążyłam do nich zapukać jak otworzył mi je Wayne.
- No nareszcie! Kazałem rodzicom iść spać i obiecałem im na ciebie poczekać. Teraz jak jesteś mogę iść w końcu spać. -wymarudził ostatnie zdanie po czym zamknął drzwi swojego pokoju. Skoczyłam szybko do łazienki zmyć makijaż i wziąć szybki prysznic. Kiedy byłam już przebrana i gotowa do snu usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS'a. Przez chwilę pomyślałam, że to znowu Niall z kolejnym zdjęciem, ponieważ zapomniałam kompletnie zasłonić rolety jednak kamień spadł mi z serca kiedy okazało się, że to Tony.
*Tony: Dobranoc księżniczko :)*
Poczułam miłe ciepło gdzieś w środku. Uśmiechnęłam się mimo woli do ekranu. Nie miałam już jednak siły aby odpisać na tego SMS'a. Cóż, to może poczekać do rana...

****
Hej tu Katie! 
Muszę wam powiedzieć że nie jestem co do końca przekonana 
tym rozdziałem ale mam nadzieję że chociaż wam się podoba. 
Odnośnie rozdziału na tamtym blogu nie wiem kiedy się pojawi, 
ponieważ w przyszły piątek wyjeżdżam na obóz i wiecie jak to jest.
 Nie będę miała za dużo czasu. 
Oczywiście rozdział będzie na stronie w przeciągu 2 tygodni najdłużej. 
Więc proszę was o wyrozumiałość. 
Zachęcam do komentowania <bardzo mi pomagają wasze komentarze>, 
pytania bohaterów opowiadania 
oraz do zajrzenia do zakładki "Autorzy", w której dowiecie się nieco o nas:) 
Przepraszam za wszystko i do następnego! 
~Katie